Znany z serialu "Szpital miejski" aktor Johnny Wactor został śmiertelnie postrzelony w sobotę nad ranem. Do zdarzenia doszło po tym, jak 37-latek przeszkodził w kradzieży. Zgodnie z ustaleniami "Daily Mail" w momencie trafienia usiłował osłonić przebywającą w pobliżu znajomą.
Jak podają amerykańskie media, Johnny Wactor został śmiertelnie postrzelony w sobotę nad ranem około godz. 3:25 w centrum Los Angeles. Policja przekazała, że trzech mężczyzn próbowało ukraść katalizator samochodowy z pojazdu ofiary, gdy mężczyzna im w tym przeszkodził. Wtedy jeden ze złodziei wyjął broń i zastrzelił 37-latka, po czym cała trójka odjechała. Mężczyzna został zabrany do szpitala, gdzie stwierdzono jego zgon.
Policja nie podała, że ofiarą był Wactor, jednak fakt ten potwierdziła jego matka, Scarlett Wactor. W rozmowie ze stacją KABC przekazała, że do tragedii doszło, gdy jej syn wracał do domu po pracy i zastał grupę osób przy samochodzie. Według jej relacji miał pomyśleć, że ktoś zamierza odholować samochód i, niczego nie podejrzewając, podszedł bliżej, by zapytać, co się dzieje. Wówczas, jak informuje "Daily Mail", jeden z mężczyzn wycelował broń w stronę Wactora i jego koleżanki z pracy. - Gdy zorientował się, co się dzieje, zasłonił swoją koleżankę. Wtedy go postrzelili - przekazał w rozmowie z brytyjskim tabloidem brat ofiary Grant Wactor, powołując się na ustalenia lokalnej policji.
Jak dotąd nie wiadomo, kim są mężczyźni podejrzani o postrzelenie Wactora. Nie zostali jeszcze zatrzymani.
Johnny Wactor nie żyje
Wactor znany był głównie z roli Brandona Corbina w serialu "Szpital miejski", w którym grał w latach 2020-2022. Na oficjalnym koncie w serwisie X ekipa serialu złożyła kondolencje po śmierci gwiazdora. "Cała rodzina 'Szpitala miejskiego' jest załamana wiadomością o przedwczesnej śmierci Johnny'ego Wactora. Był naprawdę jedynym w swoim rodzaju i codzienna praca z nim była przyjemnością. Nasze myśli i modlitwy kierujemy do jego bliskich w tym trudnym czasie" - napisano.
Agent David Shaul w wydanym oświadczeniu opisał Wactora jako niesamowitego człowieka, "nie tylko utalentowanego aktora zaangażowanego w swoją pracę, ale i prawdziwy moralny przykład dla każdego, kto go znał. (…) Czas spędzony z Johnnym był przywilejem, którego moglibyśmy życzyć każdemu (...). Po ponad dekadzie razem na zawsze pozostawi pustkę w naszych sercach" - dodał.
Brat aktora Grant Wactor podkreślił w rozmowie z "Los Angeles Times", że Johnny od dziecka interesował się aktorstwem i bardzo ciężko pracował, a w ostatnim czasie szukał nowych możliwości i tymczasowo pracował jako barman. "Żył po swojemu. Robił dokładnie to, co chciał, nawet ostatniego dnia życia. Taki właśnie był na co dzień, szedł swoją drogą" - powiedział.
ZOBACZ TEŻ: Miał popełnić oszustwo przy zakupie 232-calowego telewizora. Znany raper i jego matka aresztowani
Źródło: CNN, BBC, Los Angeles Times
Źródło zdjęcia głównego: Birdie Thompson/AdMedia/PAP