Do eksplozji doszło w poniedziałek po godzinie 9 na parterze bloku przy ulicy Darwina w Tychach. Poszkodowanych jest kilkanaście osób. W szpitalu są między innymi młody mężczyzna z ciężkimi poparzeniami oraz dwójka dzieci, rodzeństwo w wieku 8 i 4 lat. Nie ma ofiar śmiertelnych. Prawie sto osób nie wróci dzisiaj do swoich mieszkań. We wtorek nadzór budowlany oceni stan budynku.
- Mamy w sumie 13 poszkodowanych, w tym dwójkę dzieci. Najciężej ranny jest 27-letni mężczyzna z mieszkania, w którym doszło do eksplozji - przekazała nam o 13.30 Paulina Kęsek, rzeczniczka policji w Tychach.
Hospitalizowanych jest sześć osób, w tym dzieci. Ofiar śmiertelnych nie ma.
Blok przeszukali ratownicy z psami ze Specjalistycznej Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej z Jastrzębia-Zdroju. Akcja zakończyła się około 13.35. - Nie znaleziono żadnych osób - powiedział nam Szymon Gniewkowski, rzecznik Państwowej Straży Pożarnej w Tychach.
Przyczyny katastrofy ustalają śledczy. - W budynku jest gaz ziemny. Można domyślać się wstępnie, że to gaz był przyczyną zdarzenia - przekazywał nam Grzegorz Kurek z zespołu prasowego tyskiej PSP.
Eksplozja nie wywołała pożaru. Zniszczenia są znaczne, część osób do odwołania nie będzie mogła wrócić do swoich mieszkań.
W wybuchu gazu poszkodowana dwójka dzieci. To rodzeństwo
Łukasz Pach, dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach przekazał, że najciężej ranną osobę śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego przetransportował do Górnośląskiego Centrum Medycznego Szpital w Ochojcu. Dwoje dzieci karetkami pogotowia przewiziono do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Pozostałe osoby do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego Megrez w Tychach.
- Trafiło do nas dwoje dzieci; chłopiec w wieku ośmiu lat i czteroletnia dziewczynka. To rodzeństwo. Są w stanie ogólnym dobrym, pozostaną w szpitalu przez krótki czas - poinformował Wojciech Gumułka, rzecznik GCZD.
- Jest u nas 27-letni mężczyzna. Ciężko poparzony, nawet do 80 procent powierzchni ciała - mówi Jolanta Wołkowicz, rzeczniczka szpitala w Ochojcu. Dodała, że mężczyzna będzie przekazany do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, ale najpierw musi być zaopatrzony chirurgicznie. Według informacji Wołkowicz, trafiła do nich także kobieta, która jest przytomna i diagnozowana. - Ma problemy z nogą, prawdopodobnie będzie leczona na oddziale ortopedii - powiedziała rzeczniczka.
Ewakuacja bloku
Na miejscu był Maciej Gramatyka, pełniący obowiązki prezydenta Tychów. Jak powiedział, ewakuowano mieszkańców klatki numer 4, w której doszło do wybuchu. Według informacji policji i straży pożarnej, to około 20 osób.
Siedmiokondygnacyjny blok ma pięć klatek schodowych. Zniszczenia dotyczą tylko klatki numer 4, w której zameldowanych jest prawie sto osób. Po południu pojedynczo w asyście strażaków mogli wejść do swoich mieszkań i zabrać niezbędne rzeczy. - Tej nocy w swoich domach na pewno nie spędzą - powiedziała nam przed godziną 17 Ewa Grudniok, rzeczniczka tyskiego urzędu miasta.
Chodzi nie tylko o działania policji i prokuratora, które wciąż są prowadzone w bloku i mogą potrwać do jutra. - Nie ma tam prądu, gazu, wody, ogrzewania, nie ma warunków, żeby tam mieszkać - mówi Grudniok. W mieszkaniach do 3 piętra włącznie nie ma też szyb w oknach. Wyleciały na skutek eksplozji.
Blok jest w zarządzie miasta. Niektóre mieszkania zostały wykupione i są w rękach prywatnych. Dla wszystkich, którzy stracili dach nad głową, władze miasta przygotowały nocleg w ośrodku interwencji kryzysowej, czeka tam na nich także jedzenie. Na razie chęć skorzystania z takiej pomocy zadeklarowały dwie rodziny. Pozostali znaleźli kąt u rodzin.
O dalszych losach mieszkańców zadecyduje opinia powiatowego inspektora nadzoru budowlanego. Grudniok poinformowała, że inspektor ma we wtorek około godziny 10 wrócić do pracy nad oceną budynku w klatce schodowej nr 4, w której ogółem zameldowanych jest około 90 osób. Wcześniej w urzędzie miasta ma zebrać się tyski sztab kryzysowy, z udziałem służb i m.in. zarządcy budynku - Miejskiego Zarządu Budynków Komunalnych.
Wybuch słyszalny w sąsiednich miejscowościach
Zgłoszenie o wybuchu na parterze bloku dotarło do służb o godzinie 9.24. Pożaru nie było, ale wybuch dokonał poważnych zniszczeń. - Frontowa ściana została wypchnięta, budynek został mocno uszkodzony, na wyższych piętrach są wybite szyby - mówił Kocurek na briefingu o godzinie 11. 30.
Tyska policja informuje, że "w wyniku eksplozji częściowemu zniszczeniu uległo pięć kondygnacji budynku". -Siła wybuchu była tak duża, że elementy konstrukcyjne i wyposażenie mieszkań porozrzucane zostały na odległość kilkudziesięciu metrów" - czytamy w poniedziałkowym komunikacie.
Z komentarzy internautów na profilu facebookowym 112Tychy wynika, że "potężny, głuchy huk" słyszalny był w całym mieście i okolicznych miejscowościach.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: 112Tychy