Jan Komasa: Dotykam kijem gniazda os. Robię to z pełną świadomością


- Robię filmy po to, by ludzie, wychodząc z kin, rozmawiali z sobą dalej, nie przerywali tej rozmowy. Brak dialogu rodzi potworne napięcia społeczne. Największe konflikty biorą się z jego braku. Nie wolno nam przestać z sobą rozmawiać - mówi Jan Komasa, reżyser "Bożego Ciała", polskiego kandydata do przyszłorocznych Oscarów.

Pochodzi z niezwykle uzdolnionej artystycznej rodziny.

Jest synem znanego aktora i pedagoga Wiesława Komasy i wokalistki Giny Komasy, niegdyś solistki zespołu Spirituals and Gospel Singers. Ma troje młodszego rodzeństwa: brata Szymona, który jest śpiewakiem operowym oraz dwie siostry: Marię - znaną wokalistkę i Zofię - kostiumografkę i reżyserkę. Mówi, że bycie starszym bratem nauczyło go odpowiedzialności za bliskich.

"Pora zacząć starania o to, by nasz film dotarł do wielu akademików"
"Pora zacząć starania o to, by nasz film dotarł do wielu akademików"

Zwrócił na siebie uwagę już w 2011 roku oryginalnym debiutem - "Salą samobójców", po którym zrealizował wstrząsający film o Powstaniu Warszawskim "Miasto 44".

"Boże Ciało" to trzeci film młodego reżysera. Kameralna opowieść o wierze i duchowości, pełna podskórnego napięcia, zarazem uderzenie w powierzchowną religijność. To historia chłopaka, który jak mówi reżyser "ma w sobie i diabła, i anioła", a Boga nosi w sercu, nie na sztandarze. Teoretycznie - z kryminalną przeszłością i brakiem oratorskich talentów - nie nadaje się na księdza, a jednak okaże się spoiwem spajającym podzieloną po tragedii małomiasteczkową społeczność. Obsadzony w głównej roli Bartosz Bielenia emanuje charyzmą - jego przeszywający wzrok zostaje z nami na długo po seansie. Zawiedzeni będą ci, którzy oczekują obrazoburczego dzieła. "Boże Ciało" poruszy wierzących i niewierzących, z wielką delikatnością traktując temat wiary zarówno w Boga, jak i w drugiego człowieka.

Obraz jest polskim kandydatem do przyszłorocznych Oscarów, a na zakończonym 21 września 44. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni Komasa odebrał nagrodę za jego reżyserię. "Boże Ciało" nagrodzono również za scenariusz i za drugoplanową rolę kobiecą. Na premierę czeka też kontynuacja debiutanckiego obrazu artysty "Sala samobójców. Hejter".

"Boże Ciało" Jana KomasyKino Świat

Justyna Kobus: Muszę zacząć od gratulacji. "Boże Ciało" zostało polskim kandydatem do Oscara. Jedziecie do Hollywood i jako fanka filmu ogromnie się cieszę!

JAN KOMASA: Jedziecie to mocno powiedziane... Oczywiście, cieszymy się, jesteśmy szalenie podekscytowani, ale od razu dotarło do nas, że w tym momencie żarty się skończyły i trzeba zacząć robić wszystko, by film dotarł do członków Akademii. Teraz jest szczególny moment. Cały świat ogłosił swoich kandydatów i to oczywiste, że oni nie obejrzą tych wszystkich dwustu filmów. Jedynie te, które ktoś im podsunie. Więc teraz wszyscy wynajmują wpływowe firmy za grube pieniądze, które mają sprawić, by jak największa liczba członków Akademii zobaczyła konkretny film. My też dostaniemy oczywiście państwowe pieniądze, ale ile osób nasz film zobaczy? Tego nie wiemy. "Zimna wojna" Pawła Pawlikowskiego miała parę milionów na promocję. No ale Pawlikowski to uznane nazwisko, także za sprawą filmów, które zrobił przed "Idą". Dostał przecież wcześniej nagrodę BAFTA za swój brytyjski film, i w ogóle świetnie odnajduje się na wielkich festiwalach poza Polską. Jest obok Agnieszki Holland naszym najlepszym towarem eksportowym, jeśli można tak mówić o reżyserze. Paweł zrobił dużo dobrego dla polskiego kina i powinniśmy to doceniać. Dzięki niemu teraz, gdy byliśmy z "Bożym Ciałem" w Toronto, a wcześniej w Wenecji, właśnie o Pawle, Agnieszce Holland, Małgosi Szumowskiej i o mnie, jako czwartym reżyserze, mówiono: "To polskie kino, które się odrodziło".

- Mówimy o entuzjastycznych tekstach na temat polskiego kina, które ukazywały się między innymi w najbardziej chyba opiniotwórczym magazynie "Variety"?

