"Poczułem, że coś śmierdzi, że dymi. Autobus stanął i pan wjechał we mnie"

Spalony autobus
Spalony autobus
Źródło: TVN 24 Katowice

- Jechałem po ludzi. Poczułem, że coś mi śmierdzi. Widziałem, że się dymi. Miałem zamiar zjechać z wiaduktu, ale autobus tu mi stanął, bo jest elektryczny i instalacja się rozłączyła. Zanim straż przyjechała, spłonął doszczętnie. Światła pogasły i pan który jechał za mną, nie widział w tym dymie, że autobus stoi. Uderzył we mnie - opowiada kierowca spalonego autobusu.

Dzisiaj po godzinie piątej rano na drodze krajowej 91 w Rudnikach pod Częstochową doszło do pożaru autobusu. Na szczęście nikt nie ucierpiał.

Kierowca podróżował sam w kierunku Kłomnic.

- Dopiero jechałem po ludzi i miałem ich z powrotem wieźć z Częstochowy - opowiedział nam Bartłomiej Sikora.

W pewnym momencie, będąc na wiadukcie kolejowym poczuł swąd i zobaczył dym. - Chyba zapaliła się instalacja w komorze silnikowej - przypuszcza.

Zamierzał zjechać z wiaduktu i zatrzymać się w bezpiecznym miejscu, jednak sterowany elektrycznie autobus stanął sam. Wtedy wziął dokumenty i wyszedł. Na szczęście, bo autobus spłonął doszczętnie, zanim przyjechała straż pożarna.

Ale w tył stojącego autobusu uderzył kierowca citroena berlingo.

W płonący autobus uderzyło auto osobowe
W płonący autobus uderzyło auto osobowe
Źródło: TVN 24 Katowice

- Światła pogasły i pan, który jechał za mną nie widział w tym dymie, że autobus stoi - opowiada pan Bartłomiej.

Jednak policja okazała się mniej pobłażliwa. Ukarała kierowcę citroena mandatem, bo - jak czytamy w komunikacie - nie dostosował prędkości do warunków panujących na jezdni".

DK91 była całkowicie nieprzejezdna. Ruch został przywrócony dopiero po godzinie ósmej.

Poranne sprzątanie spalonego autobusu
Poranne sprzątanie spalonego autobusu
Źródło: śląska policja

Autor: mag/gp / Źródło: TVN 24 Katowice

Czytaj także: