"Gdziekolwiek się nie pojedzie, ludzie czują bluesa". Maja Kleszcz o piosenkach Nalepy i współpracy z Bogdanem Loeblem

Źródło:
tvn24.pl
Fragment teledysku do piosenki Mai Kleszcz, pod tytułem "Nasza miłość ma skrzydła"
Fragment teledysku do piosenki Mai Kleszcz, pod tytułem "Nasza miłość ma skrzydła"
Fragment teledysku do piosenki Mai Kleszcz, pod tytułem "Nasza miłość ma skrzydła"

Tadeusz Nalepa i Bogdan Loebl zbudowali tożsamość pewnego pokolenia - mówi Maja Kleszcz w rozmowie z TVN24.pl. - "Modlitwa" jest tak naprawdę metafizycznym wierszem, którego bardzo długo obawiałam się interpretować, ale teraz poczułam, że jestem już na tyle stara, że powoli mogę - dodaje artystka.

Z Mają Kleszcz rozmawiamy tuż po premierze płyty, na której artystka oddała hołd wybitnemu polskiemu tekściarzowi, prozaikowi i publicyście Bogdanowi Loeblowi. Autor słów pokoleniowych hymnów, jak "Kiedy byłem małym chłopcem" czy "Modlitwy", napisanych dla grupy Breakout, w maju tego roku skończył 90 lat. Na albumie "B.L.UES" znalazły się także wyjątkowe utwory, skomponowane przez poetę specjalnie dla wokalistki.

Sama artystka urodziła się w 1985 roku w Warszawie. Jest córką Włodzimierza Kleszcza, dziennikarza muzycznego, nazywanego "ojcem polskiego world music", który połączył niegdyś w jeden muzyczny projekt Jamajczyków z Twinkle Brothers i górali z kapeli Trebunie-Tutki. Nic dziwnego, że od najmłodszych lat otoczona była muzyką z najrozmaitszych zakątków świata, co - jak sama przyznaje - mogło spowodować, że nie do końca odnalazła się w szkole muzycznej, w której uczyła się gry na fortepianie, ale również śpiewu i gry na wiolonczeli, którą wybrała dla siebie sama.

Karierę artystyczną rozpoczęła już jako nastolatka, śpiewając w "Kapeli ze Wsi Warszawa", z którą zagrała koncerty w najdalszych zakątkach świata - od Stanów Zjednoczonych po Japonię. Razem z zespołem otrzymała trzy nagrody Fryderyka, a także Nagrodę Radia BBC, i Grand Prix Europejskiej Unii Radiowej. Dzisiaj ten etap swojej działalności nazywa "młodzieńczym". Grupę opuściła w 2010 roku wraz z Wojciechem Krzakiem, z którym następnie założyli projekt "incarNations".

W rozmowie z Esterą Prugar opowiedziała między innymi o tym, czym jest dla niej blues, co dostrzega w tekstach Bogusława Loebla napisanych dla Tadeusza Nalepy, a także o tym, czego nauczyła ją praca ze starszymi pokoleniami artystów.

Estera Prugar: Jesteś córką dziennikarza muzycznego Włodzimierza Kleszcza, propagatora world music i reggae w Polsce.

Maja Klaszcz: Tak, nasz dom zawsze wypełniała bardzo egzotyczna muzyka. W połowie lat 80., kiedy się urodziłam, mój ojciec był chyba faktycznie jedną z pierwszych osób, które grały muzykę reggae i to na antenie Polskiego Radia. W związku z tym takie dźwięki wypełniały moje dzieciństwo i również tacy muzycy do nas przyjeżdżali, na przykład z Jamajki. Pamiętam, że kiedy później poszłam do szkoły muzycznej, to tam doznałam pewnego szoku, bo okazało się, że moje wyobrażenie na temat muzyki było zupełnie inne.

Dziś widzę, że takie gatunki są coraz częściej odkrywane, również dzięki serwisom streamingowym, poprzez które można sobie zorganizować własną muzyczną podróż dookoła świata, ale wtedy były to bardzo unikalne, wręcz magiczne.

Po pierwszym szoku, jak wspomnisz naukę w szkole muzycznej?

Pamiętam, że starałam nauczyć się tego nowego dla mnie rozumienia muzyki, bo to pierwotne było w moim przypadku bardziej źródłowe, spontaniczne, improwizowane – trochę bardziej etniczne. Już jako dorosła osoba dowiedziałam się, że od początku, również dzięki domowi rodzinnemu, postrzegałam muzykę w kontekście kulturowym, więc kiedy poszłam do szkoły, to oczywiście starałam się nauczyć nowych rzeczy, ale nie była to moja bajka. Uwielbiałam chór i to na pewno są miłe wspomnienia, natomiast w pewnym momencie zrezygnowałam z dalszego uczęszczania, ponieważ zaczęłam koncertować po świecie i szkoła już nie przystawała do mojego rozumienia muzyki.

Z "Kapelą ze Wsi Warszawa" zaczęłaś nagrywać jeszcze jako nastolatka.

Miałam chyba 15 lat. To była bardzo intensywna dekada mojej działalności artystycznej, pełna podróży po całym świecie, ale uznaje ją za "etap młodzieńczy", bo następna dekada była związana już z innymi gatunkami, a także z rozpoczęciem pracy w teatrze.

Rodzice nie mieli obiekcji?

Kiedy dziś patrzę wstecz, to powiem szczerze, że nie wiem do końca, jak to wszystko funkcjonowało. Rodzice mieli ogromne zaufanie do moich kompanów z zespołu i słusznie, bo byli to inteligentni ludzie i otaczaliśmy się wzajemną opieką. A jako, że byliśmy bardzo zapracowani, to nawet nie było czasu na głupstwa. Międzykontynentalne trasy koncertowe, które nam się w tamtym czasie przydarzały, wymagały tak szczegółowego planu logistycznego, że trudno myśleć o życiu rockandrollowców. Zwłaszcza że ja, poza koncertami, równolegle przygotowywałam się do matury w toku nauczania indywidualnego, więc można sobie wyobrazić mnie w trasie razem z Żeromskim i Kochanowskim! Mój kanadyjski agent do tej pory z rozrzewnieniem wspomina, jak woził nas camperem po Stanach Zjednoczonych, bo loty były wtedy jeszcze bardzo drogie, a ja siedziałam obok niego, na miejscu pasażera, i uczyłam się do egzaminów.