- Za tymi tekstami, które można przeczytać o naszym filmie w "Variety" czy w "Hollywood Reporter", kryją się dziesiątki spotkań, wywiadów, o których nikt się nigdy w Polsce nie dowie, bo to są zwykle festiwalowe lokalne tytuły, a moją rolą, jako reżysera, jest w tym festiwalowym obiegu zaistnieć. To potem owocuje jednym tekstem właśnie w "Variety", a to faktycznie najważniejszy tytuł. Tak więc cieszyliśmy się bardzo, ale praca jaka nas jeszcze czeka jest niewyobrażalna.

- Zaczęliście od Wenecji, gdzie film zdobył dwie nagrody i owację na stojąco, potem było gorące przyjęcie i świetne recenzje w Toronto. Podejrzewam, że na tym nie koniec festiwali?

- Film dostał się na wiele festiwali, w sumie jest ich około 20. Na cztery do Niemiec, pięć we Francji, do Rejkiawiku, do Grecji, do Sztokholmu, wreszcie do Busan w Korei Południowej – czyli zaliczamy złotą trójcę jesienną: Wenecję, Toronto i Busan. Cieszy mnie ta świetna passa filmu. Dla mnie jest ona trochę niespodziewana, bo ta historia była od początku bardzo kameralna. Widać jednak, że jest zapotrzebowanie na takie tematy. Jeśli chodzi o nasz region Europy, jest pewien rodzaj oczekiwania właśnie na opowieści o sprawach religii, duchowości. Świat jest ciekaw tego, co mamy na ten temat do powiedzenia. Nie bez powodu główna bohaterka "Idy" jest zakonnicą. Bardzo ciekawy, dla niektórych kontrowersyjny, obraz Kościoła został zresztą pokazany i w tym filmie.

"Mieliśmy z Krzyśkiem i Mateuszem intuicję, robiąc film o Kościele"
"Mieliśmy z Krzyśkiem i Mateuszem intuicję, robiąc film o Kościele"

- Nie obawia się pan, że wasz film, który też nieszablonowo opowiada o Kościele, doświadczy takich ataków jak obraz Pawlikowskiego?

- Paweł rzeczywiście doświadczył potwornego hejtu, posądzenia o antypolonizm nawet. I chyba wiem, z czego to się bierze. Mamy wyraźny światopoglądowy skręt w stronę konserwatyzmu. I to na całym świecie. Nie tylko Pawła oskarżają o antypolonizm i hejtują w internecie. Większość ludzi, uprawiających zawody wystawione na publiczny osąd, doświadcza hejtu. Reżyser to właśnie taki zawód. Trzeba się przygotować na to, że tak już będzie. Te oceny są często niesprawiedliwe, ale tłum, gdy ocenia, nie kieruje się sprawiedliwością. Wiadomo, jak działa psychologia tłumu - kiedy jedna osoba zaczyna coś o tobie mówić, a kolejne powtarzają, to urasta do rangi prawdy. To dotyczy i celebrytów, którzy walczą o uwagę dla siebie, i nas, którzy walczymy o uwagę dla naszych filmów. Ale chcąc nie chcąc też stajemy się aktorami tego spektaklu i musimy to zaakceptować. Stanley Kubrick powtarzał zawsze, że udzielił tylko czterech wywiadów w swoim życiu. I wielu z nas by tak chciało, ale dzisiaj się tak już nie da. Film jest elementem popkultury i bez autopromocji nie da się do widza dotrzeć. Oczywiście można robić filmy dla kilku osób, ale wtedy nie dostanie się pieniędzy na kolejne.

- Film o fałszywym księdzu to temat drażliwy.

- Tak. To jasne, że wychodząc do świata z filmem opowiadającym o Kościele, w dodatku tak przewrotnie ujętym jak w naszym przypadku, dotykam kijem gniazda os. Ale świadomie się na to zdecydowałem. Po pierwsze uważam, że artysta nie powinien bać się tego robić, a po drugie scenariusz Mateusza Pacewicza był tak wielowarstwowy i wielopoziomowy, że momentalnie mnie wciągnął.

Bartosz Bielenia w filmie "Boże Ciało" Jana KomasyKino Świat

- Byłam zdumiona faktem, jak młody jest jego autor. To, co napisał, ma w sobie głębię kojarzoną zwykle z dojrzałym człowiekiem.

- Tak, Mateusz to rocznik '92. Nie wiedziałem, że jest aż tak młody, młodszy ode mnie o 11 lat. Co ciekawe, ten scenariusz zaczął pisać, mając 18 lat. Przysłał mi go mailem Krzysztof Rak, producent kreatywny naszego projektu. Pochłonąłem go, rozpisałem się w komentarzu, bo bardzo mi się podobał fascynujący główny bohater, łączący w sobie i diabła, i anioła. Wypunktowałem pewne swoje uwagi i odesłałem Krzysztofowi. Na dwa miesiące zapadła cisza, więc uznałem, że pewnie znalazł się ktoś, kto uwag miał mniej. I nagle odebrałem ten scenariusz od Krzysztofa w wersji, która uwzględniała prawie wszystkie moje poprawki, co się zwykle nie zdarza.

