Trzykrotny zdobywca Oscara i zarazem reżyser kultowego "Titanica" James Cameron w najnowszym wywiadzie udzielonym stacji CBS News komentował temat wykorzystania sztucznej inteligencji w produkcji filmowej. To, co potrafią najnowsze modele AI, określił jako "magiczną sztuczkę" i przyznał, że jest to "zdumiewające", ale też podzielił się swoimi wątpliwościami.
- Modele są trenowane na wszystkim, co kiedykolwiek zrobiono wcześniej, i nie da się ich wytrenować na czymś, czego dotychczas nie stworzono - komentował w porannym programie CBS News "Sunday Morning". - W ten sposób naturalnie zobaczysz, zasadniczo, całą ludzką sztukę i ludzkie doświadczenie wrzucone do blendera i otrzymasz coś, co jest swego rodzaju średnią - dodał.
James Cameron o AI
- Nie możesz więc mieć wyjątkowego życiowego doświadczenia danego scenarzysty i jego dziwactw. Nie znajdziesz tam specyficznych cech konkretnego aktora - ocenił w rozmowie z Jonathanem Viglottim. Cameron podkreślił, jak istotna dla niego jest praca z aktorami i dlaczego przeraża go wizja postaci wykreowanej przez sztuczną inteligencję. Mówił o AI, "która może wymyślić postać, może wymyślić aktora, może wymyślić grę od zera, korzystając z podpowiedzi tekstowej". - Nie. To mnie przeraża. To jest przeciwieństwo [kreowania postaci]. Właśnie tego nie robimy - komentował.
W tym roku głośno w Hollywood zrobiło się o Tilly Norwood, "aspirującej aktorce", która została wykreowana przez sztuczną inteligencję. Po informacji, że bierze udział w zdjęciach próbnych i ma nadzieję dostać rolę w filmie, wiele gwiazd Hollywood skrytykowało pomysł.
- Nie chcę, żeby komputer robił to, co ja potrafię robić z aktorami, z czego jestem dumny. Nie chcę zastępować aktorów, uwielbiam z nimi pracować - mówił Cameron. Zwrócił też jednak uwagę na rosnące koszty i przyznał, że "filmy science fiction zaczynają wymierać, ponieważ są drogie, a rynek kinowy się skurczył".
Zapytany, czy boi się, że AI może podważyć jego twórczość, odparł, że "może się tak zdarzyć, ale to zmusza także to stawiania sobie bardzo wysokich wymagań i ciągłego rozwijania nieszablonowej wyobraźni".
Dlaczego nakręcono "Titanica"?
Reżyser podkreślił, że od dzieciństwa "żył w świecie wyobraźni". - To były komiksy, to była science fiction. Dużo czytałem - mówił. - Były filmy, seriale telewizyjne, miałem całkiem bujną wyobraźnię. Jak przypomina CBS News, w młodości studiował biologię morską, pracował jako kierowca ciężarówki. Jak trafił do Hollywood?
Fascynacja filmami sci-fi, między innymi "Gwiezdnymi wojnami", sprawiły, że zajął się efektami wizualnymi. Jako samouk szybko awansował dzięki swojej wiedzy technicznej i w latach 80. udowodnił, że to, co powstało w jego wyobraźni, potrafi przenieść na ekran. Tak świat poznał "Terminatora".
Film z 1984 roku z Arnoldem Schwarzeneggerem w roli głównej przyniósł mu sławę i rozgłos. Później Cameron postanowił eksplorować kosmos, czego efektem był "Obcy - decydujące starcie" z Sigourney Weaver (1986). "Titanic", który w 1997 roku wszedł do kin, stał się jednym z najbardziej dochodowych filmów wszech czasów. Ale w wywiadzie Cameron zdradził, że nakręcił go, by móc zbadać wrak statku.
- To był taki środek do celu, rozumiesz? - mówił. - Pomyślałem: 'Mogę po prostu to zrobić'. Dobra, potrzebuję historii. Dobra, 'Romeo i Julia'. Wiecie, młodzieńcza, skazana na niepowodzenie miłość na Titanicu - opowiadał. W wywiadzie Cameron mówił także o swoim najnowszym filmie: "Avatar: Ogień i popiół", którego światowa premiera będzie miała miejsce 17 grudnia, a w Polsce dwa dni później.
Dwa lata temu, odnosząc się do "Terminatora", ostrzegał przed AI i wskazał największe, jego zdaniem, zagrożenie związane z jej rozwojem. - Ostrzegałem was, ludzie, już w 1984 roku, ale mnie nie posłuchaliście. Myślę, że największym zagrożeniem jest uzbrojenie sztucznej inteligencji. Moim zdaniem czeka nas odpowiednik nuklearnego wyścigu zbrojeń, tyle że z udziałem AI. Jeśli my do tego nie doprowadzimy, zrobią to inni. A wtedy dojdzie do eskalacji - stwierdził reżyser.
Autorka/Autor: zeb//az
Źródło: Deadline, Variety, CBS News, The Independent