Chińskie władze nakazały gwieździe filmowej Fan Bingbing zapłatę równowartości 480 milionów złotych tytułem grzywny i zaległych podatków - poinformowała w środę agencja Xinhua. Zniknięcie w czerwcu 37-letniej aktorki wywołało liczne spekulacje.
Słuch o chińskiej gwieździe Fan Bingbing zaginął w czerwcu. W mediach wkrótce zaczęły pojawiać się doniesienia, że mogła zostać objęta śledztwem dotyczącym procederu unikania opodatkowania w branży filmowej. Przedłużająca się nieobecność 37-letniej aktorki i piosenkarki wywołała liczne, mniej lub bardziej prawdopodobne, spekulacje na temat jej losów.
Wielomilionowa kara
W środę Xinhua pośrednio potwierdziła przypuszczenia, że powodem zniknięcia aktorki były kwestie podatkowe. W ramach śledztwa stwierdzono, że jej kontrakt za rolę w filmie "Air Strike" (chin. "Da Hong Zha") został podzielony, w celu uniknięcia zapłaty podatków w wysokości 7,3 mln juanów (około 4 mln zł). Premiera chińskiego filmu, w którym gra też Bruce Willis, zaplanowana jest jeszcze w tym roku.
Fan oraz spółki, które aktorka reprezentuje, miały łącznie uniknąć uiszczenia 248 milionów juanów (ok. 135 mln zł) podatków, Xinhua nie podała jednak szczegółów. Urząd Skarbowy prowincji Jiangsu nałożył ponadto na 37-latkę grzywny w wysokości 596 mln juanów (ok. 324 mln zł).
Łącznie aktorka ma zapłacić 884 mln juanów (ok. 480 mln zł) kar i zaległych podatków.
Fan: nie byłoby mnie bez partii komunistycznej i państwa
W oświadczeniu opublikowanym w mediach społecznościowych Fan Bingbing poinformowała, że całkowicie przyjmuje decyzje władz, przezwycięży "wszystkie trudności", aby zapłacić kary i podejmie działania nadzorcze w swoich spółkach. "Okryłam się wstydem przez swoje zachowanie i przepraszam wszystkich" - napisała.
"Każde z moich osiągnięć nierozerwalnie zależy od wsparcia ze strony państwa i ludzi. Bez dobrej polityki Partii Komunistycznej i państwa, bez miłości ludzi, nie ma Fan Bingbing" - stwierdziła.
Agencja Xinhua dodała, że zgodnie z chińskim prawem Fan, niemająca dotąd problemów z prawem, nie zostanie pociągnięta do odpowiedzialności karnej, jeżeli przyjmie decyzję i zapłaci nakazane kary w wymaganym terminie. Nie ujawniono, jaki to termin.
Według hongkońskiej gazety "South China Morning Post" Fan Bingbing w czasie swojego zniknięcia przebywała pod nadzorem władz w ośrodku wypoczynkowym w prowincji Jiangsu, wykorzystywanym regularnie przy okazji śledztw dotyczących ważnych urzędników. Według gazety dwa tygodnie temu została stamtąd wypuszczona i przewieziona do Pekinu.
Umowy "yin-yang"
Fan Bingbing, nazywana "chińską Jennifer Lawrence", została w ubiegłym roku przez magazyn "Forbes" sklasyfikowana na szczycie najbogatszych chińskich celebrytów, z rocznymi zarobkami rzędu 300 milionów juanów (ponad 160 milionów złotych). Pojawiły się zarzuty, że sumą tą w niewystarczającym stopniu podzieliła się z fiskusem.
W maju jeden z prezenterów chińskiej telewizji opublikował w internecie porozumienia płacowe zwane kontraktami "yin-yang". Inna była w nich suma rzeczywistego wynagrodzenia, a inna - niższa - na potrzeby służb podatkowych.
Proceder ten miał dotyczyć między innymi Fan. "South China Morning Post" donosił wówczas, że studio, z którym związana jest Fan, zaprzeczyło, jakoby artystka kiedykolwiek podpisywała odrębne kontrakty. Chiński urząd podatkowy w czerwcu poinformował natomiast o wszczęciu dochodzenia w sprawie unikania płacenia podatków w branży filmowej i telewizyjnej.
"Porządki" w kulturze
Motywowane moralnie "wielkie sprzątanie" w chińskiej kulturze dotyczy nie tylko podatków oraz obejmuje nie tylko film i telewizję. Na celownik wzięto także gry wideo, blogerów czy raperów. Państwowe media zaczęły używać takich terminów, jak "skażeni artyści", a oficjalne instytucje grożą zakazaniem występów gwiazdom zachowującym się "nieodpowiednio", czyli na przykład używającym narkotyków, oddającym się hazardowi lub korzystającym z usług prostytutek.
We wrześniu pekińskie stowarzyszenie organizatorów imprez kulturalnych wystosowało list otwarty, w którym zapewniło, że będzie działało na rzecz "oczyszczenia" rozrywki w mieście i wiodło artystów w kierunku "podstawowych wartości socjalistycznych".
- Celebryci postrzegani są jako broń w walce ideologicznej prowadzonej przez partię (komunistyczną) na wszystkich frontach jednocześnie - ocenia Jonathan Sullivan, specjalista ds. chińskich z uniwersytetu w Nottingham.
Autor: mm//rzw / Źródło: reuters, pap