- Punktem wyjścia scenariusza była prawdziwa historia opisana w "Dużym Formacie" w "Gazecie Wyborczej".

- Tak, i artykuł w "Dużym Formacie" również napisał Mateusz. Ja go nie czytałem, ale tabloidowa prasa szeroko rozpisywała się o Patryku, który udawał księdza przez cztery miesiące w małej miejscowości. Akurat ten przypadek odbił się w Polsce szerokim echem. Jak się zresztą dowiedzieliśmy potem, w naszym kraju rocznie pojawia się kilkanaście przypadków mężczyzn udających księży, a ten był wyjątkowy, bo Patryk naprawdę chciał być księdzem. Nie chciał jak inni fałszywi księża okraść parafii, nie ukrywał się też przed organami ścigania.

- Ale miał za sobą kryminalną przeszłość.

- Owszem. W scenariuszu Mateusz tak to sprytnie wymyślił, że on jest na zwolnieniu warunkowym – wychodzi za dobre sprawowanie. Tym bardziej że do poprawczaka trafia jego największy wróg Pinczer. Przeszłość Daniela – głównego bohatera – poznajemy z ust jego adwersarza. To świetnie napisana, przewrotna scena, która była już w pierwszej wersji scenariusza i mnie porwała – Pinczer się u niego spowiada i opowiada mu jego własną historię. Wtedy wszystko nam się skleja w całość. Mateusz ma niezwykły dar odwracania wszystkiego do góry nogami. Mamy w filmie kłamcę, który mówi prawdę o ludziach, i społeczność, która czuje się wykluczona, ale sama innych też wyklucza.

"Dokonał się światowy skręt w stronę w stronę konserwatyzmu"
"Dokonał się światowy skręt w stronę w stronę konserwatyzmu"

- Po raz kolejny zrobił pan film właśnie o nich, o skrzywdzonych. W "Sali samobójców" bohater czuje się inny, boi się coming outu, "Miasto '44" – wyłącznie śmierć i cierpienie, a teraz znów trafiamy na wykluczonego.

- Jeszcze inaczej. Z Mateuszem pracowaliśmy wspólnie nie tylko nad "Bożym Ciałem". Gdy się spotkaliśmy, zaczęliśmy też pracę nad innym scenariuszem według mojego pomysłu, który jest już też skończonym filmem - to "Sala samobójców. Hejter". To luźna kontynuacja pierwszego filmu. Mamy tę samą bohaterkę, którą gra Agata Kulesza, dziewięć lat po śmierci syna. Jest szefową agencji, zajmuje się PR-em online i okazuje się, że ma też taką komórkę, która zajmuje się czarnym PR-em, gdzie trafia tytułowy hejter. I teraz o ile "Boże Ciało" opowiada o złożoności dobra, pokazuje przez cały film, jak bohater uczy się czynić dobro i coraz lepiej mu to wychodzi, dokonuje cudu pojednania podzielonych ludzi, to w "Hejterze" dzieje się na odwrót. Mamy bohatera, który jest coraz lepszy w czynieniu zła. Bo drugi film jest o złożoności zła.

- Jak się robi w Polsce dwa filmy w ciągu jednego roku?

- Szybko. "Boże Ciało" skończyliśmy kręcić 30 czerwca ubiegłego roku, a trzy miesiące później weszliśmy już w etap zdjęciowy "Hejtera". To było trudne, ale nie dałem się przestraszyć, bo nawet te dwa filmy zsumowane razem, to wciąż mniej dni zdjęciowych niż w przypadku "Miasta 44", które miały ich 70. Te dwa filmy po 30 dni były więc do ogarnięcia. Pomogło mi też to, że te filmy tak się od siebie różnią. Jeden dzieje się na wsi i traktuje o dobru, drugi w mieście i opowiada o złu.

- Ktoś napisał, że zrobił pan film o człowieku, który odnalazł Chrystusa w rynsztoku, i chyba trafił w punkt. Ale spotkałam się też z opinią, że nie byłoby pewnie tego filmu, gdyby nie "Kler".

- Gdyby nie fakt, że Mateusz zaczął pisać ten scenariusz mając lat 18, można by tak myśleć. Krzysztof Rak, (producent kreatywny filmu - przyp. red.) połączył nas z sobą,a potem szybko powstał ostateczny scenariusz. Wtedy Wojtek Smarzowski kończył dopiero "Wołyń". To był luty 2016 roku. Najwyraźniej Mateusz miał intuicję, Krzysiek ją miał i ja także. Pamiętam, że mówiliśmy wówczas, że to temat kompletnie od czapy, bo nikt zupełnie nie interesował się u nas wtedy zrobieniem filmu o Kościele. Jedyny film, a dokładniej serial kojarzony z Kościołem - pomijając "Spotlight", który u nas jakoś przeszedł bokiem, a nawet w USA nie zrobił jakiejś wielkiej kariery mimo Oscara - to mający właśnie zaistnieć "Młody papież" Sorrentina. Poza tym w potraktowanym przewrotnie temacie Kościoła było u nas zupełnie cicho. Dlatego ten temat wydał nam się tak świeży. W Toronto usłyszałem, że zrobiliśmy film w bardziej protestanckim ujęciu, czyli wypuszczającym balon ceremonii i wychodzącym do ludzi. I mnie się podoba to określenie, bo to prawda. To jakby mówić o świeckim duchownym, który wchodzi między ludzi i jest jednym z nich. Jeśli mielibyśmy szukać inspiracji, to wymieniłbym takie filmy, jak wspaniałe "Trzy billboardy..." czy rosyjskiego "Lewiatana".

