Leonardo DiCaprio w niedzielę dostał swoją pierwszą nagrodę BAFTA - za pierwszoplanową rolę męską w "Zjawie". - Inspirowałem się wieloma wybitnymi brytyjskimi aktorami - dziękował ku uciesze gospodarzy.
- Jestem absolutnie zaszczycony tą nagrodą. Muszę powiedzieć, że jako aktor inspirowałem się wieloma wybitnymi brytyjskimi aktorami, których mogłem przez lata podziwiać - mówił.
I zaczął wymieniać. - Od Toma Courtenaya w "Samotności długodystansowca", którego obejrzałem w wieku piętnastu lat z ojcem, po Gary'ego Oldmana w "Stanie łaski". Ta rola zainspirowała całą generację aktorów. Oczywiście wymienić trzeba także wielkiego Petera O'Toole'a oraz wszystko, co kiedykolwiek zrobił Daniel Day-Lewis - wyliczał.
- Szczególnie podziękować chciałem jednak jednemu Brytyjczykowi, mojemu partnerowi w tym filmie - Tomowi Hardy'emu. Dziękuję ci za twoją niezwykłą lojalność - nie tylko współpracownika, ale także przyjaciela - zwrócił się do urodzonego w Londynie 38-latka.
BAFTĘ już ma, Oscara wciąż nie
DiCaprio do BAFTY nominowany był po raz czwarty. Za kreacje w "Aviatorze", "Infiltracji" oraz "Wilku z Wall Street" nagrody się nie doczekał, dostał ją dopiero za najnowszy film Alejandro Gonzaleza Inarritu.
Według spekulacji do tej statuetki powinien niedługo dołożyć Oscara za "Zjawę". Dotychczas Amerykańska Akademia Filmowa go nie doceniała - to jego piąta nominacja (wcześniej dostawał je za "Co gryzie Gilberta Grape'a", "Aviatora", "Krwawy Diament" i "Wilka z Wall Street".
Autor: iwan/kk / Źródło: tvn24.pl, dailymail.co.uk