Polka Anna Biedrzycka-Sheppard zdobyła nominację do Oscara w kategorii najlepsze kostiumy za film "Czarownica" z Angeliną Jolie. Wraz z zespołem wykonała ręcznie ponad 2 tys. strojów na potrzeby tego filmu. - Pracowaliśmy po czternaście godzin na dobę. Wszystkie humory wybaczałam Angelinie w jednej sekundzie - wyznała kostiumolog. To dla niej trzecia nominacja do najważniejszej nagrody w świecie filmu.
"Czarownica" to film o mrocznej postaci znanej z baśni o Śpiącej Królewnie, z budżetem sięgającym dwustu milionów dolarów. Spora część z tych pieniędzy poszła na piękne kostiumy, których autorką jest Anna Biedrzycka-Sheppard, która urodziła się w Warszawie, ale dziś częściej pracuje w Hollywood.
"Angelina jest piękna, że dech zapiera"
Produkcję realizowano w Pinewood Studios pod Londynem. Kostiumolog uważa, że praca z Angeliną była wykańczającą huśtawką nastrojów.
- Napięcie tłumaczyłam sobie jej statusem gwiazdy, która jednocześnie, jako producent chciała udowodnić, że nie jest zabawką hollywoodzką, lecz kobietą o wysokim IQ. Nieumalowana, uczesana w koński ogon jest piękna, że dech zapiera, lecz jest także inteligentna, skomplikowana, wymagająca - mówiła w rozmowie z Agnieszką Niezgodą, autorką książki "Hollywood PL", o Polakach, którzy wspięli się na hollywoodzki szczyt.
Polka twierdzi jednak, że była dla gwiazdy wyrozumiała: - Wszystkie humory wybaczałam Angelinie w jednej sekundzie, kiedy widziałam ją z dziećmi. Zakochana w nich do obłędu, poświęcała im każdą wolną minutę. Na czas planu przenieśli się z rodziną do zamkniętego osiedla, stworzonego dla nich na terenie studia, do którego nikt nie miał dostępu. Ona, Brad, sześcioro dzieci, batalion kucharzy, ochroniarzy, opiekunek. Dzieci bawiły się w jej 'luksprzyczepie', nianie przeprowadzały gromadę na zdjęcia, najmłodsza Vivianne zagrała rólkę, ją także ubierałam.
"To przepaść między dzierganiem na drutach a armią zawodowców"
Warsztat zdobyła w zgrzebnym PRL. Jej pierwszym filmem był "Dzięcioł" w reżyserii Jerzego Gruzy. Później pracowała przy "Kolumbach" i "Trzeba zabić tę miłość" Morgensterna i "Życiu rodzinnym" Zanussiego, dla którego potem wielokrotnie tworzyła kostiumy - do filmów z lat 70. i 80. m.in. "Iluminacja", "Bilans kwartalny" i "Barwy ochronne".
Czy to doświadczenie miało przełożenie na hollywoodzkie produkcje? - To przepaść pomiędzy dzierganiem na drutach a armią zawodowców. Śmieję się, że nie potrafiłabym już zrobić małego filmu - oceniła.
Na początku drogi zawodowej pracowała w Warszawie przy "Życiu rodzinnym" jako asystentka Zofii Wierchowicz. Maja Komorowska grała artystkę. - Dostałam rysunek jej stroju: wiśniowe spodnie, poncho w gamie ziemi. Poncho nie istnieje. Podróżuję tramwajami po mieście, zamawiam wełnę w kilkunastu różnych sklepach: tu dwa motki, tam trzy, tam cztery. Pan w teatrze robi kilkanaście próbek odcieni. Krawcowa szyje poncho. Proces jego tworzenia zajął mi trzy tygodnie pracy od rana do nocy - opowiadała Niezgodzie.
Przy wielkiej produkcji hollywoodzkiej po raz pierwszy pracowała w 1993 roku, tworząc kostiumy do "Listy Schindlera" Stevena Spielberga. Przyniosło jej to rok później nominację do Oscara, a także zapoczątkowało międzynarodową karierę. Kolejną nominację Polka otrzymała za kostiumy do "Pianisty".