- Przywołując temat wykluczonych, pomyślałam o Krzysztofie Krauze, który mówił zawsze, że filmy warto robić tylko w obronie czegoś. Pan też robi właśnie takie kino. Nawet teraz mnie uderzyło, jak wiele wspólnego ma pańska "Sala samobójców" z "Placem Zbawiciela". Opowiada o tym samym, choć w inny sposób.

- To prawda. Nasze filmy są krytyką tych zachowań społecznych, które - jak pani słusznie mówi - polegają głównie na wykluczaniu ludzi. U Krauzego bohaterka jest wykluczana, bo pochodzi z innego świata niż jej mąż i teściowa, a w "Sali samobójców" rodzice zatrudniają wszystkich dookoła do zajmowania się synem, ale sami się od niego izolują. W obu przypadkach prowadzi to do tragedii.

- W "Bożym Ciele" idzie pan jeszcze dalej - mamy wykluczonych, którzy sami także innych wykluczają.

- Tak. To jest absurd tej opowieści, który zrobił na mnie największe wrażenie. Można powiedzieć, że ofiary same stają się dla innych katami, a o ofiarach przecież nigdy w ten sposób nie myślimy. Jak widać, to się też czasem zdarza.

"Moja córka za rok będzie w wieku, w jakim ja byłem, gdy zostałem ojcem"
"Moja córka za rok będzie w wieku, w jakim ja byłem, gdy zostałem ojcem"

- Powiedział pan kiedyś, że nie ma dobrych tolerancyjnych rodziców, bo tolerancyjni to ci, którzy nie chcą czy nie mają czasu zajmować się swoimi dziećmi. W takim razie jakim pan jest rodzicem?

- Tak powiedziałem? Mimo wszystko mam nadzieję, że tolerancyjnym i że jestem też blisko z moją córką, która ma już lat 18.

- Przepraszam, ile? Pan ma 18-letnią córkę?

- (śmiech) Właśnie tak. Za rok moja córka Maja będzie w wieku, w jakim ja sam byłem, kiedy zostałem ojcem. W przypadku moim i żony szybko się to potoczyło. O rany, teraz zabiła mi pani ćwieka. Powiem tak: ponieważ sam jestem jeszcze młody, to mam nadzieję, że jest mi łatwiej nie tak bardzo znów wiele młodszych ode mnie zrozumieć. To, że szybko zostaliśmy rodzicami, nauczyło nas, tak myślę, ogromnej dyscypliny. Szybko wzięliśmy odpowiedzialność za innego człowieka, taką, która pojawia się tylko w relacjach rodzic-dziecko i jest już dozgonna. To mnie na pewno życiowo ukierunkowało. Ale zawsze też byłem starszym bratem, mam trójkę rodzeństwa, więc jeśli chodzi o rolę kogoś, kto ma wskazywać bliskim kierunek czy też inspirować, to nigdy nie była mi ona obca. Stało się to dla mnie w sposób zupełnie naturalny. Nigdy nie przeżyłem jakiejś nagłej zmiany poglądów, nie zmieniłem podejścia do życia. To, co już w sobie miałem, jedynie uległo wzmocnieniu i teraz przelałem to na moje dziecko. Moje dzieci wiedzą, że mogą przyjść do mnie nawet z najdziwniejszym pytaniem, pomysłem i nie powiem, że to jest głupie. Przynajmniej bardzo staram się tak postępować, ale też na pewno nie mogę przyzwalać na wszystko. Nikt chyba nie chce mieć rodziców, którym jest wszystko jedno. Dziecko musi wiedzieć, że jako rodzic mam swoje własne zdanie na jakiś temat i będę go bronił. Bo tylko w ten sposób mogę dzieciom pokazać, jak oni powinni bronić swojego przed innymi ludźmi.

Jan Komasa z nagrodą za reżyserię "Bożego Ciała" w GdyniEast News

- W pana filmie bardzo ujęło mnie to, co nie podobało mi się na przykład w filmie "Twarz" Szumowskiej – sposób, w jaki pokazał pan, mówiąc nieładnie tak zwaną Polskę B. U pana jest wyłącznie ogromna empatia i zrozumienie. Tam raziło mnie wyśmiewanie się z niej, patrzenie z perspektywy kogoś, kto czuje się lepszy.

- Nie widziałem filmu "Twarz", ale scenograf naszego Marek Zawierucha przyprowadził nas dokładnie do tej samej miejscowości na Podkarpaciu, do której wcześniej przywiózł Małgosię. Pracował przy obu filmach. Ale to wszystko. Gdy się tam pojedzie, do Jaślisk, ta miejscowość wygląda zupełnie inaczej. Ja sam jestem człowiekiem miasta, spędziłem w nim jakieś 99 procent mojego życia. Jaśliska to w zasadzie miasteczko, choć malutkie, do tego zupełnie wyjątkowe – szlak architektury drewnianej, na którym można spotkać ludzi z absolutnie każdego zakątka świata. Nie wiem, czemu się o tym nie mówi. Wieś stała się dziś czymś w rodzaju dzielnicy. Spotkamy tu ludzi, którzy przenieśli się choćby z Krakowa, żeby żyć z większym oddechem. Spotkamy ludzi, którzy mają kafejkę pośrodku Jaślisk, i przyjeżdżają z Warszawy, żeby ją tutaj prowadzić. Znam pisarza, który ma tutaj swój dom, jednego z ambasadorów... To specyficzne miejsce, w którym spotykają się wszyscy. Ja nigdy nie używam określeń Polska A czy Polska B, bo te podziały istnieją głównie w naszym języku. To jest po prostu Europa, a takie miasteczka znajdziemy także w Niemczech czy w takiej małomiasteczkowej części Francji. Są tam ludzie, znów niezbyt ładne określenie "poza obiegiem", ale jest to ich własny wybór. Żyją tu, bo chcą, a nie dlatego, że muszą.

- Pan uczynił to miasteczko Polską w mikroskali. Mam na myśli podział wśród mieszkańców, jaki pan pokazał. W wywiadzie dla "Variety" odniósł go pan do naszego społeczeństwa, które tak potwornie podzieliła tragedia smoleńska. W filmie też wydarzyła się tragedia, która podzieliła mieszkańców, a bohater, ten fałszywy ksiądz, ich połączy. To jakaś wskazówka dla nas?

- Gdyby tylko film mógł być jakąś wskazówką, to byłoby wspaniale. Na pewno robię filmy po to, by ludzie, wychodząc z kin, rozmawiali z sobą dalej, nie przerywali tej rozmowy. Brak dialogu rodzi potworne napięcia społeczne. Największe konflikty biorą się też z jego braku. Kultura jest taką fantastyczną płaszczyzną do dialogu, do którego twórca ludzi prowokuje, zmusza, by wyciągali tematy, które ich bolą i próbowali się razem zrozumieć. Katastrofa smoleńska wszelkie podziały między nami uwypukliła, pokazała, jak bardzo się różnimy, jak różne mamy poglądy na wiele tematów i musimy się nauczyć szanować się nawzajem. Czekamy na takiego Daniela, jak mój bohater, który się pojawi i wskaże kierunek. Pamiętam, jak zmarł Jan Paweł II i nagle kibice zwaśnionych od lat drużyn zaczęli się z sobą łączyć. To było niesamowite, trochę jak z kosmosu. Mój bohater, Daniel, po trosze też jest taką figurą, pokazuje, że można się porozumieć. Ludzie naprawdę tego chcą. Nie wierzę, że wolą, aby panowała między nimi wojna. Trzeba tylko czasami na chwilę zapomnieć o własnym ego.

- Nawet w obrębie kultury, która mogłaby być platformą porozumienia, jak pan mówi, dokonały się te podziały. To, co stało się w Gdyni i przed festiwalem i w trakcie, skandale z wyrzucaniem i przywracaniem filmów, pokazuje eskalowanie konfliktu. Objął wszystkie sfery życia. W tym przypadku przywrócił cenzurę.

"Robię filmy po to, by ludzie między sobą rozmawiali, wyciągali to, co boli"
"Robię filmy po to, by ludzie między sobą rozmawiali, wyciągali to, co boli"

- Dopiero przyleciałem z festiwalu w Toronto, ale oczywiście wiem, co się dzieje. Jak ta jedność, o której mówimy, jest ważna dla środowiska, pokazuje fakt, że po tym, co się stało, dotarli tu z całego świata wszyscy najważniejsi polscy filmowcy. Całym sercem wspieram wszystkie zabiegi mające doprowadzić do pojednania. Gildia Reżyserów właśnie próbuje to robić - pomimo tego, że jako artyści i tak zawsze znajdziemy powody, by się na siebie obrażać, kłócić itp. Ale w takich sytuacjach jak obecna potrafimy się zjednoczyć. I to jest wspaniałe, gdy grono utalentowanych ludzi potrafi się w imię ważnej sprawy połączyć, zająć wspólne stanowisko. Nie mam wątpliwości, że albo sztuka będzie niezależna, albo nie będzie jej wcale.

Autor: Justyna Kobus / Źródło: tvn24.pl

Tagi:
Raporty:
Pozostałe wiadomości

W domu jednorodzinnym w Kutnie doszło do zatrucia tlenkiem węgla. W budynku przebywała pięcioosobowa rodzina. Zmarło dwóch chłopców w wieku 9 i 12 lat. Na miejsce przyleciały trzy śmigłowce LPR, które zabrały pozostałych poszkodowanych - dwoje dorosłych oraz niemowlę - do szpitala.

