Krakowska prokuratura umorzyła dochodzenie dotyczące psa odkopanego w styczniu w podkrakowskim Zabierzowie. Wycieńczoną i chorą suczkę Nadię znalazł w błocie operator koparki. Mimo starań lekarzy weterynarii psa nie udało się uratować. Jak poinformowała prokuratura, dochodzenie nie potwierdziło, by nad zwierzęciem się znęcano.
Suczka Nadia została znaleziona 23 styczina w błocie przy ulicy Za Torem w podkrakowskim Zabierzowie (woj. małopolskie). Jak informowało wtedy Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami (KTOZ), zwierzę było przysypane ziemią, a odnalazł je przypadkiem operator koparki, prowadzący w tym miejscu prace ziemne.
Mimo że lekarze weterynarii walczyli o życie psa, nie udało się go uratować. O śmierci suczki poinformowano 28 stycznia. Zgłoszenie dotyczące ewentualnego znęcania się nad zwierzęciem przyjęła policja, potem sprawą zajęła się prokuratura. Teraz, jak informują śledczy, dochodzenie zostało umorzone
Umorzone dochodzenie w sprawie znęcania się nad psem
Dochodzenie było prowadzone w sprawie usiłowania zabicia psa poprzez jego zakopanie żywcem na terenie budowy oraz znęcania się nad nim poprzez utrzymywanie zwierzęcia w stanie rażącego zaniedbania, zagłodzenia i nieleczonej choroby.
Jak poinformował w komunikacie rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Krakowie, prokurator Janusz Hnatko, wyniki dochodzenia "w żadnej mierze nie potwierdziły doniesień medialnych i publikacji na portalach społecznościowych, że pies miał być zakopany żywcem, a jego właściciele mieli się nad nim znęcać poprzez utrzymywanie zwierzęcia w stanie rażącego zaniedbania, zagłodzenia i nieleczonej choroby".
Hnatko podkreślił, że pies był w podeszłym wieku, cierpiał na nieuleczalną chorobę nowotworową i po wymknięciu się z domu nie umiał do niego powrócić. W błocie spędził dwa dni, później odnaleźli go pracownicy budowy.
Policja: rodzina "rozpaczliwie" poszukiwała psa
Wcześniej - jeszcze przed śmiercią psa - małopolska policja w mediach społecznościowych informowała, że na komisariat zgłosił się właściciel Nadii - W rozmowie z policjantami oświadczył, że nie zaniedbał zwierzęcia, jak i nie porzucił go oraz nie zrobił jakiejkolwiek innej krzywdy, jak mówił: "kochamy tego psa, on jest częścią naszej rodziny" - informował w komunikacie młodszy inspektor Sebastian Gleń, oficer prasowy małopolskiej policji.
Właściciel miał oświadczyć funkcjonariuszom, że "rozpaczliwie wraz z rodziną szukali psa i bardzo się o niego martwili".
Źródło: tvn24.pl, KTOZ, małopolska policja, PAP
Źródło zdjęcia głównego: KTOZ Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Krakowie