14-letnia Natalia z Andrychowa przez wiele godzin siedziała przed jednym z marketów. Nikt nie zainteresował się marznącym dzieckiem. Dziewczynka zmarła w szpitalu. Jej ojciec zarzuca policjantom, że zaniedbali poszukiwania. W krakowskiej prokuraturze od roku toczy się postępowanie w tej sprawie.
Sprawa Natalii z Andrychowa wstrząsnęła opinią publiczną. Dziewczynkę znaleziono 28 listopada 2023 roku w stanie hipotermii przy jednym z marketów. Siedziała wiele godzin na mrozie. Zmarła następnego dnia w szpitalu.
Śmierć Natalii z Andrychowa
14-letnia Natalia rankiem 28 listopada ubiegłego roku wyszła z domu do szkoły. W drodze źle się poczuła. Telefonowała do ojca, mówiąc, że nie wie, gdzie się znajduje. Potem już nie odbierała. Rodzic wczesnym przedpołudniem powiadomił policję. Miał czekać około godziny na podjęcie działań.
Natalia siedziała przy niewielkiej przyczepie z reklamą, ustawionej przy parkingu obok sieciowego supermarketu i ciągu prywatnych sklepików, pół kilometra od komisariatu. Tuż obok jest główna ruchliwa ulica - droga krajowa 52, która obsługuje dużą część ruchu lokalnego oraz tranzytowego z Krakowa do Bielska-Białej.
Dzieckiem nikt się nie zainteresował.
Proboszcz: "szukamy dobra"
Dziewczynka została znaleziona przez znajomego ojca około godziny 13. Zabrał ją do sklepu. Stamtąd Natalię karetka zabrała do szpitala w Wadowicach, a następnie do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie. Była w stanie hipotermii. Lekarze nie zdołali ocalić jej życia.
Krótko po tragedii wiele gorzkich słów padło pod adresem mieszkańców miasta, którym zarzucono bezduszność. Proboszcz andrychowskiej parafii św. Macieja ks. Stanisław Czernik podczas żałobnej mszy św. mówił o niepokoju, który zrodził się po śmierci Natalii. - Wydano tyle wyroków, posądzeń opartych na domysłach w pogoni za sensacją, własnych interpretacji faktów. (…). Zasiewanie niepokoju, czy nawet agresji, w obliczu śmierci, to nie jest myślenie godne ludzi wierzących. Postarajmy się w tym niespodziewanym odejściu Natalii odnaleźć przesłanie nadziei. Budujmy wsparcie dla rodziny. Szukajmy dobra - apelował.
W uroczystościach pogrzebowych wzięło udział kilkaset osób. Dziewczynka spoczęła na andrychowskim cmentarzu.
Śledztwo prokuratury
Sprawę pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka prowadzi Prokuratura Okręgowa w Krakowie. Jej rzeczniczka, prok. Oliwia Bożek-Michalec poinformowała, że śledczy nadal nie otrzymali pełnej opinii Zakładu Medycyny Sądowej dotyczącej przyczyn śmierci Natalii. - Powinna zostać opracowana do końca bieżącego roku. Po jej uzyskaniu oraz zakończeniu przesłuchań świadków podjęta zostanie decyzja o przedstawieniu ewentualnych zarzutów – oznajmiła.
Jako wstępną przyczynę zgonu biegli wskazali śmierć mózgową, która nastąpiła wskutek obrzęku mózgu spowodowanego masywnym krwawieniem śródmóżdżkowym. Dostrzegli też cechy wyziębienia organizmu, ale zauważyli, że dziewczynka była hospitalizowana i podłączona do aparatury ECMO. Zaburzyło to możliwość ustalenia wpływu wychłodzenia organizmu na śmierć.
Zwróciliśmy się do krakowskiej prokuratury okręgowej z pytaniem o przeprowadzone dotychczas czynności, przesłuchanych świadków i wątek policyjnych zaniedbań. Śledczy poinformowali, że postepowanie "jest w toku" i dotyczy nieumyślnego spowodowania śmierci.
"Zgromadzony do chwili obecnej materiał dowodowy nie dostarczył podstaw do przedstawienia komukolwiek zarzutów popełnienia przestępstwa z art.155 k.k. lub innych" - czytamy w piśmie przesłanym do naszej redakcji. Prokuratura zastrzega też, że ze względu na dobro śledztwa oraz interes małoletniej pokrzywdzonej szczegółowych informacji udzielać nie może.
Zastrzeżenia do działań policji
Ojciec Natalii kilka tygodni po śmierci dziewczynki złożył w prokuraturze własne zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Zarzucał policjantom, którzy przyjmowali zgłoszenie o zaginięciu i podejmowali dalsze działania "szereg rażących zaniedbań". Jego zdaniem, nie dopełnili obowiązków i narazili jego córkę na niebezpieczeństwo.
Zanim jednak to pismo wpłynęło do śledczych, komendant wojewódzki policji w Krakowie polecił wszcząć postępowania dyscyplinarne wobec czterech policjantów z Andrychowa. Ostatecznie przeprowadzono sześć postępowań dyscyplinarnych. Wszystkie zostały już zakończone.
Jak ukarano policjantów?
Pierwsze zakończyło się na przełomie stycznia i lutego. Oficer dyżurny z podległego komendzie w Oświęcimiu komisariatu w Kętach dobrowolnie poddał się karze. Otrzymał naganę z powodu niedopełnienia obowiązków.
Pozostałe postępowania – jak wynika z informacji rzeczniczki wadowickiej policji st. asp. Agnieszki Petek - dotyczyły czterech policjantów z Andrychowa i jednego z Wadowic.
Oficerowi dyżurnemu andrychowskiego komisariatu przedstawiono zarzut niedopełnienia obowiązków służbowych, który się potwierdził. Otrzymał karę dyscyplinarną, jaką było ostrzeżenie.
Postępowanie wobec policjanta z Andrychowa, który przyjął zawiadomienie o zaginięciu, było prowadzone pod kątem nieprawidłowego wykonania czynności służbowej. Został uniewinniony. Ten sam zarzut usłyszał funkcjonariusz z komendy w Wadowicach, który miał skontrolować czynności podjęte przez policjantów z Andrychowa. Nieprawidłowości się potwierdziły, ale odstąpiono od ukarania go.
Zarzuty zaniechania czynności służbowej oraz niedopełnienia obowiązków usłyszał komendant komisariatu w Andrychowie. Postępowanie zostało zawieszone z uwagi na jego stan zdrowia, a ostatecznie umorzone, ponieważ policjant odszedł ze służby.
Funkcjonariusze badali także sprawę policjanta z wydziału kryminalnego w Andrychowie, na którym ciążył zarzut naruszenia dyscypliny służbowej. Miał odmówić wykonania polecenia służbowego. Został uniewinniony.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: archiwum prywatne