Dwoje dzieci zmarło po zatruciu czadem

Dwoje dzieci zmarło po zatruciu czadem

Źródło:
tvn24.pl, PAP

Obfite opady śniegu pozostawiły we wtorek tysiące domów bez prądu Bośni i Hercegowinie. Doszło do poważnych zakłóceń w ruchu drogowym, a niektóre miejscowości zostały odcięte od świata. Intensywnie sypie też w Serbii.

Zima zaatakowała na Bałkanach. Domy bez prądu, zaspy na dwa metry

Zima zaatakowała na Bałkanach. Domy bez prądu, zaspy na dwa metry

Źródło:
Reuters, ENEX

Należąca do NASA sonda Parker podjęła we wtorek próbę zbliżenia się do Słońca bliżej niż kiedykolwiek wcześniej, na 6,2 miliona kilometrów. Celem misji jest zbadanie atmosfery gwiazdy, w tym szczególnie burz słonecznych, które mogą mieć wpływ na systemy komunikacyjne na Ziemi.

"Coś, czego nikt inny wcześniej nie dokonał"

"Coś, czego nikt inny wcześniej nie dokonał"

Źródło:
PAP

Zmarła kobieta, która zatruła się tlenkiem węgla w jednym z mieszkań w Koszalinie. Pomimo resuscytacji, nie udało się jej uratować. Do szpitala przewieziono również dwoje dzieci, które znajdowały się w lokalu.

Zatrucie tlenkiem węgla w Koszalinie. Nie żyje kobieta, dwoje dzieci w szpitalu

Zatrucie tlenkiem węgla w Koszalinie. Nie żyje kobieta, dwoje dzieci w szpitalu

Źródło:
PAP, tvn24.pl

Warunki drogowe w noc wigilijną i w środę rano na dużym obszarze Polski będą trudne. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej ostrzega przed gęstymi mgłami, a na południowych krańcach Polski przed gołoledzią.

Uwaga! Ostrzeżenia IMGW prawie w całej Polsce

Uwaga! Ostrzeżenia IMGW prawie w całej Polsce

Aktualizacja:
Źródło:
IMGW

Jest to noc, w której Bóg mówi każdemu: także dla ciebie jest nadzieja - głosił papież Franciszek podczas pasterki w bazylice Świętego Piotra. W homilii szeroko mówił o niesieniu nadziei. Potrzeba jej - wskazywał - tam, "gdzie życie jest poranione, w zdradzonych oczekiwaniach, w rozwianych marzeniach, w niepowodzeniach, które rozdzierają serce". Przed mszą Ojciec Święty otworzył w symbolicznym geście Drzwi Święte bazyliki, inaugurując tym gestem ogłaszany co 25 lat Rok Święty w Kościele.

"Pielgrzymi światła w ciemności świata". Wigilijne kazanie papieża o nadziei

"Pielgrzymi światła w ciemności świata". Wigilijne kazanie papieża o nadziei

Źródło:
PAP

Pięciu mężczyzn zostało we wtorek skazanych przez sąd w Amsterdamie za podżeganie do napaści oraz ataki na izraelskich kibiców piłki nożnej, do których doszło w listopadzie - podała agencja AFP. Sędzia wskazywał, że zwykle w takich przypadkach zasądza się wyłącznie prace społeczne, ale tym razem "biorąc pod uwagę powagę przestępstwa i kontekst, w jakim zostało popełnione, tylko kara pozbawienia wolności jest odpowiednia".

Zaatakowali izraelskich kibiców. Jest wyrok

Zaatakowali izraelskich kibiców. Jest wyrok

Źródło:
PAP

Prokuratura Rejonowa Kraków-Śródmieście Zachód postawiła zarzut po tym jak wszczęła śledztwo w sprawie nielegalnego posiadania broni i czynnej napaści na funkcjonariuszy. W czwartek w centrum miasta mężczyzna wycelował z broni do policjantów. Po wszystkim uciekł.

Strzelanina w centrum Krakowa. Postawiono zarzuty

Strzelanina w centrum Krakowa. Postawiono zarzuty

Aktualizacja:
Źródło:
tvn24.pl

Węgry za Orbana stają się krajem dla upadłych dyktatorów i poszukiwanych przestępców - mówi o sprawie Marcina Romanowskiego lider węgierskiej opozycji, która według sondaży ma szanse wygrać tam kolejne wybory. Jeśli Orban nie wyda Polsce Romanowskiego, choć formalnie ma taki obowiązek, zrobiłby to jego następca? Czy może to się stać jednak szybciej?

Wiceminister MSZ zapowiada ruch w sprawie Romanowskiego. Mówi o skardze do TSUE

Wiceminister MSZ zapowiada ruch w sprawie Romanowskiego. Mówi o skardze do TSUE

Źródło:
Fakty TVN

Kulinarne tradycje, szczególne wspomnienia z dzieciństwa, uczucia żywione do bliskich oraz rozmowy i relacje przy wspólnym stole - te tematy poruszali goście w wigilijnym wydaniu "Faktów po Faktach". Magda Gessler przyznała, że zawsze stara się, aby "całe to wielkie świętowanie było absolutnie idealnie harmonijne". Michel Moran podzielił się zwyczajami, jakie panują w jego rodzinnych stronach. Ojciec Paweł Gużyński wspominał zaś pewne święta, od czasu których "nigdy nie był tak blisko z innymi, jak wtedy".

Historia pewnej Wigilii. "Nigdy nie byłem tak blisko z innymi, jak wtedy, kiedy to się stało"

Historia pewnej Wigilii. "Nigdy nie byłem tak blisko z innymi, jak wtedy, kiedy to się stało"

Źródło:
TVN24

Rosyjski kontenerowiec Ursa Major zatonął na Morzu Śródziemnym - przekazał Reuters, powołując się na rosyjskie ministerstwo spraw zagranicznych. Przyczyną miał być wybuch w maszynowni. Agencja opublikowała też nagranie z poniedziałku, na którym widać chylący się ku wodzie statek. Rosyjskie władze przekazały, że 14 z 16 członków załogi udało się uratować, a dwóch pozostaje zaginionych.

Wybuch w maszynowni, rosyjski statek zatonął. Pokazali nagranie

Wybuch w maszynowni, rosyjski statek zatonął. Pokazali nagranie

Aktualizacja:
Źródło:
PAP
"Gdyby ktoś to odkrył, trzeba by było ewakuować cały Zgierz i pół Łodzi"

"Gdyby ktoś to odkrył, trzeba by było ewakuować cały Zgierz i pół Łodzi"

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Mimo upływu lat "Kevin sam w domu" dla wielu pozostaje nieodłącznym elementem świąt Bożego Narodzenia. Czy po twarzy włamywacza idzie prawdziwa tarantula? Kogo miał zagrać Robert De Niro? I w której scenie niektórzy widzowie dostrzegli Elvisa Presleya? Oto 10 faktów, o których wiedzą tylko najbardziej zagorzali fani gwiazdkowego hitu.

Czy po twarzy włamywacza idzie prawdziwa tarantula? Nieznane fakty o "Kevinie…"

Czy po twarzy włamywacza idzie prawdziwa tarantula? Nieznane fakty o "Kevinie…"

Źródło:
Time, Billboard, USA Today, tvn24.pl

Czterdzieści osób ewakuowanych, w tym cztery wymagające pomocy medycznej - to bilans pożaru, który wybuchł we wtorek w bloku w Sieradzu (woj. łódzkie). Na miejscu działało siedem zastępów straży pożarnej.

Pożar piwnicy w bloku, ewakuowano 40 mieszkańców

Pożar piwnicy w bloku, ewakuowano 40 mieszkańców

Źródło:
PAP

Pocisk nieznanego pochodzenia w poniedziałek wieczorem przebił szybę w oknie i wleciał do domu, w którym przebywała rodzina z dwójką dzieci. Sprawę bada policja.

Pocisk przebił szybę i wleciał do domu. W środku była rodzina z dziećmi

Pocisk przebił szybę i wleciał do domu. W środku była rodzina z dziećmi

Źródło:
TVN24

Dowódca Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego Denis Kapustin przekazał, że jego żołnierze wzięli udział w ewakuacji ukraińskich wojskowych tak zwaną Drogą Życia w Awdijiwce. Według niego grupa bojowników uniemożliwiła rozmieszczenie wojsk rosyjskich we wsi Krynyczne, a także zadała wrogowi znaczne straty.

Rosyjski Korpus Ochotniczy ewakuował ukraińskich żołnierzy z Awdijiwki

Rosyjski Korpus Ochotniczy ewakuował ukraińskich żołnierzy z Awdijiwki

Źródło:
PAP

W Belgii odnotowano pierwszy przypadek zarażenia nowym wariantem mpoksu. Pochodzący z Walonii pacjent zaraził się podczas pobytu w jednym z krajów afrykańskich. Chociaż wariant ten jest bardzo zaraźliwy i śmiercionośny, służby uspokoiły, że ryzyko rozprzestrzenia się wirusa jest bardzo niskie.

Niebezpieczny wariant mpoksu w kolejnym europejskim kraju

Niebezpieczny wariant mpoksu w kolejnym europejskim kraju

Źródło:
PAP
Luzak, ultrakatolik i adwokat prawicy. Kim jest "mecenas Kuleczka"?

Luzak, ultrakatolik i adwokat prawicy. Kim jest "mecenas Kuleczka"?

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Ryszard Petru, poseł na Sejm, dotrzymał słowa i w Wigilię stawił się do pracy w jednym z warszawskich sklepów sieci Biedronka. W rozmowie z dziennikarzami przyznawał, że była to praca "normalnie ciężka", do tego pod "presją czasową". Jednak zdania odnośnie pracy w Wigilię nie zmienił. Wcześniej przekonywał, że "tu nie chodzi o politykę", a ma być to gest, który ma otworzyć dyskusję o tym, że każda praca jest ważna.

