Parafianie zrzucili się niedawno na dzwon dla nowego kościoła na krakowskim Ruczaju. Dzwoni codziennie o godzinie 21.37. Nie wszystkim się to podoba, mieszkańcy podpisali petycję. Proboszcz zapewnia, że mieszkańcy się przyzwyczają. Próbę interwencji podjął jeden z dzielnicowych radnych. - Mimo prawie dwudziestominutowej rozmowy niestety nie udało nam się znaleźć rozwiązania. A potem ksiądz przestał ode mnie odbierać - mówi Piotr Rusocki.
Nowy dzwon zawisł na dzwonnicy kościoła pw. św. Jana Pawła II, nadano mu też imię parafialnego patrona. Na tym upamiętnienie zmarłego papieża się nie zakończyło. Dzwon dzwoni codziennie o godzinie 21.37, w godzinę śmierci Karola Wojtyły.
Dzwon waży tonę, a jego dźwięk niesie się po osiedlu w imponującym stopniu. Nie wszyscy są zadowoleni z takiego urozmaicenia wieczornej rutyny. Mieszkańcy zwrócili się do proboszcza Tomasza Pilarczyka z prośbą, by zaniechał hałasowania o tak później porze. Przygotowali petycję (na tę chwilę podpisało ją 880 osób), w której przedstawiają swoje argumenty. Przekazali ją już do krakowskiego arcybiskupa Marka Jędraszewskiego.
"Błagam o trochę rozwagi"
"Niestety planistyka osiedli Ruczaju nie jest najlepsza, wiele budynków znajduje się w bliskiej odległości od siebie, dostęp do ulicy ograniczony jest ekranami, powoduje to sytuację w której dźwięk rozchodzi się w długi i intensywny sposób po sporej części osiedla. Zwracamy się do Państwa z prośbą o zaniechanie używania dzwonu po zmroku" – piszą autorzy petycji.
Część sygnatariuszy petycji zdecydowała się podzielić powodami, dla których ją podpisują. Główne hasła? "Niedopuszczalne", "haniebne" i "bezczelność".
"Dla księdza to chyba zaskakujące, ale na okolicznych osiedlach żyją ludzie. Ci ludzie, w wielu przypadkach, mają małe dzieci które, co jak widać dla niektórych jest niezrozumiałe, idą spać dość wcześnie. Nie przeszkadza mi bicie dzwonu w dzień, natomiast godzina 21:37, co by nie symbolizowała, jest po prostu zbyt późna. Czy jeśli św. Jan Paweł II by zmarł o 01:00 to też ten dzwon by bił o takiej porze? Błagam o trochę rozwagi i poszanowania innych!" – pisze Marta.
Paweł z kolei pisze: "Nie zgadzam się na narzucanie swoich obrzędów, zwłaszcza w sytuacji, kiedy dla innych jest to krzywdzące".
Czytaj też: Wchodzą w szkodę, niszczą uprawy, zjadają owoce. W sprawie stada bydła było już 14 wyroków
Małgorzata: "Powinniśmy dbać o jakość środowiska, w którym żyjemy, a zanieczyszczenie dźwiękiem jest jednym z czynników istotnie ją obniżających".
Redakcji tvn24.pl nie udało się uzyskać wyczerpującej odpowiedzi od ks. Tomasza Pilarczyka. Od razu usłyszeliśmy, że "w sprawie parafii i dzwonu należy kontaktować się z rzecznikiem prasowym kurii". – Wszystko jest pod kontrolą, słyszymy te różne głosy – uciął ksiądz pytany, czy dotarły do niego zastrzeżenia mieszkańców.
Z rzecznikiem krakowskiej kurii również nie udało nam się porozmawiać. Czekamy na odpowiedź na pytania przesłane drogą mailową.
A może raz do roku?
Prośby mieszkańców ksiądz na razie zignorował, dzwon nadal bije. W sprawę zaangażował się więc radny dzielnicowy Piotr Rusocki. - Na prośbę mieszkańców skontaktowałem się z proboszczem, żeby znaleźć jakieś kompromisowe rozwiązanie. Natomiast mimo prawie dwudziestominutowej rozmowy niestety nie udało nam się takiego rozwiązania znaleźć – relacjonuje radny. - W trakcie rozmowy próbowałem księdza namówić do pewnej otwartości i spojrzenia nie z ideologicznego punktu widzenia na ten problem, ale z punktu widzenia dobrosąsiedzkiego. Abyśmy spróbowali porozmawiać na ten temat bardziej konstruktywnie. Niestety, nawet nie pojawiło się pole do tego - dodaje.
Jako możliwe rozwiązanie kompromisowe wskazał między innymi uderzanie w dzwony nie codziennie, a tylko w rocznicę śmierci papieża. - Myślę, że raz w roku by to mieszkańcom nie przeszkadzało. Być może bylibyśmy w stanie znaleźć rozwiązanie, które tę godzinę upamiętniłoby nawet częściej, ale do tego potrzeba otwartości i dialogu – stwierdził radny.
Rusocki podkreśla, że zastrzeżenia mieszkańców dotyczą przede wszystkim dzwonów uruchamianych o godzinie 21.37. Te rozlegające się za dnia nie stanowią problemu. – Ksiądz wskazał w rozmowie, że to ważna godzina. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z jej symboliki, natomiast argumenty z mojej strony były związane przede wszystkim z takim dobrosąsiedzkim spojrzeniem na sprawę i uszanowaniem osób, które mają swoje codzienne obowiązki, jak chociażby położenie dzieci spać. Niestety, nie spotkało się to ze zrozumieniem – podsumował radny. Jak dodał, ksiądz poprosił o poczekanie miesiąc lub dwa, aż mieszkańcy "przyzwyczają się" do hałasu.
Z Piotrem Rusockim pierwszy raz rozmawialiśmy pod koniec lutego. Wówczas radny miał za sobą jedną rozmowę z proboszczem, która jednak nie przyniosła pożądanego skutku. Mimo to samorządowiec, pytany o możliwe kroki administracyjne i prawne, które mogą zostać podjęte w przypadku braku porozumienia, nie chciał ich rozważać. - Są możliwe różne rozwiązania z punktu widzenia administracyjnego, ale nie chciałbym zaogniać tego sporu. Nie chciałbym, żeby wydźwięk był taki, że jeśli ksiądz się nie zgodzi, to my tu zaraz wyciągniemy armaty administracyjne i będziemy walczyć. Podczas naszej pierwszej rozmowy chwilę mi zeszło, żeby przekonać księdza, że to nie jest kwestia walki z Kościołem - wskazał. Dodał też, że "na razie to nie jest ten etap". - Spróbujmy załatwić tę sprawę rozmową i dialogiem, a nie jakimiś groźbami, które napędzają negatywne emocje, które do niczego nie są potrzebne.
- Po cichu liczę, że być może potrzeba kilku dni, by wrócić do tej rozmowy. Każdy z nas potrzebuje czasu, by spojrzeć na rzeczy z innej strony – wyraził nadzieję radny.
Pora na kurię
Teraz okazuje się, że ksiądz jednak nie przewiduje powrotu do rozmowy. – Przestał odbierać ode mnie telefon – poinformował w poniedziałek Piotr Rusocki. Czy w takim razie pora na próbę kontaktu z kurią? - Myślę, że to się będzie musiało wydarzyć – stwierdza radny. Nie mówi jednak, czy i kiedy zamierza taki kontakt podjąć.
Tymczasem mieszkańcy wzięli sprawę w swoje ręce i złożyli zawiadomienie do Wojewódzkiego Inspektoriatu Ochrony Środowiska, który ma związane ręce. – Ponieważ kościół nie ma decyzji o dopuszczalnym poziomie hałasu, to zgodnie z kompetencjami musieliśmy przekazać sprawę do Prezydenta Miasta Krakowa – poinformowała Magdalena Gala, rzeczniczka WIOŚ w Krakowie.
Urząd Miasta otrzymał dokument w poniedziałek, więc żadnych konkretnych ustaleń jeszcze nie ma. – Potwierdzam, że wpłynęło do nas takie pismo, do nadzoru budowlanego – przekazał Dariusz Nowak, rzecznik prasowy krakowskiego magistratu.
Czy można dzwonić na budowie?
Jak wskazał nasz rozmówca, prawdopodobnie nie ma jeszcze mowy o przekroczeniu natężenia hałasu, ponieważ tę wartość zlicza się jako średnią z ośmiu godzin, a dzwon bije "tylko" przez dwie minuty. – Ten problem może się pojawić, kiedy dzwon będzie użytkowany kilka razy dziennie, w święta i tak dalej – tłumaczy rzecznik.
Na razie przedmiotem zainteresowania urzędników stała się natomiast inna kwestia.
- Ponieważ formalnie kościół wciąż jest w budowie, to nadzór budowlany sprawdzi, czy dzwon w ogóle mógł zostać zawieszony i uruchomiony przed jej zakończeniem, czy jest to zgodne z przepisami budowlanymi. Jedynie to rozpatrujemy w tej chwili – zapowiada Nowak. Jeśli okaże się, że nie, urzędnicy mogą zakazać bicia w dzwon do czasu zakończenia budowy. Jego termin nie jest znany.
Rzecznik potwierdza też, że formalnie nie ma czegoś takiego jak "cisza nocna" i fakt, że jest jeszcze przed godziną 22 nie oznacza, że można hałasować do woli. – Zwyczajowo w Polsce tak przyjęto, że cisza nocna jest od godziny 22 do 6 rano. Ale to jest zwyczajowe, nie ma czegoś takiego w przepisach prawnych – podkreślił Nowak.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl / petycjeonline.pl