Ponad 200 sztuk broni i wirtualne stanowiska karabinów przeciwpancernych Ur z II wojny światowej to nowe atrakcje w Muzeum Armii Krajowej w Krakowie.
- Kolekcja jest niezwykle cenna, są w niej unikaty na skalę europejską - podkreśla Piotr Makuła, kurator kanadyjskiej wystawy kolekcji broni byłego żołnierza Armii Krajowej, Stanisława Wcisły.
Placówka chwali się, że takimi eksponatami chciałoby się poszczycić niejedno muzeum w Polsce. Goście mogą zobaczyć ponad 200 egzemplarzy broni długiej i krótkiej. Najstarsze pochodzą z lat 70. XIX w., wiele z czasu I wojny światowej i okresu międzywojennego.
- To wystawa nie tylko dla kolekcjonerów i miłośników broni. Zwiedzający mogą prześledzić historię i kojarząc pewne fakty dostrzec, że mimo nałożenia po I wojnie światowej restrykcji na część krajów, produkcja i handel bronią w okresie międzywojennym kwitły – mówi Makuła.
Wyjątkowe eksponaty
Wśród prezentowanej broni na uwagę zasługują m.in. karabinek Mannlicher–Carcano M1928 z granatnikiem zamontowanym na prawym boku, karabin Mannlicher–Schoenauer produkowany dla Grecji czy też używane w różnych częściach świata Mausery.
Pierwsza z wymienionych broni jest wyjątkowa, bo szacuje się, że do dziś zachowało się tylko 150 - 200 jej egzemplarzy. W związku z tym, że model ten okazał się niepraktyczny, już w latach 30. zaczęto wprowadzać w nim zmiany i wymontowywać granatniki. Na wystawie w Muzeum AK można zobaczyć, jak wyglądał on w swojej pierwotnej wersji.
Karabin Mannlicher–Schoenauer to z kolei broń, którą produkowano dla Grecji. Kontrakt na jej dostawę został najprawdopodobniej zrealizowany w okresie międzywojennym przez austriackiego Steyra. Pośrednikiem miała być włoska firma Breda.
Mausery wystawione w muzeum używane były od Argentyny po Turcję.
Poza tym na wystawie zobaczyć można też legendarny polski pistolet Vis, pistolety P 08 Parabellum i P 38 Walther, czeskie CZ-etki oraz belgijskie Browningi.
Multimedialna strzelnica
Na tym nie koniec. W muzeum stworzono też strzelnicę - nie prawdziwą, ale wirtualną. - Chcieliśmy, by zwiedzający nasze muzeum mogli wcielić się w obrońcę Polski – powiedział wicedyrektor Muzeum AK Tadeusz Żaba.
Stanowiska karabinów przeciwpancernych Ur, odpierających agresję czołgów niemieckich i sowieckich w 1939 r., zainstalowano w pomieszczeniu przygotowanym tak, by przypominało ziemiankę. Klimat buduje też panujący w środku delikatny półmrok. Goście muzeum mają do dyspozycji dwa stanowiska z atrapami karabinów.
– Strzelec może położyć się na drewnianej platformie i na ekranie widzi nadjeżdżający na niego czołg – opisuje Przemysław Wywiał z Muzeum AK. – Musi przeładować broń (w karabinach są cztery wirtualne naboje – red.) i oddać strzał, żeby go zniszczyć – dodaje. Całością steruje komputer, a efekty wideo i fonia są tak ustawione, że gdy czołg zbliża się do strzelca, ten odczuwa wibrację platformy, na której leży.
Na jednym ze stanowisk zwiedzający mogą zniszczyć niemiecki Panzerkampfwagen II, a na drugim - radziecki T-28. Czołgi są pomalowane identycznie jak te z 1939 r. a informacje o obu tych modelach można znaleźć na ekranach dotykowych.
Wywiał mówi, że zarówno wystawa kanadyjskiej kolekcji broni Stanisława Wcisły, jak i strzelnica zostaną w muzeum na stałe.
Stanisław Wcisło
Były żołnierz AK Stanisław Wcisły w czasie wojny odpowiadał m.in. za zdobywanie broni dla macierzystej jednostki. Jego działania sprawiły, że kampania „Łan” była najlepiej wyposażonym w ciężką broń maszynową pododdziałem 12. pułku piechoty AK.
Gdy rozwiązano AK, broń została ukryta w jego rodzinnym domu. Po wojnie były żołnierz wyjechał do Szwecji, a później do Kanady. Tam zajął się kolekcjonowaniem militariów. W 2001 r. podarował je Muzeum AK.
W placówce, na ekspozycji stałej, jest też prezentowana broń ukryta przez Wcisłę po rozwiązaniu AK. Informację o niej ujawnił w 1997 r., a potem przekazał do muzeum.
Autor: jś/roody / Źródło: PAP, TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: materiały Muzeum Armii Krajowej