Do Wisły w Krakowie wlewały się ścieki z rury należącej do miejskich wodociągów. - To był surowy, cuchnący ściek z ludzkimi odchodami, papierem toaletowym. Lał się przez wiele godzin - mówi nam strażnik rzek WWF Paweł Chodkiewicz. Wodociągi tłumaczą, że to efekt awarii. "Nie stwierdzono odstępstw od norm oraz obecności szkodliwych substancji chemicznych" - uspokajają urzędnicy.
Paweł Chodkiewicz, strażnik rzek WWF, otrzymał we wtorek (14 maja) zgłoszenie od jednego z wędkarzy, że do Wisły niedaleko stopnia wodnego Dąbie wpływa z jednej z rur mętna, śmierdząca woda. - Informację dostałem po południu, choć według wędkarza już od rana lały się tam ścieki - mówi Chodkiewicz.
Ścieki wpływały do Wisły w Krakowie
- To był surowy, cuchnący ściek z ludzkimi odchodami, papierem toaletowym. Lał się przez wiele godzin. Olbrzymia ilość ścieków przedostawała się do Wisły całym przelewem burzowym i rurą pod spodem, wypływając na kilka metrów od brzegu - zrelacjonował Chodkiewicz, który o sprawie powiadomił służby. Z jego opisu wynika, że nieczystości utrzymywały się na szerokości około jednej trzeciej koryta rzeki. Aktywista zaznacza, że tego dnia w Krakowie nie padał deszcz, nie mogło więc dojść do przelania się ścieków.
Na miejsce jako pierwsi przyjechali strażacy i strażnicy miejscy. Grupa ratownictwa chemicznego straży pożarnej pobrała próbki, w których - jak poinformowała nas Magdalena Gala z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Krakowie - nie stwierdzono przekroczenia norm dla niebezpiecznych substancji.
"Ewidentnie była to sytuacja awaryjna"
- Z Wodociągów Miasta Krakowa otrzymaliśmy informację, że na miejscu doszło do awarii i stąd pojawienie się ścieków. Następnego dnia, w środę, inspektorzy przyjechali sprawdzić stan przelewu burzowego. Do Wisły nic już nie wypływało. Ewidentnie była to sytuacja awaryjna - odpowiedziała na nasze pytania Magdalena Gala z WIOŚ.
Pytana, dlaczego inspektorzy pojechali na miejsce dopiero dzień po zgłoszeniu, Gala wyjaśnia, iż "Centrum Zarządzania Kryzysowego Miasta Krakowa przekazało informację, że Straż Miejska po rozpoznaniu nie stwierdziła widocznych zanieczyszczeń ropopochodnych lub innych na przelewie burzowym", a także że "informacja została przekazana Wodociągom Krakowskim".
W środę Wodociągi Miasta Krakowa poinformowały w komunikacie, że powodem wypływu ścieków było "uszkodzenie zamknięcia nieczynnego rurociągu kanalizacyjnego".
"Oszacowano, że do rzeki Wisły przedostało się ok. 250 - 300 metrów sześciennych ścieków. Obecni na miejscu przedstawiciele Straży Pożarnej Specjalistycznej Grupy Ratownictwa Chemiczno-Ekologicznego Kraków pobrali próbkę wody, w której nie stwierdzono odstępstw od norm oraz obecności szkodliwych substancji chemicznych. Około godz. 21.00 została zakończona interwencja Państwowej Straży Pożarnej" - czytamy w oświadczeniu Wodociągów.
Urzędnicy poinformowali zarazem, że 15 maja "przeprowadzono wewnętrzną analizę pracy systemu kanalizacyjnego w zlewni oczyszczalni Płaszów". "Wzięto pod uwagę dane pomiarowe oraz uwzględniono prace konserwacyjne prowadzone na terenie zakładu w dniu 14 maja, które wymagały okresowego zamknięcia dopływu ścieków. Działania prowadzone były zgodnie z instrukcją eksploatacyjną obiektu, wskazującą maksymalny, bezpieczny poziom piętrzenia w kolektorze płaszowskim, którym ścieki dopływają do oczyszczalni" - zaznacza miejska jednostka.
Kontrola wykazała, że doszło do zniszczenia ruchomych elementów krawędzi przelewu burzowego, w efekcie czego ścieki zostały uwolnione do rzeki "samoczynnie". Uszkodzenie prawdopodobnie nastąpiło podczas burzy w dniu 11 maja.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Paweł Chodkiewicz