O finale sądowej sprawy przeciwko Bartoszowi K. poinformowała Anita Engler, pełnomocnik Toruńskiego Towarzystwa Obrony Praw Zwierząt, która działała w sprawie jako oskarżyciel posiłkowy.
- Mężczyzna został skazany na rok pozbawienia wolności. Otrzymał też 15-letni zakaz posiadania zwierząt, dodatkowo ma też zapłacić cztery tysiące złotych nawiązki na rzecz toruńskiego schroniska, a także zwrócić koszty leczenia i eutanazji kota - przekazała w rozmowie z tvn24.pl mecenas Engler.
Wyrok jest nieprawomocny.
Nie przyznał się do winy
Bartosz K. przygarnął kota od jednej z kobiet, która umieściła ogłoszenie o adopcji na portalu internetowym. 18 stycznia poinformował kobietę, że kotu coś dolega. Kobieta dostarczyła mu po godzinie 18 lekarstwa dla zwierzęcia. Sytuacja zaczęła się jednak z godziny na godzinę zaogniać.
Oskarżony Bartosz K. od początku nie przyznawał się do winy. Wyjaśniał, że kot zachowywał się nietypowo, był niespokojny i agresywny. Ugryzł go, a wtedy w odruchu obronnym, odrzucił kota, nie mając zamiaru wyrządzenia mu krzywdy.
Czytaj też: Znęcał się nad kotem, nagrania umieszczał w internecie. Usłyszał wyrok
- Bartosz K. ponownie zadzwonił do kobiety po godzinie 21, twierdząc, że kot go ugryzł, on kota "odrzucił", a ten uderzył o kant stołu. Kobieta wraz ze znajomą zabrały kota z mieszkania Bartosza K. i udały się do weterynarza. Lekarz weterynarii stwierdził, że kot został skatowany i są nikłe szanse na jego przeżycie, stąd rozważyć należy jego uśpienie - relacjonował prokurator Andrzej Kukawski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Toruniu.
Jak dodawał, "powołany w sprawie biegły z zakresu epizootiologii i administracji weterynaryjnej zauważył na ciele liczne obrażenia". - Biegły wykluczył, aby miały charakter incydentalny. Obrażenia z prawdopodobieństwem zbliżonym do pewności wskazywały, że zwierzę zostało pobite ze szczególnym okrucieństwem - podkreślił prokurator.
Autorka/Autor: pk/tam
Źródło: tvn424.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock