Sześć dni filmowej uczty, ponad pół tysiąca produkcji animowanych, spotkania z gwiazdami - to wszystko i wiele innych atrakcji czeka na fanów filmu animowanego w Poznaniu. Odbywa się tam organizowany po raz pierwszy Międzynarodowy Festiwal Filmów Animowanych "Animator".
Program imprezy imponuje rozmachem i listą obecności artystów. Pozostaje jedynie pytanie - czy organizatorom uda się spełnić pokładane w nim nadzieje?
A te są duże, bo jak informują sami organizatorzy, Animator 2008 jest "uwieńczeniem obchodów 60-lecia polskiej animacji", a i dzięki ostatnim wydarzeniom ta forma sztuki wraca nad Wisłą do łask. Festiwal może więc stać się ważnym punktem do odrodzenia polskiego filmu animowanego.
Szanse ma na to duże, bo rozpoczęta w poniedziałek impreza, jak na tę dość jeszcze niszową dziedzinę sztuki, zadziwia skalą przedsięwzięcia. "Animator" trwał będzie aż sześć dni, wypełnionych filmem animowanym i imprezami z nim związanymi.
Nie zabraknie obowiązkowych retrospektyw związanych z najsłynniejszymi studiami animacji w świecie i z największymi jej gwiazdami.
Ekstraklasa animacji
W Poznaniu spotkać będzie można m.in. braci Stephena i Timothy'ego Qauy'ów oraz obejrzeć ich sztandarowe dzieło "Instytut Benjamenta". Organizatorzy zaprezentują również filmy takich zagranicznych animatorów jak John i Faith Hubleyowie, ich córki Emily, Jeremiah Dickeya, Billa Plymptona.
Szczególnie dużo uwagi poświęcone zostanie jednak polskiej animacji - jej klasykom, sukcesom i nadziejom na przyszłość. Przez cały czas trwania festiwalu, prezentowana będzie retrospektywa twórczości Waleriana Borowczyka, który nim zasłynął jako reżyser "Dziejów grzechu" (1975) czy piątej odsłony serii "Emanuelle" (1986), z wielkim powodzeniem tworzył eksperymentalne kino animowane. Dzięki jego współpracy z Janem Lenicą powstały filmy, które przeszły do historii polskiej i światowej animacji: "Dom" (1958) czy "Sztandar młodych" (1958). Podczas "Animatora", będzie również okazja zobaczyć wystawę jego prac plastycznych zatytułowaną po prostu "BORO".
Publiczność festiwalowa będzie miała okazję zobaczyć filmy również innych klasyków polskiej animacji. Znajdą się wśród nich: Zdzisław Lachura, wspomniany Jan Lenica, Julian Pappe, Władysław Starewicz, Witold Giersz czy zdobywca Oscara Zbigniew Rybczyński. Z tym ostatnim, będzie również okazja się na "Animatorze" spotkać.
Konkurs
Sercem każdego filmowego festiwalu jest konkurs. Na "Animatorze 2008" o Grand Prix i pierwszą statuetkę Złotego Pegaza walczyć będą 72 produkcje z 20 krajów całego świata. Oceniać je będzie jury w składzie: Witold Giersz, Chiara Magri, Igor Kowalow, Tatsu Aoki, Bady Minck.
Razem z obrazami konkursowymi, na festiwalu wyświetlona zostanie imponująca liczba 511 filmów.
Ani-muza
Ważną częścią festiwalowego programu będą przedsięwzięcia łączące animację z muzyką. Już w poniedziałek publiczność zobaczyła m.in. film Andrzeja Czeczota pt. "Eden (Jasio Wędrowniczek)" (2002).
W nadchodzących dniach wielbiciele animacji zobaczą filmy z muzyką Krzysztofa Komedy (produkcje m.in. Romana Polańskiego, Janusza Morgensterna i Andrzeja Kondratiuka), a do filmów Mariusza Wilczyńskiego na żywo zagrają Fisz i Emade.
"Animator 2008" zapowiada się więc niezwykle interesująco. Jego znaczenie wzmacnia również fakt, że to drugi w Polsce festiwal poświęcony wyłącznie animacji. Miejmy więc nadzieję, że wraz z łódzką "ReAnimacją" oraz poświęcającą animacji wiele miejsca krakowską "Etiudą & Animą" stworzy poważną polską scenę festiwalową filmu animowanego.
Polski film animowany rusza do przodu
A okazja jest po temu idealna, bo w polskiej animacji coś się ostatnio "ruszyło". Po trudnych dla niej latach dziewięćdziesiątych, gdy studia nie radziły sobie w nowej, kapitalistycznej rzeczywistości, animacja łapie wiatr w żagle.
Najwyraźniejszym tego symptomem był oczywiście Oscar dla "Piotrusia i Wilka" w reżyserii Brytyjki Suzie Templeton, wyprodukowanego przez łódzkiego Se-Ma-For-a we współpracy z Breakthru Films.
Wiele nadziei budzą również młodzi artyści z łódzkiego studia, tacy jak Magdalena Osińska ("Radostki" (2008)) czy Anna Błaszczyk ("Caracas" (2005), "Powrót astronauty" (2008)), których produkcje zdobywają nagrody na kolejnych festiwalach za granicą.
Innym przejawem hossy Se-Ma-For-a są najbliższe plany produkcji komercyjnych. Trwają właśnie prace nad "Zajączkiem Parauszkiem", lansowanym na następcę "Misia Uszatka", a z samym misiem ma powstać film pełnometrażowy, którego scenariusz gotowy ma być w styczniu 2009 roku.
60-lecie 61. lat później
W polskim świecie filmowym obchodzone w tym roku jest, nieco spóźnione, 60-lecie animacji nad Wisłą. Spóźnione - bo film "Za króla Krakusa" Zenona Wasilewskiego, uważany za początek filmu animowanego w naszym kraju, ukazał się w roku 1947.
Korzenie polskiej animacji sięgają jednak niemal cztery dekady wcześniej. Pionierem filmu lalkowego był bowiem Polak, Władysław Starewicz, który pierwszy film nakręcił już w 1910 roku. Niestety, żadne jego dzieło nie powstało w Polsce.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Fot. Wojtek Wardejn/ANIMATOR\2008