Pojazdy, które są wysyłane do pacjentów, często po kilka godzin czekają przed szpitalami, przez co dyspozytorzy nie mogą kierować ich do chorych. Takie sytuacje w ostatnim czasie miały miejsce w Tarnowie i Oświęcimiu. W Tarnowie 76-letni mężczyzna zasłabł w nocy na ulicy, karetka nie mogła do niego przyjechać. Na miejsce dotarli strażacy, którzy przez kilkadziesiąt minut bezskutecznie reanimowali 76-latka.
Premier ogłosił kolejne restrykcje.
- Niestety, zdarzają się sytuacje, że pacjent czeka w karetce pogotowia przez kilkanaście godzin, co jest niesamowicie ciężkie i dla niego i dla zespołu ratownictwa medycznego. Tak też było w tym przypadku, wszystkie zespoły ratownictwa medycznego były w tym momencie przy realizacji innych zleceń, najbliższa karetka dotarła na miejsce po 40 minutach, niestety za późno – mówi Krzysztof Krzemień, ratownik z tarnowskiego pogotowia.
Do podobnej tragedii doszło w Oświęcimiu. 65-letnia kobieta zasłabła w centrum miasta. Przechodnie wezwali pomoc, ale wszystkie karetki były zajęte. Strażacy reanimowali nieprzytomną do czasu dotarcia Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Życia kobiety nie udało się uratować.
KORONAWIRUS W POLSCE. RAPORT TVN24.PL
Pacjenci czekają na przyjęcie
Karetek jest zbyt mało, a te, które są, często bardzo długo czekają pod szpitalem na wynik testu pacjenta. Szczególny problem pod tym względem mają szpitale, które nie posiadają własnego laboratorium. W tych, które laboratorium mają – tak jak Szpital Uniwersytecki w Krakowie – kolejek karetek prawie nie widać. Tam jednak nie ma już miejsc dla chorych na COVID-19.
- Jeszcze nie dotarło do mnie, by jakaś karetka u nas czekała. Mamy dość jednoznaczny system przyjmowania. To lekarz dyżurny SOR, wyposażony w listę wolnych łóżek, decyduje o kwestii przyjęcia. Jesteśmy też w stanie skrócić czas oczekiwania karetek, bo dysponujemy własnym laboratorium. Pamiętajmy jednak o tym, że w wielu przypadkach kwestia oczekiwania karetek pod szpitalami jest z jednej strony podyktowana kwestią braku dostępności miejsc, a z drugiej strony tym, że dopiero przed nami jest moment, kiedy zaczną obowiązywać testy antygenowe. Przyjeżdża pacjent co do którego nie wiadomo, czy jest, czy nie jest covidowy i teraz decyzja: położyć go na czystym oddziale czy na oddziale covidowym? – wskazuje Marcin Jędrychowski, dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego.
Wprowadzenie testów antygenowych może poprawić też sytuację w mniejszych, powiatowych szpitalach.
Autorka/Autor: wini/gp
Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN24