Dorobek polskiej kryminalistyki upadł - stwierdził prokurator Piotr Krupiński, autor aktu oskarżenia w sprawie zabójstwa studentki Katarzyny Z., której ciało znaleziono w Wiśle pod koniec lat 90. Prokurator zapowiedział kasację do Sądu Najwyższego oraz skrytykował decyzję sędziów Sądu Apelacyjnego w Krakowie, który prawomocnie uniewinnił oskarżonego w tej sprawie Roberta J., który w czwartek - po siedmiu latach w areszcie - wyjdzie na wolność.
To był nagły zwrot akcji - w czwartek sąd odwoławczy uniewinnił mężczyznę, który w 2022 roku usłyszał zarzut dożywocia za zabicie Katarzyny Z., studentki, której ciało wyłowiono w 1999 roku w Wiśle. Mężczyzna jeszcze w czwartek ma wyjść na wolność.
- To wyrok niesłuszny, niesprawiedliwy i wewnętrznie sprzeczny - mówił po wyjściu z sali rozpraw autor aktu oskarżenia, prokurator Piotr Krupiński. Ta sprzeczność, jak zaznaczył, była już widoczna podczas ustnego uzasadnienia decyzji o uniewinnieniu Roberta J.
- Widzę bezwzględne przyczyny odwoławcze i oczywiście wystąpię z kasacją do Sądu Najwyższego - powiedział prokurator.
"Po co ekspertyzy, po co opinie?"
Prokurator nie krył swojego rozgoryczenia, że prowadzone od lat śledztwo zakończyło się fiaskiem.
- Dorobek polskiej i światowej kryminalistyki w tej sprawie całkowicie upadł. Jak widać, niepotrzebne są opinie, ekspertyzy. Ważne jest, żebyśmy mieli świadków! Żeby oni widzieli moment zabójstwa, rozkawałkowania zwłok. Albo żeby widzieli, jak oskarżony niesie fragmenty ciała. Jakby oskarżony miał w reklamówce głowę i zostałby zatrzymany, to pewnie wtedy sąd by uznał, że nie ma wątpliwości, kto odpowiada za zbrodnię - ironizował prokurator Krupiński.
- O jakich ekspertyzach pan mówi? O tych, które sąd "rozjechał" podczas rozprawy? Które w ocenie sądu były przygotowane wbrew zasadom nauki, które były niesłuszne? Ja w tym zakresie cytuję uzasadnienie sądu odwoławczego - mówił jeden z dziennikarzy pod salą rozpraw.
- Będę chciał uzyskać takie stanowisko na piśmie. Zapewniam pana, że ocena sądu w tym zakresie jest błędna - odparł prokurator.
Siedem lat w celi
Dziennikarze pytali też o kwestię odpowiedzialności prokuratora, który doprowadził do tego, ze - ostatecznie uznany za niewinnego - człowiek spędził siedem lat w celi.
- Zgromadzony materiał dowodowy potwierdza, że to on dopuścił się czynu. Sąd oczywiście miał prawo zająć inne stanowisko, ale - jak zaznaczam - to wyrok niesłuszny i niesprawiedliwy - zaznaczył Piotr Krupiński.
Czytaj reportaż Łukasza Frątczaka: Czekając na wyrok. Co wiemy, a czego nie po procesie odwoławczym w sprawie "Skóry"?
- Mówił pan, że jeżeli dojdzie do uniewinnienia, poniesie pan konsekwencje. Co będzie, jeżeli Sąd Najwyższy nie uwzględni kasacji? - pytali zgromadzeni reporterzy.
- W tym zakresie poczekajmy na orzeczenie Sądu Najwyższego - odparł prokurator.
"Nie było dowodów"
Do czwartkowej decyzji sądu apelacyjnego odniósł się też obrońca, mec. Łukasz Chojniak. Podkreślił, że prokuratura nie dysponowała żadnymi dowodami, które dawałyby jednoznaczną odpowiedź na pytanie, kto odpowiada za zbrodnię sprzed lat. Pytany o zapowiedź kasacji ze strony prokuratury, podkreślił, że "prokuratura ma takie prawo".
- Rozprawa kasacyjna rozpatrywana jest w węższym zakresie (niż rozprawa w pierwszej i drugiej instancji - red.). Sąd Najwyższy jest sądem prawa, a nie faktu. Prokuratura będzie musiała udowodnić, że sąd naruszył prawo podczas rozpoznawania sprawy. Z mojej obserwacji wynika, że sąd odwoławczy przyjrzał się sprawie w sposób niezwykle drobiazgowy i wnikliwy. Zrobił nawet więcej, niż musiał, bo przeprowadził uzupełniające postępowanie dowodowe - podkreślił obrońca.
Mecenas Chojniak podkreślił, że "jego klient przeżył piekło" i teraz chce "nacieszyć się bliskimi". Dlatego zaapelował, żeby nie nachodzić jego klienta i nie prosić go o komentarz w sprawie.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24