Spadał z lawiną z Rysów. Nagranie z odnalezionej kamery

Projekt bez nazwy (14)
Spadał z lawiną przez półtora kilometra, zatrzymał się 850 metrów niżej. Nagranie z odnalezionej kamerki
Źródło: Ali Olszański

Snowboardzista przez około półtora kilometra zjeżdżał z lawiną - życie i zdrowie uratował mu plecak lawinowy, dzięki któremu utrzymał się na powierzchni śniegu i nie doznał obrażeń. Ali Olszański opublikował w mediach społecznościowych nagranie z wypadku, które zarejestrowała jego kamerka. Widać na nim, jak biały puch pęka i dogania sportowca. Kamerę freeridera znalazł później inny turysta, który zwrócił ją właścicielowi.

Do zdarzenia doszło 12 kwietnia. Jak informowali wówczas ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, z Rysów runęła lawina, porywając z wysokości około 2500 metrów nad poziomem morza snowboardzistę.

Szczęśliwie sportowiec nie doznał obrażeń, choć spadał z lawiną przez około półtora kilometra, pokonując w niespełna półtorej minuty wysokość 850 metrów. Zatrzymał się nad taflą Czarnego Stawu, na wysokości prawie 1700 metrów nad poziomem morza. Jak zaznaczyli w komunikacie TOPR-owcy, "mężczyzna zdołał uruchomić plecak lawinowy i prawdopodobnie to go uratowało przed poważnymi konsekwencjami".

Czytaj też: Ewakuacja wioski. Mieszkańcom zagraża lawina skalna

Na miejsce skierowano ratowników, którzy sprawdzili lawinisko, by upewnić się, że nikt nie ucierpiał.

Kamerka snowboardzisty nagrała lawinę

Całe zajście nagrała kamerka snowboardzisty. Sportowiec - Ali Olszański - stracił jednak urządzenie, które przykrył śnieg. Po jakimś czasie inny turysta odnalazł kamerę i oddał ją właścicielowi.

Na nagraniu widać, jak śnieg dookoła mężczyzny zaczyna pękać i zaczyna formować lawinę, która wkrótce dogania go, zrywając kamerkę. Całe zajście widział narciarz, który chwilę później zjechał do snowboardzisty, by sprawdzić, czy potrzebuje on pomocy.

Czytaj też: Pracownik parku narodowego zginął w lawinie, którą sam wywołał

Ali Olszański w rozmowie z tvn24.pl przyznaje, że już kilkukrotnie natknął się na lawiny podczas swoich wypraw, jednak ta była - jak dotąd - największa.

- Mnie to już aż tak nie rusza, mam trochę obycia w górach. W tym przypadku nie udało się uciec, bo dostałem w plecy. Jednak nieraz, jeśli masz odpowiednie umiejętności i w porę zauważysz, że śnieg pęka, możesz odjechać od niebezpieczeństwa. Nieraz już mi się to udawało, ale, jak widać, nie zawsze - mówi nam sportowiec.

TOPR-owcy zaznaczali w kwietniowym komunikacie, że snowboardzistę uratował plecak lawinowy, zwany też wypornościowym. Dzięki niemu mężczyzna utrzymał się na powierzchni śniegu, nie został nim nakryty.

- Plecak wypornościowy z założenia ma utrzymać człowieka na powierzchni, ale nie daje w stu procentach gwarancji przeżycia, bo nie chroni przed urazami mechanicznymi - wyjaśniał w rozmowie z reporterem TVN24 ratownik dyżurny TOPR.

Olszański zaznacza jednak, że plecak z niewiadomych przyczyn nie napełnił się do końca. Snowboardziście pomógł więc, poza samym sprzętem, także łut szczęścia.

Szykuje pierwszy w historii zjazd z Nanga Parbat

Ali Olszański jest freeriderem, który od lat zjeżdża na snowboardzie po najtrudniejszych trasach w Tatrach, ćwiczy też w Alpach i na Kaukazie. Na swoim koncie ma już między innymi zjazdy Zachodem Grońskiego, Czerwonym Żlebem z Szatana czy Diablim Żlebem z Grani Baszt. Na desce zjechał również z Mont Blanc.

Teraz sportowiec szykuje się do przełomowego wyzwania, którym jest pierwszy w historii zjazd z Nanga Parbat (8126 metrów nad poziomem morza) - himalajskiego szczytu w Pakistanie, dziewiątego na świecie pod względem wysokości.

Czytaj też: Potężne lawiny w Tatrach. Widowiskowe zdjęcia z pokładu śmigłowca TOPR

Wyprawa, która rozpocznie się za dwa tygodnie i ma zająć około miesiąca. - Jest główny plan, założenie. Pójdę z osobą bardziej doświadczoną, Piotrem Krzyżowskim. (...) Jeśli się uda - to będzie pierwszy w historii zjazd - tłumaczył freerider, będąc gościem "Dzień Dobry TVN".

"Jeśli uda się wejść na Nanga Parbat, w drugiej części wyprawi Ali przeniesie się pod Gasherbrum I 8080m n.p.m. żeby spróbować wejść i zjechać także z tego szczytu. Historia zjazdów z Nanga Parbat nie jest długa – do tej pory nikt nie zjechał z niej na desce snowboardowej, a tylko cztery osoby na nartach – dwie z wysokości 8025m, jedna z 8070, jedna z 7850" - czytamy na stronie internetowej zbiórki, utworzonej w celu sfinansowania wyjazdu. Koszt wyprawy sięga 70 tysięcy złotych.

Zagrożenie lawinowe w Tatrach

W Tatrach obowiązuje w sobotę (27 maja) pierwszy stopień zagrożenia lawinowego. Oznacza to, że pokrywa śnieżna jest na ogół dobrze związana i stabilna.

"Śnieg miękki przepadający, na stokach bardzo stromych zwłaszcza o wystawach ujętych w komunikacie można spodziewać się samoistnych lawin niewielkich rozmiarów tzw. zsuwów, w tym lawin gruntowych" - czytamy w komentarzu TOPR do komunikatu lawinowego.

Według prognozy, pierwszy stopień zagrożenia lawinowego ma się utrzymać także w niedzielę.

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: