"New Jork Times" nazywa polskie "IO" najlepszym filmem 2022 roku i podobnie jak "Variety" wróży mu oscarową nominację. National Society of Film Critics wybiera go najlepszym filmem nieanglojęzycznym, a za najlepsze zdjęcia nagradza Michała Dymka. Obraz Jerzego Skolimowskiego jest już tylko o krok od znalezienia się w piątce tytułów walczących o Oscara w kategorii Film Międzynarodowy.
"IO" Jerzego Skolimowskiego idzie jak burza, kosząc najważniejsze nagrody przedoscarowego sezonu. Po zdobyciu nagród National Society of Film Critics (Narodowe Stowarzyszenie Krytyków Filmowych, uważane za najbardziej prestiżowe w USA) za film nieanglojęzyczny oraz za najlepsze zdjęcia, obraz polskiego reżysera stał się pierwszym filmem, który zdobył międzynarodowy hat-trick grup krytyków.
Składają się na niego nagrody trzech najważniejszych stowarzyszeń: Koła Krytyków Filmowych z Nowego Jorku, Koła Krytyków z Los Angeles oraz wspomnianego NSFC. Wszystkie trzy organizacje wybrały obraz polskiego reżysera najlepszym filmem nieanglojęzycznym, a dwa nagrodziły także za najlepsze zdjęcia.
Wydaje się, że oscarowa nominacja dla filmu Jerzego Skolimowskiego jest już niemal pewna.
Czekając na nominację
Oscarowy wyścig wkroczył w swoją ostatnią fazę. W tym tygodniu rozpoczęło się głosowanie członków Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej na faworytów do nominacji w poszczególnych kategoriach.
Warto wspomnieć o tym, że począwszy od tego roku zmieniły się zasady głosowania w interesującej nas najbardziej kategorii Film Międzynarodowy (wcześniej Film Nieanglojęzyczny). Przez lata kategoria ta traktowana była po macoszemu, a akademicy głosowali zwykle na filmy, o których było głośno i które sami zdążyli (i chcieli) obejrzeć. Nikt nie dbał o to, by wszystkie zgłoszone filmy miały równe szanse. To się nareszcie zmieniło.
Od tegorocznej edycji nagród kilkuset członków Akademii zasiadających w komisji ds. selekcji filmów międzynarodowych zostało podzielonych na grupy i zobowiązanych do obejrzenia wszystkich zgłoszonych tytułów. 15 z nich, które zdobyły najwięcej głosów, przeszło do następnej "rundy", czyli trafiło na tzw. krótka listę. Poznaliśmy ją 21 grudnia 2022 roku. Teraz tych 15 filmów zostało udostępnionych wszystkim członkom Akademii, którzy głosują na ostateczną listę pięciu nominowanych. Zmieniły się i tu zasady tego głosowania. Członkowie Akademii zobowiązani są bowiem nie tylko wskazać najlepsze ich zdaniem tytuły, ale również muszą przyznać im punkty. Zdaniem krytyków amerykańskich ta ostatnia zmiana "nieźle namiesza w oscarowej rywalizacji". Sprawia też, że typowanie nominowanych stało się znacznie trudniejsze..
Mimo to, pokusiło się o to Gold Derby, od lat najcelniej typujące oscarowych zwycięzców. Ich zdaniem lista nominowanych w kategorii Film Międzynarodowy obejmie 5 tytułów i będą to: "W gorsecie", Marie Kreutzer (Austria), "Saint Omer", Alice Diop (Francja), "Na Zachodzie bez zmian", Edward Berger (Niemcy), "Io" Jerzy Skolimowski (Polska), "Podejrzana", Park Chan-wook (Korea Południowa). Jako "mocnych pretendentów" wymienia także "Bardo", Alejandro G. Inarritu (Meksyk) , "Argentyna, 1985", Santiago Mitre (wczorajszy zdobywca Złotego Globu z Argentyny) oraz znakomite "Blisko" Lukasa Dhonta z Belgii.
Nominacje w tej (i w pozostałych 22 kategoriach konkursowych) zostaną ogłoszone 24 stycznia.
"IO", czyli smutny los zwierzęcia
Jerzy Skolimowski od początku nie ukrywa, że swoim filmem nawiązuje do lirycznego dzieła Roberta Bressona "Na los szczęścia, Baltazarze", opowieści o dramatycznych losach tytułowego osiołka i jego właścicielki. U Skolimowskiego osiołek jest sam, skazany na łaskę i niełaskę człowieka. Tytułowe "IO" to onomatopeja - z jednej strony imię zwierzęcia, z drugiej wydawany przez nie odgłos.
Pierwszy raz usłyszymy je w cyrku, w którym występuje osiołek, a jedyną osobą przejętą jego losem jest młodziutka Kasandra. Tylko od niej zwierzę doświadczało dobroci. Bieg wydarzeń sprawia jednak, że Io rozpoczyna swoją wędrówkę bez niej. Najpierw trafia do stadniny koni, stamtąd do ośrodka dla niepełnosprawnych dzieci, potem na stadion, na którym kibice dostrzegają w nim przynoszącą szczęście maskotkę, a wreszcie do włoskiego księdza, pasierba lokalnej magnatki. Ostatni etap jego podróży jest dramatyczny, ale przewidywalny.
Jak u Bressona surrealizm wpycha się tu w nieoczekiwanych momentach i nie jest do końca jasne, w jaki sposób osiołek przenosi się z jednego miejsca w kolejne. Każdy z przystanków staje się okazją do kolejnego epizodu, w którym zarysowują się ludzkie dramaty. To nie im jednak podporządkowana jest ta historia, bo sprowadzone zostały do szczątkowych scen. Skolimowskiego interesuje to, co czuje zwierzę. Jego losem rządzi przypadek, ale przecież naszym także. Ale Io, w przeciwieństwie do nas, nic nie traci ze swojej niewinności. W jego smutnych oczach odbija się ludzka niegodziwość, gdy dręczony w cyrku cierpi i gdy rusza w ostatnią, nieuchronną podróż.
Hipnotyzują niezwykłe zdjęcia Michała Dymka, chwilami pchając nas w oniryczny koszmar i czyniąc osiołka lustrem dla człowieka. Reżyser nie ma złudzeń: istotą, która przyczynia się do rozerwania kręgu życia, jest człowiek. Ten filozoficzny traktat ma tę zaletę, że niemal zupełnie pozbawiony jest dialogów. Obraz mówi tu sam za siebie.
Film Skolimowskiego wymyka się wszelkim klasyfikacjom gatunkowym - najbliżej mu do traktatu egzystencjalnego, który reżyser zawsze preferował. To dzieło kompletne: piękne obrazy Dymka okraszone zostały niezwykłą muzyką Pawła Mykietyna, nagrodzoną w minionym roku Europejską Nagrodą Filmową.
Warto zauważyć, że gorące przyjęcie filmu Skolimowskiego na świecie (na początku była nagroda za reżyserię w Cannes) to zarazem największy sukces polskiej produkcji od czasu nominowanej do Oscara "Zimnej wojny" Pawła Pawlikowskiego.
Źródło: "The New Jork Times", "Variety", tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Gutek Film