Pomocy potrzebował półroczny niemowlak. Mimo szybkiej akcji ratowników dziecka nie udało się uratować. Policja dowiedziała się o zdarzeniu dopiero z lokalnych mediów. Przyczyny śmierci dziecka nie są jeszcze znane.
5 grudnia przed godziną 22 służby ratunkowe zostały wezwane do jednego z domów w Inwałdzie (woj. małopolskie). W budynku przebywała ośmioosobowa rodzina z Ukrainy, w tym trójka dorosłych i piątka dzieci. Pomocy potrzebowało sześciomiesięczne dziecko.
Na miejsce zadysponowano kilka zastępów strażaków oraz Zespół Ratownictwa Medycznego. Skierowano również śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, który ostatecznie został odwołany.
- Nasze działania miały dotyczyć zabezpieczenia lądowiska - mówi oficer prasowy komendanta powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Wadowicach młodszy brygadier Krzysztof Cieciak.
Niestety, mimo szybkiej pomocy ratowników medycznych przybyły na miejsce lekarz stwierdził zgon dziecka.
Przeczytali o zdarzeniu na lokalnym portalu
O zdarzeniu nie została poinformowana policja. Jak informuje rzeczniczka policji w Wadowicach, sama dowiedziała się o tym dopiero z artykułu na jednym z lokalnych portali.
- Policjanci będą ustalać, co się stało na miejscu, ale w dniu zdarzenia nikt nas nie poinformował o śmierci dziecka - mówi nam starszy aspirant Agnieszka Petek.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Bartosz Zakrzewski/Shutterstock