40-letni samochód strażacki, kilka par butów, hełmy bojowe, radiotelefony i latarki - wszystko spłonęło. Strażacy nie mają czym jeździć na akcje, więc proszą o pomoc w kupnie nowego sprzętu. – Liczymy na burmistrza, radę miasta i starostę, ale też na tych wszystkich, którzy chcieli by nas wesprzeć finansowo – apeluje Jerzy Malina, strażak z Trzemeśni.
W tym roku jednostka straży z Trzemeśni będzie obchodziła 120-lecie swojego istnienia. Strażacy liczą na to, że na jesień, kiedy przypada rocznica, będą już mieli nowy, sprawny wóz.
- Zwracamy się nie tylko do miasta, ale też do firm i osób prywatnych, które chciałyby nam pomóc – mówi w rozmowie z TVN24 Jerzy Malina strażak z Ochotniczej Straży Pożarnej w Trzemeśni.
Pożar gasili strażacy z innej jednostki
Wóz spłonął, gdy strażacy wyjechali na akcje gaszenia lasu. Zapaliła się komora silnika i kabina gaśniczego Jelcza. – Prawdopodobnie przyczyną było zwarcie instalacji elektrycznej – opisuje Malina.
Do ugaszenia pożaru strażacy z Trzemeśni musieli wezwać swoich kolegów z innej jednostki.
Samochód, którym jeździli ratownicy, miał już 40 lat. – Prawdopodobnie nadaje się już tylko do kasacji, ze względu na swój wiek, zniszczenie silnika, kabiny i reszty podzespołów – ubolewa Malina.
W pożarze wozu nie ucierpiał żaden z ratowników, którzy nim jechali.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Spalony wóz należał do jednostki OSP w Trzemeśni:
Autor: koko/r / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Kraków / Kontakt24