Transport koni sportowych utknął na granicy w Korczowej (woj. podkarpackie). Mężczyzna z trzema zwierzętami jest tam od soboty, bo nie zdążył przejechać przez granicę przed wejściem w życie przepisów zakazujących wwozu z Ukrainy do Polski artykułów rolnych.
Jakub Krzysztofiak z trzema końmi znajduje się na terenie przejścia granicznego w Korczowej od soboty (15 kwietnia). Przeszedł pozytywnie kontrolę Straży Granicznej i służb weterynaryjnych, ale jak przekazał w rozmowie z reporterem TVN24, celnicy nie puścili go dalej ze względu na nowe przepisy. Rozporządzenie Ministra Rozwoju i Technologii, które dotyczy zakazu wwozu z Ukrainy do Polski produktów rolnych weszło w życie w dniu ogłoszenia, czyli 15 kwietnia.
- Procedura na granicy trwała bardzo długo, spędziłem tutaj 10 godzin i niestety celnik powiedział, że nie wjadę do Polski, bo zmieniły się przepisy i konie również są na liście produktów pochodzenia zwierzęcego, co dla mnie jest chore i tak nie powinno być - powiedział na antenie TVN24 Krzysztofiak.
Pat na granicy
Jak relacjonował reporter TVN24 Marcin Kwaśny, mężczyzna przewoził je tranzytem przez Polskę do Hiszpanii i Włoch.
Właściciel zwierząt mówi, że jest w patowej sytuacji. Wjazd do Ukrainy może trwać bardzo długo ze względu na to, że wiele ukraińskich tirów z artykułami rolnymi znalazło się w podobnej do niego sytuacji, próbują wracać do Ukrainy, procedura może więc trwać nawet wiele dni.
Reporter TVN24 o sprawę zapytał mailowo Ministerstw Rozwoju i Technologii oraz Izbę Administracji Skarbowej, ale do czasu publikacji informacji nie otrzymał odpowiedzi.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24