Nie żyje 27-latek, który został ranny w wybuchu gazu w Tychach. Siła eksplozji była tak duża, że mężczyzna został wyrzucony na zewnątrz razem ze ścianą budynku. Na razie nie wiadomo, jak doszło do zdarzenia - kamery monitoringu wyłączyły się w momencie eksplozji.
Mężczyzna trafił do szpitala w ciężkim stanie, w związku z czym prokurator nie mógł go przesłuchać. Informacje o śmierci 27-latka przekazała we wtorek prokurator rejonowa z Tychów Maria Paszek. Jak podała, poszkodowany zmarł w godzinach porannych.
Postępowanie dotyczące wybuchu gazu przy ul. Darwina w Tychach, do którego doszło w poniedziałek, 1 kwietnia, prowadzone jest pod kątem artykułu 163 paragraf 1 punkt 3 Kodeksu karnego.
Kto sprowadza zdarzenie, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach, mające postać eksplozji materiałów wybuchowych lub łatwopalnych albo innego gwałtownego wyzwolenia energii, rozprzestrzeniania się substancji trujących, duszących lub parzących podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.Kodeks karny art. 163 § 1, p 3
W mieszkaniu nie było butli
- Bezpośrednią przyczyną zdarzenia był wybuch gazu, natomiast w jakich okolicznościach do niego doszło, czy był to nieszczęśliwy wypadek czy celowe działanie osób trzecich - to będzie przedmiotem śledztwa - mówiła po zdarzeniu Paszek.
W mieszkaniu na parterze, gdzie doszło do wybuchu, nie było butli gazowej. Strażacy od początku informowali, że blok podłączony jest do instalacji gazowej. Już w dniu katastrofy w trakcie pierwszych oględzin śledczy z udziałem biegłego z zakresu budownictwa i gazownictwa zabezpieczyli w mieszkaniu kuchenkę gazową z płytą, która jest dowodem w sprawie i będzie dodatkowo badana przez biegłych.
- Doszło do rozszczelnienia instalacji gazowej - przekazała Paszek, co może oznaczać na przykład, że kurki z gazem były odkręcone.
W sprawie nikt jeszcze nie usłyszał zarzutów.
CZYTAJ TEŻ: "Długo nie będą mogli wrócić do swoich mieszkań"
Policjanci zabezpieczyli nagrania z monitoringu z okolicznych kamer. - Moment wybuchu uchwyciła kamera znajdująca się z tyłu bloku. Widać pył i wypadające okna. Kamery od frontu bloku wyłączyły się w momencie eksplozji - mówiła Paulina Kęsek, rzeczniczka tyskiej policji.
27-latek miał poparzone 80 procent powierzchni ciała
27-letni mężczyzna, który zmarł w szpitalu we wtorek, w momencie wybuchu przebywał w mieszkaniu na parterze. Trafił do szpitala w ciężkim stanie. - Siła wybuchu wyrzuciła go z mieszkania na zewnątrz wraz ze ścianą w kuchni, czyli ścianą frontową bloku - powiedziała Paszek.
Mężczyzna miał poparzone 80 procent powierzchni ciała.
Czytaj też: "Jakby mi tajfun przeleciał przez dom"
W sumie hospitalizowanych było sześcioro z trzynaściorga mieszkańców, którzy wymagali pomocy medycznej. Do szpitala trafiła także inna poszkodowana w katastrofie, młoda kobieta, która doznała złamania nogi.
Dwójka rodzeństwa - ośmioletni chłopiec i czteroletnia dziewczynka - która w dobrym stanie trafili do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, już w dniu wybuchu została wypisana ze szpitala.
Wybuch gazu i zniszczenia
Do wybuchu doszło po 9 rano w poniedziałek, 1 kwietnia, w mieszkaniu parterowym w klatce numer 4. Strażacy ewakuowali z niej wszystkich mieszkańców. Jest tam zameldowanych prawie 100 osób.
Długi, pięcioklatkowy, siedmiokondygnacyjny blok przy ul. Darwina jest administrowany przez Miejski Zarząd Budynków Mieszkalnych. Lokale są komunalne i prywatne.
Powrót mieszkańców nie jest możliwy. Konstrukcja bloku nie jest naruszona, ale mieszkania wymagają remontu. Poszkodowani dostali od miasta lokale zastępcze.
CZYTAJ WIĘCEJ: Wybuch gazu w bloku. 15 osób poszkodowanych
Autorka/Autor: wini/tok
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24