Myślę, że dziś mogłoby się pojawić wiele głosów sprzeciwu związanych z tak wczesnym rozpoczęciem kariery i tyloma obowiązkami dla nastolatki.

W moim przypadku to nie miało nic wspólnego z show-biznesem. To była praca twórcza i ciężka robota koncertowa, dzięki której poznałam to, czym jest istota zawodu artysty, bo zupełnie inaczej gra się trasę koncertową po Polsce, a zupełnie inaczej w Japonii, Stanach Zjednoczonych czy Algierii. Bardziej kojarzy mi się to z modelem wychowania epoki romantyzmu – zanim młody człowiek rozpoczął edukację na uczelni wyższej, miał dwa lata na podróże po świecie, podczas których zdobywał doświadczenia. Ja się tak czułam, a była to praca, czasem naprawdę ciężka, niemająca nic wspólnego z błyszczeniem na czerwonym dywanie. Poznałam za to fantastycznych ludzi, organizatorów koncertów na całym świecie, którym chce się tworzyć wyjątkowe wydarzenia, na które sprowadzają ludzi z najdalszych zakątków świata, grających różnorodną muzykę po to, aby pokazać lokalnej publiczności różnorodność kultury. Dopiero kiedy wróciłam na stałe do Polski, zetknęłam się z czymś, co nazywa się "rynkiem muzycznym" .

To był kolejny szok?

W ciągu ostatniej dekady polski rynek muzycznie diametralnie się zmienił i mogłam to obserwować na bieżąco, bo mniej więcej właśnie tyle czasu zajmuję się już polską piosenką i kulturą rozrywkową. Jest bardzo dynamiczny i kształtuje się w zupełnie inny sposób, niż w momencie, kiedy wróciłam do kraju i zaczęłam zapoznawać się z tutejszymi realiami. W tamtym czasie, a był to 2007, 2008 rok, ciekawe było dla mnie to, że polscy artyści mieli trudność w śpiewaniu po polsku – nie lubili tego, bo była taka moda, która dyktowała, że muzyka lepiej brzmi po angielsku. Z tego też wziął się pomysł, który wymyśliliśmy z Wojtkiem Krzakiem, aby wrócić do czegoś, co dziś określane jest jako "retro". My o tym mówiliśmy jako o okresie świetności polskiej piosenki. Z tego następnie wzięła się nasza współpraca z Bogdanem Loeblem, z którym dzielą nas wprawdzie pokolenia, ale powstała też między nami nić porozumienia. Chcieliśmy wspólnie z nim stworzyć coś, co odbudowałoby status polskich tekstów.

Pan Bogdan Loebl w maju tego roku skończył 90 lat, czyli dzieli was nawet kilka pokoleń. Jak wygląda taka współpraca?

Ostatnio w ogóle więcej pracuję ze znacznie starszymi od siebie artystami. We Wrocławiu występuję w spektaklu z 88-letnią aktorką, Krzesisławą Dubielówną, która gra w nim główną rolę. Z kolei, choć to trochę mniejsza różnica wieku, w Teatrze Narodowym w Warszawie pracuję z Jerzym Radziwiłowiczem, Mariuszem Benoit czy z Janem Fryczem, którzy też są ode mnie pokoleniowo oddaleni, ale zawsze jest to dla mnie ciekawe doświadczenie. Jest takie sformułowani, jak "stare dusze" i myślę, że coś w tym jest, bo ja widzę w sobie pewien rodzaj tęsknoty za dawnymi czasami.

Z jednej strony idziemy do przodu, rozwijamy się i patrzymy w przyszłość, ale dla mnie bardzo ważna jest też świadomość pewnej ciągłości kulturowej. To mnie zawsze w takich relacjach najbardziej interesuje – możliwość obserwowania tego, jak oni pracują, co robią i jaki dorobek chcą przekazać następnym pokoleniom. Okazja do posłuchania tego, co mają do powiedzenia, kim są i jak odnajdują się w dzisiejszej rzeczywistości. Większość z tych osób, w tym również pan Bogdan, to osoby ciągle obdarzone niezwykle bystrymi umysłami – ludzie bardzo dowcipni, pełni energii, którzy nadal są bardzo twórczy. Myślę, że dziś wiele osób boi się starości i upływu czasu, a dla mnie jest to piękny moment, bogaty w doświadczenia i chyba dlatego lubię z nimi przebywać i wspólnie tworzyć.

W ostatnich latach wielu artystów coraz chętniej wraca do twórczości legend naszej sceny, w tym również do piosenek zespołu Breakout. Jednak twoja płyta "B.L.UES" bardziej niż wykonawcom oddaje hołd właśnie panu Loeblowi, czyli autorowi tekstów.

Tak, bo tak naprawdę nie śpiewałabym dzisiaj, gdyby nie teksty pana Bogdana. Było w nich dla mnie coś niezwykle interesującego – miały dziwną formułę, była w nich pewna surowość i prostota, które kojarzyły mi się z hemingwayowską kreacją i wizją świata. Są w nich też szczerość i autentyzm. Natomiast współpraca pana Bogdana z Tadeuszem Nalepą miała jeszcze dodatkowe ciekawe pole interpretacyjne. Z jednaj strony był to blues, ale jakiś taki słowiański, reinterpretowany. Te teksty miały w sobie piętno literackie i ciężar gatunkowy.

Od dziecka słuchałam szeroko pojętego bluesa, zwłaszcza takiego źródłowego, pochodzącego z nagrań terenowych lub inaczej: etnograficznych, sporządzonych przez Alana Lomaxa dla Kongresu Amerykańskiego. To była ta najbardziej autentyczna forma tego gatunku, jakim był, gdy powstawał na plantacjach bawełny czy wśród osadzonych, którzy śpiewali podczas wykonywania prac w więzieniach. Dlatego szalenie ciekawe było dla mnie to, w jaki sposób Polacy zinterpretowali tę muzykę – jak Tadeusz Nalepa i Bogdan Loebl wzięli to wszystko i zbudowali z tego nową tożsamość swojego pokolenia.

Biorąc takie piosenki, jak "Kiedy byłem małym chłopcem" czy "Modlitwę”, dotykamy duchowego doświadczenia danego pokolenia. Moim zdaniem, te piosenki w dużej mierze są o ich tożsamości i coś takiego zawsze jest wyzwaniem, ponieważ wiadomo, że oryginały są dla konkretnej grupy bardzo bliskie i w pewien sposób nietykalne.

