W Lanckoronie (województwo małopolskie) część mieszkańców skarży się, że stado liczące kilkadziesiąt krów i byków od kilku lat uprzykrza im życie. Jak twierdzą poszkodowani, zwierzęta nie są nadzorowane przez właściciela i chodzą, gdzie chcą. Mają na tym cierpieć uprawy zbóż, ale i przydomowe ogródki. Nagranie z jednej z takich niepożądanych "wizyt" pojawiło się w internecie. Widać na nim krowy pasące się między basenem a trampoliną.
Mieszkańcy Lanckorony (Małopolska) opowiadają o problemach, jakich mają im przysparzać krowy i byki należące do jednego z miejscowych hodowców. Według tych relacji stado liczące kilkadziesiąt zwierząt samowolnie przemieszcza się po miejscowości, niszcząc to, co napotyka na swojej drodze. O Lanckoronie zrobiło się ostatnio głośno za sprawą nagrania, na którym widać, jak krowy wchodzą na jedną z posesji i wypijają wodę z dziecięcego basenu. Okazuje się, że nie była to jednorazowa "wizyta", lecz problem, z którym mieszkańcy mierzą się od kilku lat. I choć filmik wydaje się zabawny, poszkodowanym nie jest do śmiechu.
"Sąsiadowi stado zniszczyło plony"
"Stado stale się przemieszcza, a po drodze wszystko tratuje. Czasem się pasą pod lanckorońską górą, a potem znikają gdzieś w lasach i znajdują się u kogoś w ogródku" - mówiła dziennikarzom "Gazety Krakowskiej" pani Maria, mieszkanka Lanckorony.
"Zwierzęta są wychudzone i spragnione. To widać. Zamknęliśmy się w domu, bo było ich za dużo, w dodatku byki były agresywne. Sąsiadowi stado zniszczyło plony, przeszło przez pole obsiane zbożem. To jakiś koszmar z tym stadem" - opowiadała reporterom portalu wadowice24.pl inna mieszkanka.
Mieszkańcy: rozmowy z właścicielem bez efektu
Z relacji mieszkańców wynika, że czują się bezradni, a próby rozmów z właścicielem nie przynoszą efektu.
Z synem właściciela stada udało się porozmawiać dziennikarzom "Gazety Krakowskiej". Jak ustalili reporterzy, w pobliżu domu nie ma żadnych obór czy jakichkolwiek innych pomieszczeń dla bydła. Krowy i byki pasą się kilka kilometrów dalej. "Mają tam ogrodzony teren elektrycznym pastuchem i wiatę. A to, że zawistni ludzie ogrodzenie niszczą celowo, by wypuścić bydło i w ten sposób wyłudzić odszkodowanie za rzekome straty, to już nie nasza wina" - oznajmił mężczyzna w rozmowie z dziennikiem.
Wójt Lanckorony: urząd niewiele może zrobić
- Urząd Gminy niewiele może tu zrobić. Gdy bydło prywatnego właściciela wchodzi w szkodę innej osobie prywatnej, to musi ona sama taki fakt zgłosić odpowiednim służbom. Za każdym razem, gdy te zwierzęta niszczą tereny gminne, to oczywiście reagujemy - mówi tvn24.pl Tadeusz Łopata, wójt gminy Lanckorona .
I dodaje: - Staraliśmy się też sprawą zainteresować organizacje prozwierzęce i powiatowego inspektora weterynarii. Jednak według tych instytucji bydło jest w dobrym stanie. Problem tkwi w tym, że właściciel stada twierdzi, że ta rasa bydła wymaga wolnego chowu. Ale to takie rzeczy można robić tylko na swoim terenie, a nie cudzym - przyznaje wójt.
O komentarz dotyczący stanu zdrowia stada poprosiliśmy Powiatowego Lekarza Weterynarii w Wadowicach, czekamy na odpowiedź.
Policjanci skierowali kilkadziesiąt spraw do sądu
Gdy bydło wchodzi w szkodę, mieszkańcy proszą o interwencję funkcjonariuszy z komisariatu w Kalwarii Zebrzydowskiej. - Policjanci doskonale znają ten problem. Wielokrotnie podejmowali interwencje związane z przemieszczaniem się krów czy też byków bez nadzoru. Część zgłoszeń dotyczyła wejścia w szkodę, uszkodzenia elewacji czy zniszczenia upraw - opowiada naszemu portalowi asp. Agnieszka Petek, rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Wadowicach.
Z policyjnych statystyk wynika, że od 1 stycznia 2018 roku do połowy lipca roku bieżącego policjanci przeprowadzali czynności w sprawie stada 35 razy. - Dotyczyły one artykułu 77 Kodeksu wykroczeń, który dotyczy sprawowania należytej opieki nad zwierzętami. Dwadzieścia dziewięć z tych postępowań zostało już przez nas zakończonych i przekazanych przez policjantów do sądu, który nałożył na właściciela grzywny. Sześć postępowań jest jeszcze w trakcie. Żadna ze spraw nie dotyczy kwestii kryminalnych, czyli na przykład znęcania się nad zwierzętami - dodaje rzeczniczka.
Jak poinformowała prezes Sądu Rejonowego w Wadowicach, do tej pory zapadło 14 wyroków nakazowych lub zaocznych w sprawie bydła z Lanckorony. Poza jednym przypadkiem, na pana Władysława nakładano grzywny w wysokości od 100 do 1000 złotych. Ukarany uiścił wszystkie grzywny.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Źródło: tvn24.pl, Gazeta Krakowska, wadowice24.pl
Źródło zdjęcia głównego: wadowice24.pl