- To w zasadzie dzieci. Uczyli się w tej samej szkole - Mateusz Piórkowski z gliwickiej policji mówi o ofiarach czwartkowego wypadku w miejscowości Wielowieś.
18-latek (za kierownicą, prawo jazdy od 3 miesięcy), 15-latek (siedział z tyłu w środku) i trzej 17-latkowie pochodzą z różnych części województwa śląskiego, jeden z łódzkiego. Chodzili do technikum.
Społeczność szkoły pogrążona jest w żałobie, o czym w piątek poinformowała w mediach społecznościowych. "W tych trudnych chwilach jesteśmy myślami z rodzinami i bliskimi naszych uczniów" - czytamy w poście opublikowanym przez szkołę.
Wjechali pod ciężarówkę
W czwartek około godziny 16 jechali oplem w stronę Toszka. Z ulicy Poznańskiej wyjeżdżali na Główną, która jest drogą wojewódzką numer 907, drogą z pierwszeństwem przejazdu.
- Nie zastosowali się do znaku STOP i wjechali wprost pod ciężarówkę, która uderzyła w opla od strony kierowcy, czyli z lewej - mówi Piórkowski.
Jak dodaje, znak jest bardzo widoczny i na skrzyżowaniu jest dobra widoczność. Przy drodze żadnych zabudowań, trawa rośnie nisko, od 2001 roku nie było tam żadnych zdarzeń.
Śmierć dwóch chłopców
18-latek i 15-latek zginęli na miejscu. 17-latkowie są w ciężkim stanie, w szpitalach w Opolu i Katowicach. - Dwaj chłopcy mają urazy czaszki, byli nieprzytomni. Trzeci, który ma liczne złamania i urazy wewnętrzne, był w stanie powiedzieć, gdzie siedział - z tyłu od lewej strony, za kierowcą - relacjonuje policjant.
Kierowcy i pasażerowi ciężarówki nic się nie stało. Obaj byli trzeźwi. - Mówili, że auto wyskoczyło nagle. Tachograf wskazywał 48 kilometrów na godzinę. Ale to był zestaw o potężnej wadze, wiózł koparkę. Siła uderzenia musiała być duża, bo ciężarówka też wypadła z drogi - mówi Mateusz Piórkowski.
Informacje, które nam przekazał, to wstępne ustalenia. Dokładne okoliczności dopiero są badane. Policjanci sprawdzają, czy chłopcy z opla mieli zapięte pasy. Pobrano ich krew do badań. Jak mówi Piórkowski, w samochodzie znaleziono puszki po piwie bezalkoholowym.
Autorka/Autor: Małgorzata Goślińska, Aleksandra Arendt-Czekała /tok
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: policja śląska