Breakout jest dla mnie jednym z najbardziej wyjątkowych zespołów w historii polskiej muzyki, zarówno pod względem gatunkowym, ale również osobowościowym. I chociaż mam poczucie, że musiałam do ich muzyki dorosnąć, to znałam ją od zawsze, przez całe życie, chociaż urodziłam się osiem lat po oficjalnym rozwiązaniu grupy. Sam blues nie był w Polsce tak wszechobecny, w ostatnich latach jest go jednak znowu coraz więcej.

To są cykle żywotności, a blues ma przy tym jeszcze ciekawą charakterystykę. Słuchałam sporo bluesa saharyjskiego, czyli nagrywanego w Afryce przez mieszkańców Mali czy Mauretanii, a nazwa wzięła się od tego, że ci muzycy grają na gitarach elektrycznych podpiętych do pieców, ale wykorzystują również lokalne instrumenty i wcale nie uważają, że grają bluesa. Dla nich to jest po prostu ich muzyka, bo źródeł tego gatunku możemy się doszukiwać właśnie w kulturze na przykład Afryki.

Formuła tej muzyki, chyba przez jej prostotę, powoduje, że tak łatwo ją interpretować i odnajdywać się w niej na nowo, niezależnie od miejsca na świecie. Daje możliwość wtłoczenia w siebie własnych doświadczeń kulturowych. Gdziekolwiek się nie pojedzie, to – zgodnie z powiedzeniem – ludzie "czują bluesa". Również przez to, o czym ta muzyka opowiada. A są to ciekawe rzeczy, jak archetypy, sytuacje damsko-męskie, co dzisiaj jest nawet o tyle bardziej interesujące, że pojawiają się nowe pytania o to, co jest męskie, a co żeńskie. Na swojej płycie, poza piosenkami napisanymi przez pana Bogdana dla mnie, śpiewam również teksty napisane przez niego dla Tadeusza Nalepy. W niektórych momentach starałam się, za zgodą autora, adaptować formy gramatyczne. Ale nie wszędzie i są fragmenty, w których śpiewam w formie męskiej.

Może to jest tak, że ten blues jest tak obecny, bo jest bliski ludziom.

Maja Kleszcz: piosenki to dziwne zwierzętaJustyna Jaworska:

A jak ważne było dla ciebie to, by śpiewać w formie żeńskiej?

Szczerze mówiąc, zrobiłam to chyba bardziej ze względu na czytelność tekstu, bo nie byłoby to dla mnie ważne, choć są tacy, którzy uważają za niechlujstwo, kiedy śpiewam w formie męskiej, bo jest to dla nich niespójność czy niedopatrzenie. Ale tak nie jest. W przypadku tego projektu traktowałam materiał jako twórczość Tadeusza Nalepy i Bogdana Loebla, i ich opowieść o mężczyznach, choć na pewno w tym także o kobietach. Rzadko zdarzają się tego typu szczere, męskie wypowiedzi, które nie puszą się na ten "rockandrollowy glam". "Modlitwa" jest tak naprawdę metafizycznym wierszem, którego bardzo długo obawiałam się interpretować, ale teraz poczułam, że jestem już na tyle stara, że powoli mogę.

Jest trochę tak, że bliscy mi mężczyźni ze starszego pokolenia sprawiają wrażenie odrobinę nieobecnych lub wycofanych z głównego nurtu życia i nie bardzo biorą w nim udział. A to my, jako kobiety, zajmujemy się rodzinami, domem, wychowaniem dzieci. Oni się w tym chyba trochę nie odnajdują, przynajmniej ci z mojego życia. Jest w tym trochę ucieczki przed konfrontacjami… Nie chciałabym psychologizować, ale właśnie dlatego czasami fajnie było móc zaśpiewać w formie męskiej, jak na przykład stało się z utworem "Anno" - miałam uczucie, że jest to trochę wejście w ich buty i spojrzenie na świat z ich perspektywy. Przynajmniej była to tego próba, bo wiadomo, że to wszystko to ciągle są kreacje artystyczne, a Tadeusz Nalepa i Bogdan Loebl powiedzieli nam o sobie tylko tyle, ile chcieli.

Mam chyba podobne spostrzeżenia dotyczące starszych pokoleń. Tego, że niektórzy mężczyźni nie do końca potrafią odnaleźć się w sytuacjach, w których trzeba sięgnąć do emocjonalności niezwiązanej z twórczością artystyczną, a właśnie z życiem codziennym.

Czyli widzisz, to szersze obserwacje, bo w moim życiu również są takie figury mężczyzn z przeszłości, którzy są w ten sposób wyalienowani. I tutaj taki utwór, jak "Kiedy byłem małym chłopcem" jest dla mnie opowieścią o ich perspektywie, w której można, choć delikatnie, dotknąć tego, co nie zostało przez nich wypowiedziane.

Miałaś okazję porozmawiać z Bogdanem Loeblem na temat tego, w jaki sposób powstawały jego teksty dla Tadeusza Nalepy? Do jakiego stopnia zaangażowany był w ich tworzenie?

Nigdy o tym nie rozmawialiśmy, a mi nie było dane poznać Tadeusza Nalepy, ale myślę sobie, że między mną i panem Bogdanem w ogóle odbyło się niewiele rozmów, nawet podczas tych ostatnich lat, kiedy Wojtek Krzak tworzył z nim piosenki dla mnie. To jest ciekawe, bo tu naprawdę nigdy nie było zbyt dużo dyskusji.

Ja sama mam taki moment twórczy, kiedy podczas rozmów, zwłaszcza wywiadów, staram się konceptualizować i budować idee, dzięki którym mogłabym przekazać to, co mnie interesuje, ale jest cała masa rzeczy, których nie chcę werbalizować po to, żeby one były ciągle "żywe". Są takie siły, jakaś dynamika i mechanika, która nie musi być zawsze do końca opowiedziana. Nauczyłam się tego w teatrze, pracując z Pawłem Miśkiewiczem przy spektaklu "Burza" w Teatrze Narodowym. Kiedy tam przyszłam, wydawało mi się, że wszystko musimy ustalić, określić i każda wskazówka musi zostać wypowiedziana, a okazało się, że jest tyle rzeczy i spraw, które dzieją się wewnątrz i przez to są znacznie bardziej interesujące.

A żyjemy w czasach, w których sprawy się przegaduje i ustala od początku do końca, najlepiej z gotową interpretacją, bo metafory mogą nie zostać zrozumiane.

Tak, bo metafora w ogóle jest niebezpieczna, właśnie dlatego, że można ją różnie zinterpretować. A ja trochę tęsknię za takim stanem umysłu, w którym pielęgnuje się tajemnice i uważam, że uprawiając sztukę, warto je pielęgnować. I one bez wątpienia były w naszej pracy z Bogdanem Loeblem. To było zresztą niesamowite, kiedy nagle i bardzo szybko po przesłaniu muzyki, dostawałam od niego tekst, który miał dziesięć zwrotek i był porażający. Zwłaszcza że on niewiele o mnie wie, bo nie siedzimy sobie na głowach i nie zajmujemy w swoich życiach zbyt wiele przestrzeni, bo on też nie byłby z tego powodu szczególnie szczęśliwy. A mimo to dostałam od niego tekst, który był jakby wiwisekcją moich uczuć.

Jest na płycie?

"Zabrakło mi dziś łez" – tekst sprzed ponad dekady i sama nigdy bym takiego tekstu o sobie nie napisała. Jest zbyt szczery i bezlitosny dla podmiotu lirycznego. Innym takim przykładem jest piękny erotyk "Nocą jesteśmy głodni"… Obłędne teksty, bez ustalania, o czym będą, jakie będą, o czym bym chciała, żeby były. Nie.

Myślisz, że to intuicja czy umiejętność uchwycenia praw uniwersalnych w odpowiednich słowach?

Nie mam pojęcia. Piosenki to są dziwne zwierzęta, są niesamowite przez to, że we współczesnym świecie są niewiarygodnie fetyszyzowane. Wystarczy spojrzeć na globalne przeboje - niewiele jest tworów kultury, które miałyby taką siłę oddziaływania, jaką mają one.

A jeśli chodzi o nasz proces, to chyba są właśnie te tajemnice. Nagle otrzymałam coś, co traktuję jako dar, bo mogę te teksty, które są pełne napięć, a nie ma w nich truizmów, zinterpretować po swojemu. Wydaje mi się, że do czegoś takiego na pewno potrzeba talentu, w tym przypadku talentu pana Bogdana. Zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że starszy już mężczyzna napisał te teksty dla młodej kobiety, bo kiedy zaczynaliśmy współpracę, miałam około 20, może 22 lata. A mimo to odnajdowałam w nich siebie. Chociaż, oczywiście, niektóre z opisanych rzeczy stanowiły dla mnie pewne wyzwanie, które musiałam sobie w głowie poukładać i zinterpretować w sposób teatralny, poprzez wcielenie się w jakąś postać.

Teatr pojawił się w twoim życiu po muzyce, ale mam wrażenie, że jest w tej chwili tak samo ważny?

Jest to niesamowite doświadczenie, które samo do mnie przyszło, a okazało się być niezbędną częścią mojej drogi twórczej. W ostatnich latach stanowi niewątpliwie dużą część mojej pracy i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa. Nigdy się tego nie spodziewałam, ale okazało się, że teatr był czymś, czego bardzo mi brakowało. Co prawda nie jestem aktorką, jestem performerką wokalną. Pojawiam się na scenie w kontekście sztuk, do których zostałam zaproszona, najczęściej razem z Wojtkiem Krzakiem, by skomponować muzykę, a później wykonać ją na żywo jako jedna z postaci w sztuce. Co ciekawe, często to nie są spektakle stricte muzyczne.

Czego nauczył cię teatr?

Całej masy rzeczy, ale przede wszystkim tego, że muzyką można posługiwać się jako kluczem – dodatkowym narzędziem, które nie działa tylko jako piosenka, ale pomaga przy budowaniu postaci lub staje się doświadczeniem dla całego zespołu teatralnego.

Współpracowałam z bardzo różnymi reżyserami, jak Agata Duda-Gracz, Michał Zadara, Ewelina Marciniak, Paweł Miśkiewicz czy Cezary Studniak – każdy z nich ma zupełnie inny świat twórczy, prowadzi inną narrację, w inny sposób korzysta z muzyki. Może mi się wydawać, że miałam już okazję obserwować pełne spektrum, a i tak - kiedy zaczynam pracę przy nowym projekcie i wydaje mi się, że mam już jakieś doświadczenie - nagle okazuje się, że wcale nie, bo każdego reżysera musisz wysłuchać od nowa, zrozumieć, co ma do powiedzenia. I jest to każdorazowo dość długi proces, zanim uda się tę czyjąś wizję uchwycić. To jest zresztą w tej pracy najfajniejsze.

Okładka płyty Mai Kleszcz "B.L.UES"Mystic Production

Jesteś po dwóch dekadach pracy artystycznej, podczas których pracowałaś przy wielu projektach, grałaś koncerty na całym świecie, zdobywałaś nagrody. I chociaż działasz i robisz bardzo dużo, to mam wrażenie, że ciebie, jako Mai, wcale nie ma tak dużo w przestrzeni publicznej.

No nie ma. Ale wydaje mi się, że to, co robię, wymaga przedstawienia szerszego kontekstu, bo jest tego tyle, że nie sposób to zamknąć w jednym haśle. W dzisiejszym świecie szybkich znaków zapewne utrudnia to "popularkę". Kiedyś mówiono o mnie "polska Amy Winehouse”…

Wiesz, ja dopiero teraz uczę się social mediów, do których początkowo musiałam się w ogóle przełamać, choć teraz jest mi już łatwiej, ale musiałam nauczyć się brać udział w tym wirtualnym życiu społecznym. Poza tym moje wybory chyba zawsze były w pewien sposób nieoczywiste. Nie była to sztucznie wymyślona strategia. Pewne projekty mnie szukały, ja też szukałam kilku i wydeptałam sobie w ten sposób własną ścieżkę. Chociaż mam wrażenie, że ten mój proces cały czas jeszcze trwa i nie jest ostatecznie określony, więc wiele rzeczy może się jeszcze zmienić. Zainteresowań nie da się oszukać, jeśli czujesz pasję do czegoś – to widać.

Ta twoja ścieżka jest pełna postaci – fikcyjnych w spektaklach, i rzeczywistych, jak w piosenkach Bogdana Loebla. A ile jest w nich ciebie?

