Zamknął psa w samochodzie. Zwierzę spędziło na mrozie ponad pięć godzin

Oświęcimscy policjanci zostali poinformowani o zamkniętym w samochodzie psie w sobotę około godziny 19.30. Według zgłaszającego, zwierzę miało przebywać w pojeździe od godziny 14. Wieczorem w Oświęcimiu temperatura wynosiła nawet -10 stopni Celsjusza.

Przybyli na miejsce funkcjonariusze ocenili, że pies jest w dobrym stanie. Następnie odnaleźli właściciela. - Okazał się nim 60-letni były mieszkaniec Oświęcimia. Funkcjonariusze ustalili również, że niedaleko miejsca, w którym pojazd parkował, mieszkają członkowie jego rodziny - poinformował w komunikacie młodszy inspektor Sebastian Gleń, oficer prasowy małopolskiej policji. To właśnie tam mundurowi znaleźli 60-latka.

Czytaj też: Przywiązała psa do ogrodzenia i odeszła. Wcześniej chciała go oddać do schroniska

Po wizycie policjantów mężczyzna od razu poszedł do samochodu. - Oświadczył, że kilkukrotnie doglądał psa w pojeździe. Mężczyzna został pouczony, aby dla dobra psa nie pozostawiać go zbyt długo samego w pojeździe - zaznaczył Gleń.

Jak podkreśla w rozmowie z tvn24.pl Joanna Repel z Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami (KTOZ), pozostawienie psa bez nadzoru - szczególnie przy tak niskich temperaturach - to "nieodpowiedzialność i głupota". - Zwierzęciu groziło niebezpieczeństwo, między innymi ze względu na mróz, który mógł przyczynić się do pogorszenia stanu zdrowia psa - podkreśliła inspektorka.

Czytaj też: Pies dostał się za kierownicę samochodu. Skutek? Trzy uszkodzone auta

Według działaczki KTOZ-u, nawet gdyby na zewnątrz nie panował mróz, zamykanie czworonoga w samochodzie to kiepski pomysł. - Pies może wpaść w panikę, demolować pojazd i zrobić sobie krzywdę. To absolutnie niedopuszczalne - zaznacza Repel.