Cztery osoby zostały ranione ostrym narzędziem w centrum handlowym w Olkuszu. 23-letni napastnik został zatrzymany i trafił na obserwację psychiatryczną do szpitala. Policja sprawdza, czy to ten sam mężczyzna, który dzień wcześniej ranił 60-latka.
Policjanci otrzymali we wtorek około południa zgłoszenie, że po centrum handlowym Omni w Olkuszu chodzi mężczyzna z nożem, który rani przypadkowe osoby. Jak przekazał wojewoda małopolski Krzysztof Klęczar, na numer alarmowy w ciągu kilkunastu minut wykonano 16 połączeń dotyczących nożownika.
Napastnik zatrzymany, jest w szpitalu
- Mężczyzna został ujęty przez ochroniarzy galerii i przez policjantów, jednak zdążył zranić cztery osoby. Wszystkie cztery osoby trafiły do szpitala, ich stan na tę chwilę nie jest nam znany. Mężczyzna to 23-letni mieszkaniec powiatu olkuskiego - powiedział TVN24 aspirant Bartosz Izdebski z zespołu prasowego małopolskiej policji.
- W trakcie przesłuchania sprawca ataku w galerii został poddany badaniom psychiatrycznym i decyzją lekarzy mężczyzna został przeniesiony na oddział psychiatryczny i tam zostanie na obserwację - przekazała podinspektor Katarzyna Cisło, rzeczniczka małopolskiej policji.
Funkcjonariusze sprawdzają, czy 23-latek to ten sam mężczyzna, który był poszukiwany po zaatakowaniu w poniedziałek, również w Olkuszu, ostrym narzędziem 60-latka. Napastnika nie udało się wtedy ująć. - Dzisiaj z poszkodowanym pracował technik, rysownik z laboratorium kryminalistycznego policji, tworząc portret pamięciowy sprawcy. Będziemy ten portret porównywać z osobą, którą zatrzymaliśmy (…). Sposób działania w obu przypadkach i wybór ofiar wskazuje na to, że może to być jeden i ten sam sprawca - powiedziała we wtorek Cisło.
Poszkodowane osoby to troje pracowników sklepu - mężczyzna w wieku 41 lat i dwie kobiety: 21 i 36 lat, a także klientka w wieku 61 lat.
Jak poinformowała TVN24 rzeczniczka wojewody małopolskiego Joanna Paździo, ranni trafili do szpitali w Chrzanowie, Olkuszu i Dąbrowie Górniczej. Paździo przekazała, że według lekarzy wszyscy poszkodowani są w stanie stabilnym, są też przytomni. Podinspektor Cisło poinformowała, że w w najcięższym stanie jest 36-latka, pozostali mają lżejsze obrażenia.
Na razie nie znane są przyczyny ataku. Policjanci oceniają, że "jego sposób działania i zachowanie jest tak irracjonalne, że wzbudza pytanie o jego stan emocjonalny albo nawet stan psychiczny". Policjanci zabezpieczyli ostre narzędzie, którym we wtorek posługiwał się napastnik. Według wstępnych ustaleń funkcjonariuszy wszystko wskazuje na to, że 23-latek wybierał zupełnie przypadkowe ofiary.
Relacje świadków. "Zobaczyłem biegnącą kobietę z wózkiem, miała strach w oczach"
W rozmowie z TVN24 jeden z pracowników galerii opowiedział, że w pewnym momencie usłyszał "mocny, przerażający krzyk". - Zauważyłem uciekające dzieciaki, starszą panią z wózkiem (…). Część pracowników barykadowała się w swoich salonach. Widziałem, że zamykają roletę i zostają razem z klientami. Nam się udało oddalić. Wtedy zaczęła się cała akcja, służby przyjeżdżały, karetka jedna, druga, trzecia, policja - zrelacjonował mężczyzna.
- Jak pojawił się ten krzyk i zobaczyłem biegnące dzieci, to jeszcze nie połączyłem krokiem. Ale jak zobaczyłem nie najmłodszą kobietę z wózkiem, biegnącą, spieszącą się, miała strach w oczach... To już powiedziałem Paulinie, że musimy jak najszybciej się oddalić - powiedział naszej reporterce świadek zdarzenia.
- Dalej jestem w szoku. Jak usłyszałam od managera, że mam wychodzić, to nie bardzo zrozumiałam, co się dzieje, co właśnie się wydarzyło. Dużo emocji (...). Sam ten moment, kiedy dostałam informację, że trzeba uciekać, był przerażający - dodała pani Paulina, pracownica centrum handlowego.
Wojewoda małopolski poinformował, że olkuski samorząd zadeklarował gotowość zorganizowania pomocy psychologicznej. - Jestem po rozmowie z burmistrzem Olkusza, który podjął działania zmierzające do udzielenia pomocy osobom, które były świadkami tego zdarzenia. Wiemy, że to może mieć charakter traumatyczny dla uczestników takiego zdarzenia, również dla tych, którzy są świadkami - wyjaśnił Krzysztof Klęczar.
Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Art Service