To bardzo trudne pytanie, chociaż już wcześniej zdarzało się, że ktoś pytał o to, dlaczego nie piszę własnych piosenek, bo mówienie lub śpiewanie cudzym tekstem można potraktować jak kreacje, a nie coś mojego. A ja nie napisałam w życiu żadnego tekstu, bo nie czuję się na to gotowa i nigdy nie chciałam tego robić.

Przy okazji jednego spektaklu, przy którym pracowałam, zastanawialiśmy się nad tym, co to znaczy, że człowiek buduje kreacje. W tym konkretnym przypadku chodziło o to, że zastanawialiśmy się nad tym, czy jeden z aktorów wychodził na scenę "prywatnie" czy "w roli". Granica między nim i graną postacią była bardzo subtelna. Wszystkich to bardzo fascynowało... Jest to na pewno tajemniczy proces, polegający na wcielaniu się. Ale tutaj warto byłoby postawić jeszcze inne pytanie: czy wchodząc na scenę, mówiąc cudzym tekstem, artysta nie może mówić też o sobie? Bo moje doświadczenie mówi, że zazwyczaj wychodzimy przed publiczność, aby załatwić swoje sprawy, a nie sprawy postaci, które gramy.

Autorka/Autor:Estera Prugar//am

Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: Wojtek Krzak

Pozostałe wiadomości
Nieoficjalnie: Jacek Siewiera chce odejść z BBN

Nieoficjalnie: Jacek Siewiera chce odejść z BBN

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Prezydent USA Donald Trump ogłosił skład amerykańskiej delegacji, która weźmie udział w obchodach 80. rocznicy wyzwolenia Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu w Polsce.

80. rocznica wyzwolenia Auschwitz. Donald Trump ogłosił, kto będzie reprezentować USA

80. rocznica wyzwolenia Auschwitz. Donald Trump ogłosił, kto będzie reprezentować USA

Źródło:
TVN24, PAP

Decyzja Joe Bidena o wprowadzeniu przez USA ograniczenia eksportu amerykańskich czipów sztucznej inteligencji dla Polski jest rozczarowująca - powiedział prezydent Andrzej Duda w wywiadzie dla amerykańskiej stacji Fox Business.

"To będzie ze szkodą dla Polski". Prezydent o decyzji Joe Bidena

"To będzie ze szkodą dla Polski". Prezydent o decyzji Joe Bidena

Źródło:
PAP

Karol Nawrocki przez prawie 200 dni miał za darmo zajmować luksusowy apartament w Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, oddalonym o pięć kilometrów od jego domu. Kandydat PiS na prezydenta odniósł się do sprawy w środę w Zakopanem. Teraz MIIWŚ wydało oświadczenie, w którym odnosi się do stwierdzeń Nawrockiego. Przedstawiciele muzeum zaznaczają, że to nie jest "atak".

Karol Nawrocki tłumaczył się z noclegów. Muzeum II Wojny Światowej odpowiada

Karol Nawrocki tłumaczył się z noclegów. Muzeum II Wojny Światowej odpowiada

Źródło:
TVN24/PAP

Nad Wyspami Brytyjskimi przechodzi burza Eowyn. W Szkocji obowiązuje najwyższy, czerwony stopień ostrzeżeń meteorologicznych, a alarmy niższego stopnia mają utrzymywać się przez kilka najbliższych dni. Rano i wczesnym popołudniem wiatr spowodował wiele utrudnień w Irlandii, gdzie zanotowano rekordowo silne porywy.

Najwyższy stopień alertów na Wyspach. "To jest wręcz apokaliptyczne"

Najwyższy stopień alertów na Wyspach. "To jest wręcz apokaliptyczne"

Aktualizacja:
Źródło:
TVN24, BBC, irishtimes.com, Reuters

Prokurator krajowy powołał w piątek dwa zespoły prokuratorów. Celem jednego z nich jest przeprowadzenie postępowania dotyczącego przekroczenia uprawnień przez byłego ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobrę. Drugi zespół ma się z kolei zająć postępowaniami związanymi z wypadkiem z udziałem ówczesnej premier Beaty Szydło - poinformowała Prokuratura Krajowa. 

Dwa zespoły prokuratorów. Zajmą się sprawą Ziobry i wypadkiem z udziałem Szydło

Dwa zespoły prokuratorów. Zajmą się sprawą Ziobry i wypadkiem z udziałem Szydło

Źródło:
tvn24.pl

Kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości spotkało się w piątek w siedzibie partii przy ulicy Nowogrodzkiej w Warszawie. W tym czasie w budynku przebywał także kandydat na prezydenta Karol Nawrocki. Zapytany przez dziennikarzy o szczegóły jego wizyty, mówił, że "nie był na kierownictwie Prawa i Sprawiedliwości". Powiedział też, że udzielił tam wywiadu, jednak nie odpowiedział, gdzie można go zobaczyć.

"Ja nie byłem", "nikogo nie widziałem". Nawrocki w siedzibie PiS

"Ja nie byłem", "nikogo nie widziałem". Nawrocki w siedzibie PiS

Źródło:
PAP

Ministerstwo Zdrowia udostępniło informacje na temat pierwszych sześciu miesięcy działania rządowego programu in vitro. Wynika z nich, że od czerwca do grudnia 2024 roku uzyskano dzięki niemu ponad dziewięć tysięcy ciąż. Eksperci mówią o imponujących rezultatach. - To prawie połowa ciąż uzyskanych podczas całego poprzedniego programu w latach 2013-2016 - wskazuje prof. Rafał Kurzawa.

Imponujące wyniki rządowego programu in vitro. Podano liczbę uzyskanych ciąż

Imponujące wyniki rządowego programu in vitro. Podano liczbę uzyskanych ciąż

Źródło:
tvn24.pl

W Chinach powstaje co najmniej pięć specjalnych, ogromnych statków, które wydają się służyć do przeprowadzania desantu morskiego na dużą skalę. Jako pierwszy poinformował o tym amerykański ekspert H.I. Sutton, powołując się na zdjęcia satelitarne z chińskich stoczni. Nowe jednostki byłyby szczególnie przydatne dla Chin w przypadku próby wojskowego desantu na Tajwanie.

Powstają ogromne statki, które umożliwią Chinom desant na Tajwan

Powstają ogromne statki, które umożliwią Chinom desant na Tajwan

Źródło:
Naval News, Global Times, tvn24.pl

Nigdy nikt mnie nie złamie, abym uznawał bezprawie za prawo - mówił poseł PiS Zbigniew Ziobro, odpowiadając na pytanie o to, czy pojawi się na sejmowej komisji śledczej do spraw Pegasusa. W kontekście ewentualnego doprowadzenia przez policję były minister sprawiedliwości pochwalił się "arsenałem rozmaitych jednostek broni", choć zapewnił, że "nigdy by mu nie przyszło do głowy", żeby policjantom "krzywdę zrobić jakąś". 

Pytanie o doprowadzenie przed komisję. Ziobro: dysponuję arsenałem rozmaitych jednostek broni

Pytanie o doprowadzenie przed komisję. Ziobro: dysponuję arsenałem rozmaitych jednostek broni

Źródło:
PAP, TVN24

W Stanach Zjednoczonych aresztowano 538 osób przebywających w kraju bez uregulowanego statusu - poinformowała za pośrednictwem mediów społecznościowych rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt. Kongres USA przyjął w środę ustawę, która zezwala na zatrzymanie i deportację nieudokumentowanych imigrantów w związku z podejrzeniem o naruszenie przez nich prawa.

"Największa w historii masowa operacja deportacyjna w toku"

"Największa w historii masowa operacja deportacyjna w toku"

Źródło:
PAP

W Chorwacji trwa w piątek ogólnokrajowy bojkot sklepów, supermarketów i stacji benzynowych, który ma być odpowiedzią obywateli na stały wzrost cen. Chorwacja jest jednym z trzech krajów Unii Europejskiej z najwyższą obecnie inflacją.

Sklepy świecą pustkami. "Bojkotujemy wysokie ceny"

Sklepy świecą pustkami. "Bojkotujemy wysokie ceny"

Źródło:
PAP, tvn24.pl

35-latek z Dąbrowy Górniczej i 36-latek z Zabrza po wyrokach za seksualne wykorzystywanie dzieci nie trafili od razu do więzienia. Ukrywali się. Sądy musiały wydać nakazy doprowadzenia, a potem listy gończe. Wreszcie ich sprawy trafiły do specjalnej grupy poszukiwawczej.

Skazani na więzienie za pedofilię przez wiele miesięcy po wyrokach byli na wolności

Skazani na więzienie za pedofilię przez wiele miesięcy po wyrokach byli na wolności

Źródło:
tvn24.pl

Maja i Nikodem to najpopularniejsze imiona nadawane dzieciom w 2024 roku - podało Ministerstwo Cyfryzacji. Wśród najrzadziej nadawanych imion znalazły się między innymi Wiesława i Wacław.

Najpopularniejsze imiona dla dzieci nadawane w 2024 roku. Lista

Najpopularniejsze imiona dla dzieci nadawane w 2024 roku. Lista

Źródło:
PAP, tvn24.pl

Dziewięć osób usłyszało zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej oraz posiadania narkotyków. Wśród podejrzanych jest trzech żołnierzy z jednostek wojskowych w Giżycku i Orzyszu (województwo warmińsko-mazurskie). Śledztwo trwa ponad rok, do tej pory zatrzymano 37 osób.

Żołnierze wśród podejrzanych o udział w grupie przestępczej i posiadanie narkotyków

Żołnierze wśród podejrzanych o udział w grupie przestępczej i posiadanie narkotyków

Źródło:
TVN24

Unia Metropolii Polskich oczekuje szczegółowego raportu od Poczty Polskiej na temat usterek i wad e-Doręczeń oraz sposobu ich rozwiązania - poinformował w piątek Sylwester Szczepaniak z UMP. Poczta Polska zapewniła, że co miesiąc przekazuje informacje do resortu cyfryzacji, a co tydzień - do Centralnego Ośrodka Informatyki (COI).

Listy polecone z kłopotami. System "nie działa w pełni"

Listy polecone z kłopotami. System "nie działa w pełni"

Źródło:
PAP

Pijany 45-latek wjechał autem w piątek po południu w budynek komisariatu policji Bydgoszcz-Śródmieście. Kilka razy forsował szklane drzwi. Policjanci zakładają celowe działanie. Mężczyzna został zatrzymany.

Celowo wjechał w budynek komisariatu policji

Celowo wjechał w budynek komisariatu policji

Źródło:
PAP

Protest licealistów z zespołu szkół przy Paderewskiego w Sulejówku (Mazowieckie). Po odwołaniu przez burmistrza dyrektorki szkoły wielu uczniów, na znak solidarności z pedagogiem, nie przyszło na zajęcia. Po zawiadomieniu przez burmistrza w sprawie nieprawidłowości w placówce, które stanowiły podstawy do zwolnienia, śledztwo prowadzi prokuratura. Nieoficjalnie ustaliliśmy, że na tym etapie postępowania brak jest dowodów aby doszło do przestępstwa. 

Burmistrz odwołał dyrektorkę, w ramach protestu uczniowie nie przyszli do szkoły

Burmistrz odwołał dyrektorkę, w ramach protestu uczniowie nie przyszli do szkoły

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Według premiera Węgier Viktora Orbana ponowne objęcie przez Donalda Trumpa urzędu prezydenta USA jest szansą dla Budapesztu na powrót do "głównego nurtu historii". Przekonywał również, że wiele podobnych rozwiązań, jakie postuluje amerykański prezydent, wdrożono w jego państwie wcześniej, a "Węgrzy byli Trumpami jeszcze przed Trumpem".

Orban chce powrotu do "głównego nurtu". "Węgrzy byli Trumpami jeszcze przed Trumpem"

Orban chce powrotu do "głównego nurtu". "Węgrzy byli Trumpami jeszcze przed Trumpem"

Źródło:
PAP

Yvonne Woods, była pracownica laboratorium Biura Śledczego Kolorado, usłyszała 102 zarzuty związane z nieprawidłowościami, jakich miała się dopuścić. Kobieta jest oskarżona o fałszowanie wyników badań DNA. W trakcie jednego z przesłuchań miała przyznać się do manipulowania danymi dla ułatwienia sobie pracy. Koszty związane z zarzucanymi jej czynami szacuje się na 11 milionów dolarów.  

