- Wiemy o kilku rodzinach, których mieszkania są całkowicie zniszczone, ale też wiemy o tym, że najprawdopodobniej długo ci, którzy mieszkali w tej klatce, nie będą mogli wrócić do swoich mieszkań - powiedział na antenie TVN24 pełniący funkcję prezydenta Tychów Maciej Gramatyka. Po poniedziałkowym wybuchu gazu w bloku w tym mieście kilkadziesiąt osób trzeba było ewakuować.
Jak przekazał na antenie TVN24 pełniący funkcję prezydenta Tychów Maciej Gramatyka, w poniedziałek do późnych godzin wieczornych trwały prace przy budynku, w którym doszło do wybuchu.
- Udało się zabezpieczyć większość mieszkań, wchodziliśmy tylko do tych, w których byli właściciele, zabezpieczyć okna. Udało się zabezpieczyć również to najbardziej zniszczone mieszkanie - przekazał Maciej Gramatyka.
Jak dodał, wszystkie poszkodowane osoby z klatki, w której doszło do wybuchu, oraz sąsiednich klatek, otrzymały informację o możliwości uzyskania wsparcia z miejscowego magistratu.
- To osoby, które były mieszkańcami klatki numer 4, otrzymały ofertę noclegu w Ośrodku Interwencji Kryzysowej, gdyby tam zabrakło miejsc, bo było ich kilkanaście, również w innych lokalizacjach. Z tego skorzystało początkowo siedem osób, ostatecznie to było tylko kilka osób, które przeniosły się do Ośrodka Interwencji Kryzysowej - przekazał Maciej Gramatyka.
Jak poinformował, dziś od rana urzędnicy pracują nad tym, w jaki sposób pomagać tym, którzy stracili prawie wszystko w swoich mieszkaniach. - Wiemy o kilku rodzinach, w których mieszkania są całkowicie zniszczone, ale też wiemy o tym, że najprawdopodobniej długo ci, którzy mieszkali w tej klatce nie będą mogli wrócić do swoich mieszkań. Dla nich mamy przygotowane już teraz kilkanaście, a jak będzie potrzeba, to więcej lokali zastępczych, zastępczych mieszkań, w których będą mogli zamieszkać w tym czasie - zapewnił włodarz.
Oprócz tego - jak dodał - urząd miasta uruchomił całą procedurę Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, który dla wszystkich poszkodowanych jest gotowy z pomocą finansową. Poza tym chętnie osoby mogą skorzystać w ośrodku ze wsparcia psychologicznego.
- Od rana obdzwaniamy wszystkie osoby, które mieszkają w tej klatce numer 4, po to, by zaprosić ich do urzędu i indywidualnie zbadać potrzeby każdej z tych rodzin, żebyśmy wiedzieli w jaki sposób powinniśmy im pomóc, bo stan zniszczeń tych mieszkań jest różny w zależności od tego, na której to jest kondygnacji - zrelacjonował.
Mieszkania uszkodzone "w różnym stopniu"
We wtorek po godzinie 12 zakończyły się oględziny budynku. Jak powiedział podczas konferencji prasowej Mariusz Węgrzyn, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Tychach, kilka mieszkań nie nadaje się do zamieszkania, są zniszczone w "różnym stopniu". Najciężej uszkodzone jest mieszkanie na parterze, w którym doszło do wybuchu i to znajdujące się bezpośrednio nad nim, na pierwszym piętrze. - I te najprawdopodobniej ze względu na uszkodzony strop będą musiały być długo wyłączone z użytkowania, gdyż ten załamany strop będzie musiał być usunięty i prawdopodobnie odtworzony - przekazał.
Jak dodał, "może trwać to długo". Pozostałe mieszkania, które są mniej uszkodzone i mają na przykład tylko uszkodzoną stolarkę okienną i drzwiową oraz instalacje wewnętrzne, będą mogły zostać dopuszczone do użytkowania szybciej, po naprawie instalacji.
- Media, woda, kanalizacja, energia elektryczna i gaz - te instalacje muszą być sprawdzone i odtworzone częściowo i to w pierwszej kolejności. No i stolarka okienna i drzwiowa, dlatego że okna są w wielu mieszkaniach uszkodzone i albo są to całe skrzydła z futrynami, albo tylko szyby. Też jest stolarka drzwiowa uszkodzona, w wielu mieszkaniach po prostu wypadły drzwi łącznie z futrynami. Trzeba wstawić nowe, ale to prawdopodobnie będzie można zrobić szybciej - poinformował Mariusz Węgrzyn. Jak doprecyzował, remontu wymaga pięć, sześć mieszkań. Na wyższych kondygnacjach - jak dodał - prawdopodobnie będzie można szybciej z powrotem zamieszkać.
Budynek "nie grozi zawaleniem"
- Uszkodzenie jest sporo i są poważne, ale konstrukcja budynku nie jest na tyle naruszona, żeby on się nie nadawał do użytkowania. Są niezbędne remonty. Najgorzej wygląda ten strop nad parterem. Faktycznie, który jest do wymiany, do usunięcia i do odtworzenia. Jest to specjalistyczna robota i prawdopodobnie będzie tutaj potrzebna też ekspertyza techniczna, w jaki sposób to wykonać. Ale budynek jako taki nie grozi zawaleniem i te uszkodzenia da się naprawić - podsumował Mariusz Węgrzyn, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Tychach.
Wybuch gazu w bloku
Silny wybuch miał miejsce w poniedziałek wielkanocny około godziny 9.30 w siedmiokondygnacyjnym bloku z pięcioma klatkami schodowymi, znajdującym się przy tyskiej ul. Darwina. Wybuch nastąpił w lokalu na parterze klatki schodowej nr 4. Wezwani strażacy ewakuowali stamtąd ponad 20 osób. Mieszkania czasowo opuszczali też lokatorzy z sąsiednich klatek.
Strażacy zakończyli akcję poszukiwawczo-ratowniczą wczesnym popołudniem w poniedziałek. To umożliwiło rozpoczęcie wstępnych oględzin zniszczonej części bloku - z udziałem prokuratora oraz biegłych i inspektora nadzoru budowlanego. Chodziło m.in. o ustalenie, czy ewakuowani mieszkańcy mogą - przy asyście strażaków - zabrać z mieszkań najpotrzebniejsze rzeczy.
Jak poinformowała wieczorem rzeczniczka tyskiego magistratu Ewa Grudniok, okazało się to możliwe: mieszkańcy z klatki nr 4 wracali do swoich mieszkań po rzeczy, po czym najczęściej udawali się na nocleg do rodziny lub znajomych. Dwie rodziny zadeklarowały potrzebę skorzystania z pomocy tyskiego Ośrodka Interwencji Kryzysowej - w celu przenocowania.
Według informacji rzeczniczki, wieczorem jedna z tych rodzin była już w ośrodku. Druga miała tam dojechać. Zabezpieczono dla nich nocleg i posiłki. Pozostali mieli oczekiwać na decyzję Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w sprawie możliwości dalszego użytkowania mieszkań w klatce schodowej nr 4.
Siedem osób w szpitalu
Po wybuchu do szpitali trafiło ogółem siedem osób, w tym młody mężczyzna z mieszkania, w którym doszło do wybuchu, w bardzo ciężkim stanie. Po zaopatrzeniu w szpitalu specjalistycznym w Katowicach Ochojcu miał być on nadal leczony w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Pozostali poszkodowani odnieśli rany niezagrażające życiu.
Śląska policja zapewniła, że wraz ze strażakami pilnuje, aby miejsce zdarzenia było zabezpieczone przed przedostaniem się do niego osób postronnych. Policjanci rozpoczęli już w poniedziałek - z udziałem prokuratora - wyjaśnianie przyczyn i okoliczności zdarzenia.
Na miejscu był m.in. pełniący obowiązki prezydenta Tychów Maciej Gramatyka. Jak zapowiedział, miasto we wtorek uruchomi subkonto, aby skoordynować działania pomocowe dla poszkodowanych. Zbiórkę w tyskich kościołach zapowiedział też proboszcz miejscowej parafii św. Krzysztofa.
Czytaj też: "Jakby mi tajfun przeleciał przez dom"
Duże zniszczenia po wybuchu gazu
Wybuch był silnie słyszalny i odczuwalny w Tychach i okolicach. Według relacji tyskich samorządowców w samym budynku spowodował m.in. zniszczenie okien do czwartego piętra, zniszczona została też zewnętrzna ściana na parterze, gdzie nastąpił wybuch. Śląska policja podała, że elementy konstrukcyjne i wyposażenie mieszkań rozrzucone zostały na kilkadziesiąt metrów.
Ulica Darwina w Tychach znajduje się na osiedlu D, we wschodniej części tamtejszego śródmieścia. Osiedle D było budowane w latach 1960-1973. Blok, w którym doszło do wybuchu, znajduje się naprzeciwko tyskiego urzędu miasta, oddziela je al. Niepodległości.
Źródło: PAP, TVN24