Trudno znaleźć osobę, która nie słyszała jeszcze "Despacito". Utwór Luisa Fonsiego i Daddy'ego Yankee podbił cały świat, a jego urokowi ulegli nawet zmierzający na Jasną Górę pielgrzymi, którzy przygotowali własną wersję hitu. Piosenka pobija kolejne rekordy - kręcony w stolicy Portoryko teledysk został już najchętniej oglądanym klipem w serwisie YouTube. Jak to się stało, że "Despacito" jest dziś na ustach wszystkich?
Piosenka "Despacito" miała premierę w styczniu. Popularność zdobywała powoli, jednak prawdziwy przełom nastąpił dopiero wiosną, kiedy swoją wersję utworu nagrał Justin Bieber. To właśnie wtedy utwór portorykańskich artystów wdrapał się na pierwsze miejsce amerykańskiej listy Billboard Hot 100, gdzie króluje do dzisiaj.
Skąd ta popularność?
Nie wszyscy ciepło przyjęli ten nagły wzrost zainteresowanie "Despacito". Niektórzy argumentowali, że bez udziału kanadyjskiego idola młodzieży piosenka portorykańskich artystów nie zdołałaby się przebić na amerykańskim rynku. Bieberowi zarzucano też, że żeruje na łatwo wpadających w ucho latynoskich rytmach, bez żadnego szacunku dla kultury.
Oskarżenia te nasiliły się, gdy w internecie pojawiły się nagrania z występów Biebera, na których widać było, że artysta nie próbował nawet nauczyć się słów piosenki, którą tak chętnie wziął na warsztat. W czasie koncertu zamiast oryginalnego tekstu Kanadyjczyk wyrzucał z siebie dźwięki w rodzaju "bla bla bla", "dabba dabba dabba" czy na przykład "burrito", lub "dorito". Wielu miłośników języka hiszpańskiego uznało to za obraźliwe.
"Despacito" jak "Macarena"
Mimo kontrowersji związanych z udziałem Biebera, popularność utworu zaczęła wzrastać lawinowo. Optymiści cieszyli się, że utwór w języku hiszpańskim podbił cały świat. Sceptycy zastanawiali się jednak, czy byłoby to możliwe bez udziału Biebera, który dołączył do utworu angielskie fragmenty tekstu. Tym bardziej że ostatnią piosenką w języku hiszpańskim, którą dobrnęła na czołówki amerykańskich list przebojów, była w 1996 roku "Macarena". Tutaj powtórzyła się ta sytuacja, bo ponad 20 lat temu sławę zdobyła nieoryginalna wersja zespołu Los Del Rio, a wersja ze śpiewanymi po angielsku zwrotkami.
- To nie jest coś, co zdarzyło się z dnia na dzień - podkreślała w rozmowie z amerykańskim NPR Rocio Guerrero, szefowa sekcji Latin Culture w serwisie Spotify. - Ciężko pracowaliśmy od wielu lat na to, by kultura latynoska przebiła się do czołówki przemysłu muzycznego - dodała.
W rozmowie z tą samą rozgłośnią autor utworu Luis Fonsi podkreślał, iż biorąc pod uwagę klimat polityczny panujący obecnie w Stanach Zjednoczonych, wydaje mu się ważne, że najpopularniejsza w tym kraju piosenka jest śpiewana właśnie po hiszpańsku.
- Złożyło się idealnie. Nie chcę udawać, że chodzi tu o przesłanie polityczne, bo oczywiście nie. To świetna piosenka, która ma sprawić, że dobrze się poczujemy. Ale w czasach, w których żyjemy, kiedy niektórzy chcą nas podzielić i wybudować między nami mury, to cudowne, że to właśnie hiszpańska piosenka jest numerem jeden - mówił.
"Pokonało wszelkie granice językowe"
Gdy w Stanach Zjednoczonych toczyła się na ten temat ożywiona dyskusja, "Despacito", już w wersji oryginalnej, podbijało serca słuchaczy w kolejnych krajach i biło kolejne rekordy. Teledysk nakręcony w San Juan, stolicy Portoryko, przekroczył niedawno próg 3 miliardów odsłon na YouTube, stając się tym samym najczęściej oglądanym w historii serwisu.
Luis Fonsi podkreślał w lipcowym wywiadzie dla "Dzień Dobry Wakacje" w TVN, że "Despacito" wciąż przekracza kolejne granice. - Jestem na scenie od dwudziestu lat i to mój pierwszy wywiad dla Polski. To wielka radość. "Despacito" pokonało wszelkie bariery językowe, a ja poznałem cały świat - mówił.
Urokowi utworu nie zdołali się oprzeć zmierzający na Jasną Górę pielgrzymi. Lekko erotyczny oryginalny tekst zastąpili własnym i wywołali furorę w internecie:
Autor: kg//now/jb / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Universal