Nie żyje Nadia - suczka, którą w poniedziałek, 23 stycznia, w podkrakowskim Zabierzowie znalazł operator koparki. Zwierzę leżało w błocie, było wycieńczone i chore. Choć początkowo pies dobrze reagował na leczenie, nie udało się go uratować. "W tym przypadku musieliśmy już pozwolić Nadii odejść. Walczyliśmy o jej życie przez prawie tydzień, odkąd trafiła do nas w opłakanym stanie" - czytamy w komunikacie Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.
O śmierci suczki Nadii poinformowało w sobotę Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami (KTOZ). Pies został znaleziony w poniedziałek, 23 stycznia, przy ulicy Za Torem w Zabierzowie (woj. małopolskie). Zwierzę, jak informowali wtedy pracownicy krakowskiego schroniska, przysypane było ziemią, a odnalazł je przypadkiem operator koparki, prowadzący w tym miejscu prace ziemne.
Pies trafił do krakowskiego schroniska, gdzie zaopiekowali się nim lekarze. Stan Nadii z początku się poprawił. Jednak nie było wiadomo, jak dalej będzie reagowała na leczenie.
"W tym przypadku musieliśmy już pozwolić Nadii odejść. Walczyliśmy o jej życie przez prawie tydzień, odkąd trafiła do nas w opłakanym stanie" - poinformowali w sobotę pracownicy KTOZ.
- Przestała jeść, bardzo cierpiała. Suczka była zagłodzona, jej organizm padał z wycieńczenia, nie mieliśmy wyjścia. Na uśpienie zwierzęcia decydujemy się tylko w ostateczności, gdy przedłużanie jego życia byłoby znęcaniem się. Tak było w tym przypadku - tłumaczyła w rozmowie z tvn24.pl Joanna Repel z KTOZ.
Odnalazł się właściciel Nadii. Różne wersje policji i inspektorów KTOZ
W czwartek (26 stycznia) małopolska policja w mediach społecznościowych poinformowała, że w środę wieczorem na komisariat zgłosił się właściciel psa. - W rozmowie z policjantami oświadczył, że nie zaniedbał zwierzęcia, jak i nie porzucił go oraz nie zrobił jakiejkolwiek innej krzywdy, jak mówił: "kochamy tego psa, on jest częścią naszej rodziny" - poinformował w komunikacie młodszy inspektor Sebastian Gleń, oficer prasowy małopolskiej policji.
Jak informują mundurowi, mężczyzna wyjaśnił policjantom, że w sobotę wieczorem (21 stycznia) suczka niespodziewanie oddaliła się z terenu posesji w Zabierzowie, prawdopodobnie w czasie, kiedy jeden z członków rodziny, wracając do domu, otworzył bramę wjazdową. "Od tego czasu, jak oświadczył, rozpaczliwie wraz z rodziną szukali psa i bardzo się o niego martwili. O fakcie jego zaginięcia kolejnego dnia powiadomili krakowskie schronisko" - podała małopolska policja.
Właściciel zwierzęcia miał też poinformować funkcjonariuszy, że pies ma już 16 lat i ze względu na wiek jest słaby i schorowany, ale "w żadnym wypadku nie był przez nich zaniedbywany". Okazał też książeczkę aktualnych szczepień zwierzęcia. "Wszystkie okoliczności w tej sprawie wskazują na nieszczęśliwy wypadek, to jest na fakt, że zabłąkany pies wszedł na grząski teren budowy, gdzie wpadł w błoto, z którego nie zdołał się wydostać" - podsumowuje małopolska policja.
Niedługo potem do sprawy odniosło się Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. Jak poinformowali pracownicy KTOZ, ostatnie wpisy o szczepieniach w książeczce zdrowia psa pochodzą z 2018 roku. "Albo faktycznie nie była to ta książeczka, albo mamy zgoła różne interpretacje 'aktualności' szczepień" - czytamy w komunikacie. KTOZ wskazuje też na fakt wygłodzenia zwierzęcia. "Niemożliwe wydaje się, że wychudzenie nastąpiło w przeciągu półtorej doby i niemożliwe wydaje się, że właściciele tego wychudzenia nie zauważyli wcześniej" - ocenili przedstawiciele KTOZ.
- Stan psa wskazywał na długotrwałe zaniedbanie - podkreśliła w rozmowie z tvn24.pl Joanna Repel. Na razie przedstawiciele KTOZ nie informują jednak o ewentualnych dalszych krokach w sprawie zmarłej suczki.
Źródło: tvn24.pl, KTOZ, małopolska policja
Źródło zdjęcia głównego: Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami