- Z tego, co ustaliliśmy wynika, że Adaś wyszedł w nocy z domu babci i szedł w stronę swojego miejsca zamieszkania – relacjonuje Michał Godyń, policjant z Krzeszowic, który znalazł chłopca. W chwili odnalezienia temperatura jego ciała wynosiła tylko 12 stopni Celsjusza. Dziecko przebywa w szpitalu w Prokocimiu. Jego stan lekarze oceniają jako ciężki.
Dwuletni Adaś przebywał pod opieką babci w Racławicach (gmina Jerzmanowice-Przeginia). Między 3 a 5 rano wyszedł z domu. Jak informują policjanci, chłopczyk spał ze swoim kuzynem.
- Dziecko prawdopodobnie było niespokojne. Przebudziło się w nocy – tłumaczy Michał Godyń. - Przez przypadek dom nie był zamknięty. Adaś wyszedł na zewnątrz, jak wynika z trasy jego przejścia, szedł w stronę swojego miejsca zamieszkania - relacjonuje policjant.
Dziecka szukała cała wieś
– Około 8 rano dostaliśmy informację o jego zaginięciu i niezwłocznie rozpoczęliśmy akcję poszukiwawczą - mówi Godyń.
Nieprzytomne dziecko leżało, około 600 metrów od domu, w pobliżu potoku Racławka. Jak podkreśla funkcjonariusz, w poszukiwania zaangażowali się sąsiedzi i okoliczni mieszkańcy.
"Bez majteczek, i w krótkiej piżamce"
- On był boso, skarpetki miał na nóżkach, bez majteczek, i w krótkiej piżamce. Bez oznak życia - opowiada pan Marian, właściciel domu, w którym reanimowano wyziębionego dwulatka. Po godzinnej reanimacji przez pogotowie ratunkowe, chłopiec trafił do szpitala w Prokocimiu.
Jeden z policjantów owinął dziecko kurtką i niósł w stronę drogi. - Razem z policjantem, który go ubrał, zabraliśmy go do mojego domu. Rozcierałem mu nóżki i brzuszek - opowiada pan Marian.
Właśnie w domu pana Mariana przystąpiono do akcji reanimacyjnej. W pomoc chłopcu zaangażowali się także policjant i pan Marek. - Policjant uciskał (klatkę piersiową - red.), a córka dawała mu powietrze. Po chwili zadzwoniliśmy po pogotowie. Oni weszli do akcji - relacjonuje.
Dziecko przewieziono do Krakowa
O znalezieniu dziecka z podejrzeniem hipotermii głębokiej został powiadomiony jeden z pięciu lekarzy dyżurujących w województwie małopolskim 24 godziny na dobę, zajmujący się konsultacją dot. pacjentów z podejrzeniem hipotermii.
Ekstremalne wyziębienie
Centrum poinformowało Uniwersytecki Szpital Dziecięcy na krakowskim Prokocimiu o ekstremalnie wyziębionym dziecku, którego temperatura ciała wynosi 12 st. C. i w chwili przyjazdu karetki do szpitala lekarze czekali już na bloku operacyjnym.
Temperaturę ciała dziecka udało się podnieść do 27 st. Na razie 2-latek podłączony jest do specjalistycznej aparatury. Za serce pracuje aparat, a wymiana gazowa dokonuje się w sztucznym płucu. - W tej sytuacji będziemy dziecko utrzymywać nawet przez kilka dni i stopniowo obserwować stan narządów wewnętrznych - zaznacza Janusz Skalski ze szpitala dziecięcego w Prokocimiu.
Chłopiec jest w ciężkim stanie
W rozmowie z TVN24 zwrócił uwagę, że akcja reanimacyjna dziecka przebiegła bardzo sprawnie. Wiadomo już też, że nerka i serce 2-latka pracują. - Stan dziecka nadal jest ciężki, ale stabilny - mówi Magdalena Oberc, rzeczniczka szpitala w Prokocimiu. - Nie wiemy, czy doszło do uszkodzenia układu nerwowego, wiec trudno powiedzieć, jak będzie wyglądało dalsze leczenie - dodaje.
- Najniższa temperatura ciała osoby uratowanej z hipotermii na świecie to 13,7 st. C. - podkreślił w rozmowie z TVN24 dr Tomasz Darocha.
Czynności w tej sprawie prowadzi też prokuratura. Na razie nie można porozmawiać z babcią chłopca. Kobieta trafiła do szpitala psychiatrycznego.
Autor: mmw/kmk/r / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Kraków