Ryszard Petru o pracy w Wigilię w Biedronce: była ciężka

Ryszard Petru o pracy w Wigilię w Biedronce: była ciężka

Aktualizacja:
Źródło:
tvn24.pl

Prokuratura Krajowa poinformowała w poniedziałek o zwolnieniu z aresztu youtubera Kamila "Buddy" L. oraz jego partnerki Aleksandry "Grażynki" K. Tymczasowe aresztowanie zostało zamienione na poręczenie majątkowe.

Uchylono areszt "Buddzie" i "Grażynce". Dzień przed Wigilią wrócili do domu

Uchylono areszt "Buddzie" i "Grażynce". Dzień przed Wigilią wrócili do domu

Aktualizacja:
Źródło:
tvn24.pl

Policjanci z Tarnowskich Gór (woj. śląskie) zatrzymali mężczyznę, który na terenie parku wodnego nagrywał telefonem nieletnie osoby. Sprawca usłyszał prokuratorskie zarzuty i został objęty policyjnym dozorem. Grozi mu do pięciu lat więzienia.

Wsunął telefon do kabiny na basenie i nagrał małoletnią. Noc spędził w celi

Wsunął telefon do kabiny na basenie i nagrał małoletnią. Noc spędził w celi

Źródło:
tvn24.pl

33-letniemu Gwatemalczykowi postawiono zarzuty w związku z podpaleniem śpiącej w nowojorskim metrze pasażerki. Kobieta zmarła. Reuters podał, że podejrzany przebywał w Stanach Zjednoczonych nielegalnie. W 2018 roku został deportowany i nie wiadomo, kiedy wjechał do USA ponownie.

Zbrodnia, która "przekracza wszelkie pojęcie". Usłyszał zarzuty za podpalenie pasażerki

Zbrodnia, która "przekracza wszelkie pojęcie". Usłyszał zarzuty za podpalenie pasażerki

Źródło:
Reuters, PAP

Stanowią nieodłączny element świąt. Bawią, ale też wzruszają i "rozgrzewają serce". Bo w bożonarodzeniowych filmach chodzi przede wszystkim o miłość, przyjaźń, życzliwość, dobroć. Świąteczne klasyki co roku przyciągają przed ekrany całe rodziny. Ich oglądanie stało się elementem tradycji.

Kultowe filmy na święta. Przed telewizorem zasiadają całe rodziny

Kultowe filmy na święta. Przed telewizorem zasiadają całe rodziny

Źródło:
USA Today, NYT, Vanity Fair, visitsweden.com, tvn24.pl

Statek towarowy przewrócił się w porcie w Stambule. Na nagraniu widać, jak załoga kontenerowca opuszcza w pośpiechu pokład. Pięć osób wskoczyło do wody, żeby się ratować.

Statek przechyla się na bok, załoga ucieka. Nagranie

Statek przechyla się na bok, załoga ucieka. Nagranie

Źródło:
Reuters

Na popularnym portalu z nieruchomościami pojawiła się oferta reklamowana jako "najtańszy lokal na Marszałkowskiej". To niewielki fragment strychu do adaptacji, który wyceniono na 249 tysięcy złotych. Sprzedający zachęcają, by przerobić go na kawalerkę na wynajem krótkoterminowy.

Ćwierć miliona za 15 metrów strychu. Bez kuchni, łazienki i okna. "Kawalerka z potencjałem"

Ćwierć miliona za 15 metrów strychu. Bez kuchni, łazienki i okna. "Kawalerka z potencjałem"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W ubiegłym roku było ich zaledwie blisko 440. Ta niewielka grupa zawodowa może nabyć nowe uprawnienia. Grupa senatorów koalicji chce obniżyć wiek emerytalny tancerzom baletowym. Stosowny projekt ustawy złożono do laski marszałkowskiej.

Emerytura po 20 latach pracy. Może powstać nowa uprzywilejowana grupa zawodowa

Emerytura po 20 latach pracy. Może powstać nowa uprzywilejowana grupa zawodowa

Źródło:
PAP

Choć świąteczny hit Mariah Carey "All I Want For Christmas Is You" miał swoją premierę 30 lat temu, przed świętami 2024 roku znów trafił na listy przebojów. Na czym polega fenomen tej piosenki?

Jak napisana w 15 minut piosenka stała się hymnem świąt

Jak napisana w 15 minut piosenka stała się hymnem świąt

Źródło:
Sky News
Ponad 3 mln zł dotacji Ministerstwa Sportu, które "mogły mieć związek" z kampanią Kamila Bortniczuka. Ujawniamy dokumenty

Ponad 3 mln zł dotacji Ministerstwa Sportu, które "mogły mieć związek" z kampanią Kamila Bortniczuka. Ujawniamy dokumenty

Źródło:
tvn24.pl
Premium