"Z Tarantino wypiliśmy dwie i pół butelki, opowiedzieliśmy sobie życie"
W 2009 roku do kin weszła kolejna megaprodukcja, w której miała swój udział - "Bękarty wojny" Quentina Tarantino. Rok wcześniej przygotowywała serial na planie w RPA, kiedy zadzwonił do niej do hotelu w Cape Town agent z wiadomością, że zatelefonuje Tarantino.
- Odjęło mi mowę. Owszem, pracowałam już dla wielkich reżyserów, ale Tarantino to inna orbita. Pisze każde słowo scenariusza, latami buduje własną wizję, kreuje świat od podszewki. To osobny rozdział kina: autorski, ekscentryczny i zarazem komercyjny. W szoku odbieram telefon od Tarantino - zdradziła Agnieszce Niezgodzie.
Mówi mu, że jest "do głębi poruszona, zaszczycona, ale że pewna rzecz podcina jej skrzydła". - Film rozgrywa się w latach czterdziestych, tymczasem po "Liście Schindlera" i "Pianiście"przysięgłam sobie, że nie zrobię już filmu o wojnie. On odpowiada, że bierze mnie pod uwagę właśnie dlatego, że jestem specjalistką od epoki, lecz jego film złamie konwencję. Rozmawiamy dwie godziny, rzucam spontaniczne pomysły, klarujemy wstępną koncepcję. Nagle widzę, że w ramach utartej wizji wojennej będę mogła zabawić się wizją. Że to letnie futro! - wspominała tamtą rozmowę.
Rozpalona perspektywą twórczą wykręca się z serialu, wsiada w samolot, leci do Berlina, gdzie ruszyła już produkcja.
- We dwoje z Tarantino - ja: wzrostu siedzącego psa, on: olbrzym w kapeluszu i kowbojkach na obcasie - spotykamy się po raz pierwszy, idziemy na kolację do włoskiej knajpki. Wypiliśmy dwie i pół butelki, opowiedzieliśmy sobie życie. Na koniec Tarantino wyznał: "Bałem się, że przyleci akuratna matrona, a przyleciała dziewczynka. Zaproponowałaś mi nową koncepcję" - wspominała potem.
Trzecia szansa na Oscara
W sumie ma na koncie ok. 20 zagranicznych filmów, w tym "Informator" z Alem Pacino i Russellem Crowem, "Hannibal. Po drugiej stronie maski", "Król olch" w reżyserii Volkera Schlöndorffa czy "Furia" z Bradem Pittem.
W 2011 roku robiła w Los Angeles film "Kapitan Ameryka: Pierwsze starcie". W kulminacyjnym momencie produkcji pracowało dla niej osiemdziesiąt osób.
- Postać Kapitana Ameryki, własność studia Marvel, to popkulturowy wizerunek. Realizuję więc chirurgiczny szkic. Przy poncho miałam wolność interpretacji - przy kapitanie byle szczegół wędruje pod lupę panelu producentów. Filmowa postać uruchomi bowiem domino marketingowe, powielając ten detal w milionach: kapitan będzie zabawką w zestawie Happy Meal w McDonald's, bohaterem gry video, wizerunkiem na T-shirty. To inna era. Wychowałam się jednak na filmach, przy których Fellini nie trapił się, czy film sprzeda hamburgera - opowiadała Niezgodzie.
Praca nad "Czarownicą" w reżyserii Roberta Stromberga przyniosła jej trzecią nominację do Oscara. Polka nie ukrywa, że to była ciężka praca.
- Pracowaliśmy po czternaście godzin na dobę. Na koniec, żegnając się z Angeliną, wyznałam: "Wiesz, Angelina, ten film był dla mnie tak ciężki, że podjęłam decyzję o sprzedaży swojego domu rodzinnego. Muszę zmienić swoje życie". Angelina odpowiedziała: "Robię to samo w tej chwili". Później zrozumiałam, co miała wtedy na myśli. Niedługo po filmie poddała się operacji mastektomii - wspomina kostiumolog.
Kostiumy do "Czarownicy":
Autor: Agnieszka Kowalska//gak / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Disney