Pierwsi czytelnicy zwracają uwagę na błędy w "Spare", opublikowanej w tym tygodniu biografii księcia Harry'ego. Książę miał m.in. niesłusznie podać się za potomka króla Henryka VI czy pomylić miejsce, w którym rzekomo dowiedział się o śmierci swojej prababci. - Jestem przerażony liczbą błędów: zarówno historycznych, jak i związanych z tym, co robił on sam - stwierdził cytowany przez "The Times" biograf rodziny królewskiej Hugo Vickers.
Autobiografia księcia Harry'ego "Spare", która oficjalnie ukazała się na rynku 10 stycznia, zdążyła już wzbudzić ogromne kontrowersje. Dotyczą one zarówno rozdziałów, w których syn króla Karola III opisuje własne życie, jak i tych poświęconych jego bliskim. Jednocześnie od razu po premierze pierwsi czytelnicy szybko zaczęli zarzucać publikacji błędy i przeinaczenia faktów twierdząc, że nie wszystko, o czym wspomina Harry, pokrywa się z rzeczywistością.
"Spare". Błędy w autobiografii Harry'ego
Błędy wyszukane przez pierwszych czytelników wymienia m.in. portal Page Six. Jednym z nich ma być stwierdzenie, że angielski król z XV wieku Henryk VI, założyciel prestiżowej szkoły w Eton, był "praprapraprapraprapradziadkiem" Harry'ego. Jak zauważyli uważni czytelnicy, jedyny syn króla, książę Edward, w 1471 roku zginął bezdzietnie w wieku 17 lat w bitwie pod Tewkesbury, prosta linia rodu została zatem przerwana. "Książę Harry nie może nawet sprawdzić faktów z własnego drzewa genealogicznego skoro pozostaje pod wrażeniem, że jest potomkiem króla Henryka VI", napisał jeden z cytowanych przez Page Six internautów.
Inna nieścisłość ma dotyczyć fragmentu, w którym Harry wspomina, jak on oraz jego żona Meghan Markle kupowali bilety lotnicze dla jej ojca, Thomasa. Książę pisze w książce o "biletach na pierwszą klasę w samolocie Air New Zealand" lecącym z Meksyku do Wielkiej Brytanii. Jednak dzień po premierze książki rzecznik linii przekazał gazecie "New Zealand Harald", że przewoźnik ten nigdy nie obsługiwał połączeń z Meksyku do Nowej Zelandii. Dodał ponadto, że nie ma i nie miał w swojej ofercie czegoś takiego jak "pierwsza klasa", a ich opcją premium jest "klasa biznes". Ta pomyłka może być wynikająca z różnic w nazewnictwie - Amerykanie na klasę biznesową często mówią właśnie "pierwsza klasa", a Harry wspomina, że bilety rezerwowała pochodząca z USA Meghan.
Czytelnicy zwrócili też uwagę na prezent urodzinowy, który Harry'emu w 1997 roku rzekomo miała dać siostra jego zmarłej kilkanaście dni wcześniej mamy, Sarah McCorquodale. Książę twierdzi, że otrzymał od niej konsolę Xbox, którą przed tragicznym wypadkiem zdążyła kupić mu mama. Jednak konsola ta pojawiła się na rynku dopiero cztery lata później. Jak zgadują internauci Harry być może otrzymał wówczas inną konsolę - PlayStation, które pojawiło się w sklepach w 1995 roku.
"The Times" odnotowuje ponadto uwagę jednego z internautów podważającego pojawiające się w książce stwierdzenie, że obecna królowa małżonka, Kamila, sugerowała w przeszłości, że Harry powinien zostać generalnym gubernatorem Bermudów. Jak jednak zauważa dziennik to mało prawdopodobne, ponieważ Bermudy nie mają urzędu generalnego gubernatora: "jako brytyjskie terytorium zamorskie, a nie część Wspólnoty Narodów, mają zamiast tego urząd gubernatora".
"Przerażony liczbą błędów"
Nieścisłości odnotowano również we fragmencie dotyczącym wspomnień z pogrzebu prababci Harry'ego, Elżbiety Bowes-Lyon. Książę pisze o znajdującym się w koronie leżącej na jej trumnie diamencie Koh-i-Noor. Nazywa go "największym diamentem, jaki widziały ludzkie oczy". W rzeczywistości, jak podkreśla "The Times", za największy diament na świecie uznawany jest nie Koh-i-Noor, a Cullinan, również będący częścią królewskiej kolekcji.
Poważniejszy błąd dotyczący wspomnianego pogrzebu w "Spare" odnotował także Robert Jobson, dziennikarz "Evening Standard" zajmujący się tematami dotyczącymi rodziny królewskiej. Książę Harry wspomina w swojej autobiografii, że 30 marca 2002 roku, gdy dowiedział się o śmierci swojej prababci, przebywał w Eton. "Nie było go tam. Był wtedy w Klosters w Szwajcarii, gdzie wraz z ojcem i bratem pojechał na narty" - stwierdził Jobson w twitterowym wpisie. "Wiem o tym, bo też tam wtedy byłem. Błędy dotyczące faktów we własnych wspomnieniach sprawiają, że zaczynasz wątpić w 'jego prawdę'" - dodał.
Podobną opinię wyraził Hugo Vickers, historyk i biograf rodziny królewskiej. W rozmowie z "The Times" stwierdził, że znalezione w "Spare" błędy są "dość poważne" i "dyskredytują" wspomnienia księcia. - Jeśli pomylił tego rodzaju rzeczy, możecie zapytać samych siebie, co jeszcze pomylił. Jestem przerażony liczbą błędów: zarówno historycznych, jak i związanych z tym, co robił on sam - powiedział historyk.
Źródło: The Times, Page Six, tvn24.pl