Miała fałszować wyniki badań DNA, by "oszczędzić sobie pracy". Szok w biurze śledczym

Miała fałszować wyniki badań DNA, by "oszczędzić sobie pracy". Szok w biurze śledczym

Źródło:
Washington Post, CNN, Denver Post

Kandydat Koalicji Obywatelskiej w wyborach prezydenckich Rafał Traskowski, zapowiedział, że jeśli zostanie wybrany, to "wszystkie ustawy, które prezydent Duda zawetował (...) podpiszę pierwszego dnia". Czy to możliwe? Zapytaliśmy ekspertów.

Trzaskowski: podpiszę wszystkie zawetowane przez prezydenta Dudę ustawy. Co na to prawnicy

Źródło:
Konkret24

Na rok więzienia bez zawieszenia skazał sąd Mateusza S., organizatora obchodów urodzin Adolfa Hitlera w 2017 r. w Wodzisławiu Śląskim. Został on oskarżony między innymi o publiczne propagowanie nazizmu. Jego proces toczył się po raz drugi.

Za obchody urodzin Hitlera ma trafić do więzienia

Za obchody urodzin Hitlera ma trafić do więzienia

Źródło:
PAP

Wciąż nie wiadomo, gdzie przebywa 31-latek, który w sobotni wieczór w centrum Głogowa (Dolnośląskie) próbował potrącić autem przechodniów. W związku z tym prokuratura złożyła wniosek o areszt, ale sąd wyznaczył termin jego rozpatrzenia dopiero na 18 lutego. To oznacza, że śledczy nie mogą na razie wystawić zapowiadanego listu gończego. Jak dowiedziała się redakcja "Faktów" TVN, sąd wyznaczy jednak nowy, szybszy termin w poniedziałek.

Próbował taranować przechodniów, szukają go. Sąd zmienia zdanie, wnioskiem o areszt zajmie się szybciej

Próbował taranować przechodniów, szukają go. Sąd zmienia zdanie, wnioskiem o areszt zajmie się szybciej

Aktualizacja:
Źródło:
Kontakt24 / tvn24.pl/PAP

Wolbórz, Moszczenica i Będków - władze tych trzech gmin zwróciły się do marszałka województwa łódzkiego o zgodę na odstrzał bezdomnych zwierząt. Jeden z samorządów poinformował o tym na Facebooku, wzbudzając falę krytyki. - Nie może być tak, że jak sobie nie radzimy z psami, to do nich strzelamy - oceniła w rozmowie z tvn24.pl mec. Sara Balcerowicz, pełnomocniczka fundacji Mondo Cane. Pomysł samorządowców obrońcy praw zwierząt uważają za nielegalny.

Bezdomne psy biegają po wioskach. Burmistrz i wójtowie chcieli do nich strzelać

Bezdomne psy biegają po wioskach. Burmistrz i wójtowie chcieli do nich strzelać

Źródło:
tvn24.pl

Mężczyzna miał skrępowane ręce i nogi oraz założony knebel z krawata. Sekcja zwłok wykazała, że zginął od ciosu w potylicę twardym i tępym narzędziem. Do zbrodni doszło w czerwcu 1995 roku w Lublinie. Po blisko 30 latach przed sądem stanął 62-letni Bogdan S. Grozi mu 25 lat więzienia. Przyznał się i przeprosił. "To ja zabiłem pani tatę" – zwrócił się do córki ofiary.

"To ja zabiłem pani tatę i chciałem panią za to przeprosić"

"To ja zabiłem pani tatę i chciałem panią za to przeprosić"

Źródło:
PAP/tvn24.pl

"Wstrząsający obraz długotrwałej przemocy domowej" - tak o tym, co spotkało pięciolatkę z Gniezna mówią lekarze, którzy jako pierwsi udzielali jej pomocy. Dziewczynkę trzeba było nosić po szpitalu, bo z bólu nie mogła chodzić. Według prokuratury nad dzieckiem znęcał się jej ojczym. W momencie zatrzymania był pijany. Trafił do aresztu.

Miał bić i podtapiać 5-latkę. Ojczym trafi za kraty

Miał bić i podtapiać 5-latkę. Ojczym trafi za kraty

Źródło:
TVN24, PAP

Nie sądzę, by wysłanie polskich wojsk do Ukrainy było dobrym pomysłem - powiedział prezydent Warszawy, kandydat na prezydenta Rafał Trzaskowski, pytany o wypowiedź prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, który stwierdził w Davos, że ewentualna misja pokojowa w Ukrainie powinna liczyć co najmniej 200 tysięcy żołnierzy.

Rafał Trzaskowski: nie sądzę, by wysłanie polskich wojsk do Ukrainy było dobrym pomysłem

Rafał Trzaskowski: nie sądzę, by wysłanie polskich wojsk do Ukrainy było dobrym pomysłem

Źródło:
PAP

Nasz zespół daje szansę panu Karolowi Nawrockiemu, aby oczyścił się z zarzutu złodziejstwa - powiedział w piątek Roman Giertych. Wraz z innymi członkami zespołu do spraw rozliczeń PiS potwierdził złożenie do prokuratury zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez kandydata PiS na prezydenta. Chodzi o bezpłatne korzystanie przez Nawrockiego z apartamentu w muzealnym kompleksie hotelowym, gdy pełnił funkcję dyrektora Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.

Zespół Giertycha daje Nawrockiemu "szansę, aby oczyścił się z zarzutu"

Zespół Giertycha daje Nawrockiemu "szansę, aby oczyścił się z zarzutu"

Źródło:
TVN24, PAP

Do Sądu Okręgowego w Olsztynie trafił wniosek prokuratora o umorzenie postępowania wobec mężczyzny, który zabił księdza ze Szczytna. Wniósł on też o skierowanie Szymona K. do zamkniętego zakładu psychiatrycznego. Według biegłych K. jest niepoczytalny.

Ksiądz zginął od ciosów toporkiem w głowę. Wniosek prokuratury

Ksiądz zginął od ciosów toporkiem w głowę. Wniosek prokuratury

Źródło:
PAP

Strażnicy graniczni zatrzymali w Warszawie 24-letniego obywatela Ukrainy, który wielokrotnie łamał prawo, wsiadając pijany za kierownicę. Pomimo że mężczyzna legalnie przebywał w Polsce, został zobowiązany do powrotu do swojego kraju.

Wielokrotnie jeździł po pijanemu, został przewieziony na granicę

Wielokrotnie jeździł po pijanemu, został przewieziony na granicę

Źródło:
PAP

145 tysięcy euro. To była najwyższa kwota, za którą wylicytowano konia w ramach zeszłorocznej aukcji Pride of Poland. Chodzi o klacz Zigi Zana ze stadniny Michałów (Lubelskie). Do dziś jednak nabywca nie zapłacił. Jak przekonuje wiceprezes stadniny Jerzy Białobok, sprawa zostanie sfinalizowana.

Podczas Pride of Poland zaoferował najwięcej, klacz wciąż jest w Polsce. "Obiecuje, że zapłaci"

Podczas Pride of Poland zaoferował najwięcej, klacz wciąż jest w Polsce. "Obiecuje, że zapłaci"

Policjantka, która przypadkiem postrzeliła mężczyznę z jego własnej broni, została zwolniona z pracy. Do zdarzenia doszło podczas kontroli drogowej na Florydzie.

Policjantka postrzeliła kierowcę podczas kontroli drogowej

Policjantka postrzeliła kierowcę podczas kontroli drogowej

Źródło:
CBS News, tvn24.pl

Burza Eowyn szaleje na Wyspach Brytyjskich. Do redakcji Kontaktu24 zgłosiła się pani Martyna, która od 14 lat mieszka w Irlandii. Kobieta przedstawiła, jak wyglądają konsekwencje gwałtownej pogody w mieście Galway.

"Miasto jest zdemolowane, wiatr rozrywa drzewa na pół". Relacja Polki z Galway

"Miasto jest zdemolowane, wiatr rozrywa drzewa na pół". Relacja Polki z Galway

Źródło:
Kontakt24, tvnmeteo.pl

Pasażerowie Spirit Airlines muszą liczyć się z możliwością niewpuszczenia na pokład bądź wyproszenia z samolotu ze względu na niestosowny ubiór. Od środy przeszkodę w lataniu mogą stanowić też pewne tatuaże. Wcześniej amerykański przewoźnik zakazał już podróżowania na boso.  

Masz takie ubranie lub tatuaż, nie wejdziesz do samolotu

Masz takie ubranie lub tatuaż, nie wejdziesz do samolotu

Źródło:
CNN, tvn24.pl

W piątek w Warszawie odbyło się spotkanie włodarzy 20 europejskich stolic w ramach 14. edycji Bezpośredniego Dialogu burmistrzów stolic UE z Komisją Europejską. W wydarzeniu wzięła udział między innymi burmistrz Paryża Anne Hidalgo. Dyskusje dotyczyły między innymi funduszy dla samorządów i obrony cywilnej.

Spotkanie burmistrzów europejskich stolic w Warszawie

Spotkanie burmistrzów europejskich stolic w Warszawie

Źródło:
PAP
Niższa ocena, bo koledzy cię nie akceptują? 
Nominacje do statutowego absurdu roku 2025

Niższa ocena, bo koledzy cię nie akceptują? Nominacje do statutowego absurdu roku 2025

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Co czeka amerykańską Polonię po zapowiedziach Donalda Trumpa w sprawie walki z nielegalną imigracją? Jest duży niepokój wśród Polaków - relacjonował w programie "Wstajesz i wiesz" korespondent TVN24 w Stanach Zjednoczonych Jan Pachlowski. Podkreślał, że mimo obaw "paniki nie ma".

"Urywają się telefony od Polonusów". Kilkaset dziennie po decyzji Trumpa

"Urywają się telefony od Polonusów". Kilkaset dziennie po decyzji Trumpa

Źródło:
TVN24, PAP

Nowoczesny, wysokospecjalistyczny sprzęt medyczny od Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy pomógł uratować niejedno życie. Historie wielu pacjentów chwytają ze serce. Niektórzy z nich stali się wolontariuszami i teraz sami pomagają na rzecz WOŚP. Eksperci podkreślają, że WOŚP pozwala szpitalom uzyskać nowoczesny sprzęt wcześniej, niż gdyby odbyłoby się to standardowymi procedurami.

Czy polskie szpitale potrzebują pomocy ze strony WOŚP? "Postęp byłby, tylko wolniejszy"

Czy polskie szpitale potrzebują pomocy ze strony WOŚP? "Postęp byłby, tylko wolniejszy"

Źródło:
Fakty po Południu TVN24

Tegoroczny Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy już 26 stycznia. Zgromadzone podczas niego środki wesprą onkologię i hematologię dziecięcą. Do udziału w akcji włączyli się dziennikarze i dziennikarki TVN i TVN24. Monika Olejnik oferuje ręcznie malowaną chustę góralską i śniadanie.

"W Hotelu Bristol albo w barze mlecznym". Wyjątkowa aukcja Moniki Olejnik dla WOŚP

"W Hotelu Bristol albo w barze mlecznym". Wyjątkowa aukcja Moniki Olejnik dla WOŚP

Źródło:
TVN24

Marc Benioff, dyrektor generalny Salesforce, przedsiębiorstwa świadczącego usługi z zakresu przetwarzania danych w chmurze, stwierdził podczas spotkania w Davos na Światowym Forum Ekonomicznym, że dzisiejsi szefowie są ostatnim pokoleniem, które zarządza personelem składającym się wyłącznie z ludzi. To dlatego, że firmy coraz częściej wdrażają u siebie sztuczną inteligencję.

Ostatnie takie pokolenie. Rewolucja na rynku pracy

Ostatnie takie pokolenie. Rewolucja na rynku pracy

Źródło:
CNN

Zdjęcie "Czas Apokalipsy" Chrisa Niedenthala zapisało się w historii Polski i Europy. Teraz fotografia trafia na aukcję Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Legendarny fotoreporter wspólnie z czteroletnimi bliźniętami Leną i Filipem Sosnowskimi przekazali na nią odbitkę numer 9. Niedenthal w rozmowie z rodzicami małych darczyńców - Natalią Szewczak (Business Insider Polska) i Mateuszem Sosnowskim (TVN24) - opowiedział o niesamowitej historii zdjęcia i o tym, jak niemal cudem, dzięki pomocy nieznajomego, udało się je wywieźć z Polski i pokazać światu.

To, że wydostało się z Polski, to niemal cud. Legendarne zdjęcie do wylicytowania

To, że wydostało się z Polski, to niemal cud. Legendarne zdjęcie do wylicytowania

Źródło:
tvn24.pl