Po raz czwarty przepadł w poniedziałek wieczorem w głosowaniu małopolskiego sejmiku Łukasz Kmita, kandydat PiS na marszałka województwa. Choć Prawo i Sprawiedliwość w regionie ma większość, od wyborów radni prawicy nie są w stanie porozumieć się w sprawie poparcia dla swojego posła, którego namaścił sam Jarosław Kaczyński. Tylko 1 lipca marszałka próbowano wybrać dwa razy. Kolejna próba we wtorek wieczorem.
Poseł PiS i były kandydat na prezydenta Krakowa Łukasz Kmita (PiS) po raz czwarty nie uzyskał poparcia własnej partii w małopolskim sejmiku i wciąż nie został marszałkiem tego województwa. Dostał 16 głosów, jego konkurent z opozycji Jan Klęczar 19, a 4 głosy były nieważne. Było to już drugie głosowanie tego dnia. W tym wcześniejszym Klęczar dostał 18 głosów, a Kmita 14.
Na na wtorek na godzinę 18 została zwołana kolejna sesja nadzwyczajna. Klęczar zapowiedział, że opozycja wystawi innego kandydata.
Czytaj też: PiS ma większość, ale Małopolska wciąż nie ma marszałka. Radni nie chcą "kandydata prezesa"
Po wyborach jedynym kandydatem na stanowisko marszałka był Kmita. Nie udało się go wybrać już czwarty raz, choć Prawo i Sprawiedliwość w 39-osobowym sejmiku ma 21 mandatów, gwarantujących większość. Za pierwszym razem na jego kandydaturę oddano 13 głosów, a za drugim – 17. W poniedziałkowym głosowaniu za jego kandydaturą zagłosowało 14 radnych. A w ostatnim, wieczornym, 16.
Tuż przed głosowaniem radny PSL Stanisław Sorys w imieniu – jak mówił – Trzeciej Drogi i Koalicji Obywatelskiej zgłosił nowego kandydata na marszałka województwa. Był nim Jan Krzysztof Klęczar, od niedawna wojewoda z PSL. Również jemu zabrakło głosów, by zostać wybrany marszałkiem. Zdobył jednak wyższe poparcie od kandydata PiS - 18 głosów. A za drugim razem, w wieczornym głosowaniu, 19.
Siedem osób w pierwszym poniedziałkowym głosowaniu oddało głos nieważny, cztery w drugim.
"Buntownicy" z PiS ryzykują ewentualnym rozwiązaniem sejmiku. Jeśli do 9 lipca lokalny parlament nie powołałby marszałka, musiałyby odbyć się przedterminowe wybory.
- Jest nam przykro, że nie udało nam się dwukrotnie wybrać marszałka (Kmity – red.). Wynika to z różnych sytuacji. W Prawie i Sprawiedliwości wszyscy uważają, że mają prawo decydować i czują się osobami wolnymi. Pewnie z tego to wynika – mówiła przed poniedziałkowym głosowaniem radna PiS Barbara Nowak, była małopolska kurator oświaty.
Pismo i "dobro PiS" w tle
Zgodnie z przepisami sejmik województwa musi wybrać marszałka w ciągu trzech miesięcy od dnia ogłoszenia wyników wyborów, czyli do 9 lipca. Jeśli tak się nie stanie, konieczne będą przedterminowe wybory w województwie. Łukasz Kmita w piśmie do przewodniczącego sejmiku poprosił o niezwoływanie sesji do 10 lipca lub ogłoszenie do tego dnia przerwy w obradach. Prośbę argumentował "dobrem Prawa i Sprawiedliwości".
Przypomnijmy: zdaniem Jana Tadeusza Dudy, przewodniczącego sejmiku małopolskiego, była to prośba nieprzemyślana i nie mogła zostać spełniona m.in. ze względu na zaplanowane na poniedziałkową sesję drugie czytanie oraz podjęcie uchwały w sprawie przyjęcia programu ochrony środowiska przed hałasem.
- Ta uchwała musi być przyjęta, bo do tego nas zobowiązuje ustawa. Gdybym nie zwołał sesji, odpowiadałbym karnie za to, że nie dopilnowałem realizacji zadań, które są terminowe. To są terminowe zadania samorządu województwa – podkreślał przed poniedziałkową sesją.
Odnosząc się do zaproponowanej przez Kmitę ewentualnej przerwy w obradach, powiedział, że jego obowiązkiem jest stosowanie się do statutu. - Moją rolą jest sprawne przeprowadzanie obrad, a nie doprowadzanie do rozwiązania sejmiku. Sprawne przeprowadzanie obrad dopuszcza ogłaszanie przerw, mam prawo zwołać przerwę w każdej chwili. Ale to ma być przerwa po to, żeby usprawnić obrady, a nie, żeby je utrudnić – odparł.
Rozłam
Według nieoficjalnych informacji na kandydata rekomendowanego przez władze PiS nie chcieli głosować radni skupieni wokół obecnego marszałka Witolda Kozłowskiego, a szerzej Beaty Szydło i Andrzeja Adamczyka. Podczas poprzedniej sesji kandydat próbował załagodzić ten konflikt, proponując Kozłowskiego do nowego zarządu województwa jako I wicemarszałka. Wśród proponowanych przez Kmitę członków nowego zarządu województwa nie było przedstawiciela Suwerennej Polski, która ma w sejmiku dwoje radnych, mimo że umowa koalicyjna przewiduje takie stanowisko dla przedstawiciela tej partii.
Po pierwszym głosowaniu w maju prezes PiS Jarosław Kaczyński pytany przez dziennikarzy o sytuację PiS w Małopolsce, powiedział: "No, bunt jak bunt, to jest kwestia pewnych różnic zdań". Zapytany, czy poseł Kmita nie podoba się lokalnym działaczom, odparł: "Czasem nowi ludzie, tacy, którzy cokolwiek, no, powiedzmy sobie, z wyższej półki w sensie intelektualnym, niektórym się nie podobają". Dodał, że jest to przykre i będzie z tym walczyć. Po kolejnym czerwcowym głosowaniu, kiedy Kmita znów nie uzyskał wymaganej większości głosów, rzecznik PiS Rafał Bochenek skomentował, że nie można "tych spraw pozostawić bez odpowiedzi". "Dlatego wobec osób, które zachowały się nieuczciwie względem większości radnych PiS, a przede wszystkim wyborców, będą wyciągnięte konsekwencje na poziomie kierownictwa partii" – oświadczył. Dodał, że dalsze losy Małopolski "zależą od niektórych osób pełniących funkcje w małopolskim sejmiku".
Dyrektor kancelarii sejmiku zawieszony przez partię
W piątek Bochenek poinformował, że decyzją prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego dyrektor kancelarii sejmiku Michał Ciechowski został zawieszony w prawach członka PiS i zostaną podjęte kroki w celu jego usunięcia z partii. "Zgodnie z decyzją kierownictwa partii, w głosowaniach, w poniedziałek, obowiązuje dyscyplina dotycząca wyboru składu zarządu województwa małopolskiego rekomendowanego przez kierownictwo PiS" – oświadczył rzecznik PiS. 38-letni Łukasz Kmita pochodzi z Olkusza. W latach 2020-2023 był wojewodą małopolskim. W ostatnich wyborach parlamentarnych został wybrany na posła z listy PiS. Ostatnio bez powodzenia kandydował w wyborach samorządowych na prezydenta Krakowa.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Łukasz Gągulski/PAP