Gdyby zaszła konieczność wykorzystania krakowskich schronów, to nie pomieściłyby one wszystkich mieszkańców - wskazuje stowarzyszenie historyczne. Niepokoi też stan niektórych pomieszczeń. W Krakowie jest ponad 700 schronów, 260 z nich znajduje się w Nowej Hucie.
Jak wskazał Dariusz Krzyształowski, prezes Małopolskiego Stowarzyszenia Miłośników Historii Rawelin, znaczna część schronów jest zagrzybiona. Podziemna infrastruktura stopniowo niszczeje, a przywrócenie jej do stanu używalności będzie kosztowne. W Krakowie jest ponad 700 schronów, 260 z nich znajduje się w Nowej Hucie.
- Obiekty te w przypadku najczarniejszego scenariusza nie pomieściłyby wszystkich mieszkańców - ocenił Krzyształowski.
ZOBACZ W TVN24 GO: Podziemne miasto - schrony Nowej Huty >>>
Piwnice i komórki
Typowo piwniczny schron pod blokiem mieszkalnym zajmował do ok. 100 metrów kwadratowych, a wyłączając pomieszczenia techniczne miał ok. 70 metrów kwadratowych. Na jedną osobę miało przypadać ok. jeden metr kwadratowy. - Czyli taki schron mógłby zmieścić 70-80 osób - kalkulował Prezes Stowarzyszenia Rawelin.
W 2004 r. nowelizacja ustawy o powszechnym obowiązku obrony zniosła pojęcie budowli ochronnej, więc obecnie żaden podmiot nie jest zobowiązany do prowadzenia ewidencji, konserwacji, czy też planowania użycia schronów. - Tamta nowelizacja jakby przekreśliła słowo "schron". Wspólnoty mieszkaniowe w schronach pod blokami mogą je demontować, przeznaczać na komórki lokatorskie i tym podobne - mówił historyk. I dodał: - Destrukcja zapomnianych schronów cały czas przebiega bez nadzoru państwowego.
Stowarzyszenie Rawelin otrzymuje zapytania od spółdzielni mieszkaniowych, czy nie zabrałoby starego wyposażenia ze starych piwnic, pierwotnie schronów. Chodzi np. o filtrowentylatory, które na wypadek ataku gazowego miały oczyścić powietrze.
Nowohuckie schrony
Według danych stowarzyszenia najwięcej schronów jest w Nowej Hucie. Dzielnica ta powstawała jako odrębne miasto w latach 50. XX wieku, kiedy - w związku z obawami przed wybuchem III wojny śwatowej - państwo pod nowo powstającymi blokami, szkołami, teatrami, instytucjami, chciało wybudować jak najwięcej schronów dla ludności cywilnej. Wejścia do takich pomieszczeń zabezpieczano drzwiami gazoszczelnymi. Ale już w momencie oddawania do użytkowania dzielono schrony na komórki lokatorskie lub zamieniano na piwnice. W momencie zagrożenia lokatorzy mieli wyburzyć ścianki działowe, wynieść rzeczy z piwnicy i przygotować pomieszczenia do ich przeznaczenia schronowego.
Jeszcze w latach 70. XX wieku starano się modernizować niewielką część tych obiektów poprzez wymianę drzwi, filtrowentylatorów. - Praktycznie od lat 80. żaden schron w Krakowie nie powstał. Odeszły w niepamięć, nikt się nimi nie zajmował - opisywał prezes stowarzyszenia.
Część pomieszczeń stała się atrakcjami turystycznymi. Pod szpitalem Stefana Żeromskiego w Nowej Hucie jest prawdopodobnie jedyny w kraju udostępniony do zwiedzania schron, w którym miał być podziemny szpital na wypadek wojny. Zajmuje ok. 600 metrów kwadratowych. Stowarzyszenie Rawelin zaaranżowało go tak, jak w PRL-u w czasie zagrożenia. Oprócz standardowych dla schronów pomieszczeń - przedsionki, toalety, filtrowentylatornie - są też, wyposażone w sprzęt medyczny: sala operacyjna, sala opatrunkowa, sale dla chorych, sterylizatornia, apteka, kąpielisko odkażające.
Na obiekty muzealne przerobione zostały m.in. dwa schrony pod nowohuckim kombinatem, czyli Hutą im. Lenina (potem im. Sendzimira). Jeden miał być dla pracowników administracyjnych, drugi - dla kadry kierowniczej kombinatu. Były prosto wyposażone: w ławy i toalety. Nowohucki oddział Muzeum Krakowa prowadzi zaś ekspozycję m.in. pod dawnym kinem Światowid.
Inwentaryzacja
Poza schronami w PRL, powstały schrony przeciwlotnicze, głównie niemieckie, w czasach II wojny światowej. Były to szczeliny przeciwlotnicze, tunele na terenach zielonych. Takie obiekty zachowały się np. w byłej niemieckiej dzielnicy - Krowodrzy. W Parku Krakowskim taki schron jest placówką muzealną. - Tych schronów kilka się zachowało, większość jest zaśmiecona, zasypana, niedostępna - powiedział popularyzator historii.
W pierwszej połowie października strażacy w całym kraju - na polecenie MSWiA - rozpoczęli inwentaryzację schronów i miejsc schronienia.
- Zaangażowane są wszystkie komendy PSP, co najmniej kilkuset strażaków. Wiemy, że obiekty te przez lata były niewykorzystane, więc trzeba je zinwentaryzować. Państwo polskie musi być przygotowane na różne scenariusze, nawet te najmniej prawdopodobne - powiedział wojewoda małopolski Łukasz Kmita pytany o inwentaryzację.
Radny Krakowa Bolesław Kosior zwrócił uwagę na sprawę schronów po lutowej agresji Rosji na Ukrainę. Skierował interpelację do prezydenta miasta Jacka Majchrowskiego z opinią, że należy przygotować dawne schrony na ewentualność wykorzystania. W odpowiedzi włodarz miasta przywołał m.in. regulacje z 2004 r. Wskazał, że problematyka dotycząca infrastruktury schronowej pozostaje w kompetencjach wojewodów. Jak dodał, prezydent miasta nie może zobligować właścicieli i zarządców budynków, w których są pomieszczenia ochronne, do ponoszenia kosztów przygotowań tych pomieszczeń na ewentualność ich wykorzystania.
Kosior nie wykluczył, że będzie się starał, aby i z budżetu miasta trafiły środki na odnowienie tych obiektów.
Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Maciej Wąsik zapowiedział, że będą finanse na doposażenie schronów. Z danych MSWiA wynika, że w całym kraju jest 62 tys. takich miejsc.
Źródło: PAP