Michał miał 24 lata, Dawid 23. Obaj mieszkali w Krakowie, mieli swoje plany i marzenia. Brutalnie przerwała je tragiczna śmierć obu chłopców. Michała dwóch napastników pobiło kijem bejsbolowym 16 lat temu. Dawid zginął od ciosu nożem, kiedy bronił swojej dziewczyny kilka tygodni temu. Dwie historie, które dzielą lata, a łączy cierpienie.
- Nie ma gorszego uczucia niż chowanie własnego dziecka. Dopiero teraz, po 16 latach dociera do mnie, że on już nigdy nie przyjdzie, nie porozmawia z nami - mówi Aleksander Łysek. Syna Michała stracił 16 lat temu.
Michał był studentem matematyki, wrócił właśnie ze stypendium w Oxfordzie, kiedy niedaleko jego domu dwóch 15-latków zaatakowało go kijem bejsbolowym. 24-latek został 6 razy uderzony w głowę. Mimo to dotarł do domu o własnych siłach. Tam wezwano karetkę, kiedy ta przywiozła go do szpitala było już za późno.
Nie usłyszeli słowa "przepraszam"
Dwóch uczniów szkoły zawodowej, którzy zaatakowali Michała wyszło już z więzienia. Od 10 lat są na wolności. – Na ich twarzach podczas procesu nie było widać skruchy – opowiada sędzia w stanie spoczynku Jadwiga Osuch. – Koledzy z klasy wysyłali im listy do więzienia. Solidaryzowali się z nimi – dodaje.
Aleksander Łysek, ojciec Michała do dziś nie wybaczył sprawcom. – Można wybaczyć, tylko jeśli ktoś chce i potrzebuje tego wybaczenia. Minęło tyle lat i ani ci chłopcy, ani ich rodzice nie powiedzieli nam słowa „przepraszam” – wyznaje.
Zginał, bo bronił narzeczonej
Dawid Kornecki właśnie się oświadczył. Świętował swoje urodziny, kochał fotografię i podróże. Kiedy jego dziewczynę zaczepiał pijany mężczyzna stanął w jej obronie. W efekcie wywiązała się sprzeczka, w trakcie której 35-latek ugodził Dawida. Rannego przewieziono do szpitala, ale nie udało się go uratować.
Podejrzany o napaść 36-latek w chwili zatrzymania był pijany – miał 1,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Po wytrzeźwieniu usłyszał zarzut zabójstwa. Grozi mu nawet dożywocie. Zatrzymano go półnagiego, kiedy zaraz po zdarzeniu jadł kebab i popijał colą. Przez lewą rękę miał przewieszoną, zakrwawioną bluzę – wspomina Artur Łyp, jeden ze strażników miejskich.
W marszu milczenia, po śmierci Dawida przeszło kilkaset osób.
"Zniszczyć, zniszczyć"
Michał zginął, bo nastolatkowie chcieli się zabawić. Dawid - bo 36-latek był wkurzony.
"W takim odbieraniu życia jest coś demonicznego. Demoniczność polega ostatecznie na tym, że nienawidzę życia, także swojego. W związku z tym, że mi jest niedobrze ty też nie bądź. Zniszczyć, zniszczyć" - mówi dominikanin ojciec Jan Andrzej Kłoczkowski OP.
Zobacz cały materiał Superwizjera TVN24.
Autor: koko/iga / Źródło: TVN24 Kraków / Superwizjer