Trzech nastolatków pobiło na śmierć 28-letniego Marcina Mizię, piłkarza i pracownika Służby Więziennej. Do tragedii doszło podczas plenerowej imprezy z okazji 122-lecia Sosnowca. - Urazy nie wyglądały na uderzenie z pięści. Obok leżała butelka. Wydaje mi się, że pod nim leżało roztłuczone szkło. Kiedy czekaliśmy na przyjazd karetki, gdzieś w tłumie usłyszałem krzyki: "uciekajcie stąd, bo chłopak chyba zmarł" - relacjonował świadek.
Do tragedii doszło w niedzielę w Sosnowcu w Zagłębiowskim Parku Sportowym na imprezie plenerowej, wieńczącej obchody 122 urodzin miasta.
- Około godziny 22 otrzymaliśmy zgłoszenie o tym, że na ulicy Generała Mariusza Zaruskiego doszło do pobicia. Po przyjeździe na miejsce policjanci zastali leżącego na ziemi 28-letniego mężczyznę, mieszkańca miejscowości Jastrzębie-Zdrój - przekazał nam sierżant sztabowy Błażej Czernecki, pełniący obowiązki oficer prasowy policji w Sosnowcu.
"Mężczyzna w stanie krytycznym został przetransportowany do szpitala" - informowała policja w dzisiejszym komunikacie.
Postępowanie zostało wszczęte w sprawie pobicia, którego skutkiem jest ciężki uszczerbek na zdrowiu. Ale to się wkrótce zmieni, bo mężczyzna zmarł w środę w sosnowieckim szpitalu.
"Przyczynę zgonu wykaże zaplanowana sekcja zwłok" - czytamy w środowym komunikacie prokuratury.
Sprawcy umieszczeni w schronisku dla nieletnich
Śledczy zabezpieczyli monitoring i przesłuchali na miejscu świadków. Według policyjnego komunikatu w poniedziałek dotarli do podejrzewanych o pobicie.
- W tej sprawie zatrzymani zostali trzej 16-letni chłopcy - przekazała nam Dorota Pelon, pełniąca obowiązki rzecznika prasowego Prokuratury Okręgowej w Sosnowcu.
11 czerwca z udziałem prokuratora, w IV Wydziale Rodzinnym i Nieletnich Sądu Rejonowego w Sosnowcu, odbyło się posiedzenie, dotyczące zastosowania środków tymczasowych wobec zatrzymanych nieletnich. Decyzją sądu zostali oni umieszczeni w schronisku dla nieletnich na trzy miesiące.
"To nasz piłkarz". Klub sportowy o pośmiertnym darze 28-latka
- To nasz piłkarz, obrońca. U nas w klubie od roku, ale grał w piłkę od dziecka. Wspaniały człowiek, dusza towarzystwa, zawsze uśmiechnięty - powiedział nam Zbigniew Orawiec, wiceprezes klubu piłkarskiego KS Spójnia Landek.
W poniedziałek klub pisał na swoim profilu facebookowym: "Dotarła do nas wiadomość, że nasz zawodnik Marcin przebywa obecnie w szpitalu w Sosnowcu. W dniu wczorajszym doznał on groźnego urazu głowy, jest nieprzytomny i walczy o życie. Mamy nadzieję, że wszystko będzie dobrze, a Was wszystkich drodzy kibice i sympatycy naszego klubu prosimy o modlitwę".
- Został zaatakowany, pobity, mocno skopany. Najpoważniejsze były obrażenia głowy - opisywał Orawiec.
Klub pożegnał się z piłkarzem na Facebooku po oficjalniej informacji o śmierci 28-latka. "Za zgodą rodziców pracuje aparatura medyczna w celu pobrania organów do przeszczepów, tym samym jest to ogromny dar Marcina dla ratowania życia innych chorych" - czytamy w poście.
"Niestety nikt z tłumu mu nie pomógł"
"Zginął w obronie słabszego" - podał w środę po godzinie 14.30 profil facebookowy "Sosnowiec moje miasto". "W niedzielę wraz z narzeczoną przyjechał na koncert – Dni Sosnowca, kilka tygodni później planowali wesele. Po godzinie 21 28-latek stanął w obronie osoby, która została zaatakowana w tłumie. Mężczyzna ze Śląska był pracownikiem służby więziennej i zawsze starał się pomagać krzywdzonym. Został jednak brutalnie zaatakowany, przewrócony i kopany po głowie. Niestety nikt z tłumu mu nie pomógł. Został reanimowany, trafił do szpitala, gdzie dziś zmarł" - napisano.
Zbigniew Orawiec w rozmowie z nami potwierdził, że Marcin Mizia pracował w jastrzębskim zakładzie karnym i zawsze stawał w obronie innych.
"Urazy nie wyglądały na uderzenie z pięści"
Zdarzenie szeroko przedstawiła Telewizja TVS w serwisie informacyjnym Silesia Flesz, która rozmawiała ze świadkiem pobicia.
- Oddychał, puls miał, więc sądziliśmy, że sytuacja jest jakkolwiek stabilna - mówił świadek o 28-latku. - Urazy nie wyglądały na uderzenie z pięści. Obok leżała butelka. Wydaje mi się, że pod nim leżało stłuczone szkło. Kiedy czekaliśmy ze znajomymi na przyjazd karetki, gdzieś w tłumie usłyszałem krzyki: "uciekajcie stąd, bo chłopak chyba zmarł". To był głos jakiejś dziewczyny, prawdopodobnie od sprawców tego zdarzenia.
Według informacji telewizji, 28-latek miał być kopany po głowie, a potem reanimowany. Powodem bójki miała być kłótnia o pieniądze za e-papierosa.
O okoliczności zdarzenia zapytaliśmy Sąd Rejonowy w Sosnowcu. Czekamy na odpowiedź.
Prezydent miasta: było grubo ponad setka ochroniarzy
Urząd Miasta w Sosnowcu pochwalił się imprezą na swoim profilu facebookowym. W odpowiedzi uczestnicy obchodów urodzin miasta pytali o pobitego 28-latka, pisali, że "pod względem zapewniania bezpieczeństwa było FATALNIE!", o "wielkim ścisku", o "śladowych ilościach ochrony".
Pytaliśmy o zabezpieczenie imprezy rzecznika sosnowieckiego magistratu, odesłał nas do prokuratury i sądu.
Prezydent Sosnowca Arkadiusz Chęciński napisał o tragedii na swoim profilu w środę około godziny 15 .
W komentarzu pod swoim postem odniósł się do zarzutów dotyczących długiego milczenia w tej sprawie i bezpieczeństwa na imprezie.
"Tak naprawdę nie wiem i nie wiedziałem, co napisać. W trakcie weekendu na terenie imprezy i poza nią było grubo ponad setka ochroniarzy, policjantów, strażników miejskich i innych służb. Wszyscy stawali na rzęsach, aby zabezpieczyć teren koncertu, jak i miejsca poza nim. Wiem, że teraz to nie ma znaczenia, bo nie żyje człowiek. Młody, niewinny. Tuż po bestialskim ataku, służby zareagowały ekspresowo, a dzięki monitoringowi, sprawcy zostali ujęci i wierzę, że otrzymają maksymalną możliwą karę. Teraz jednak ma to drugorzędne znaczenie. Jeszcze raz składam szczere kondolencje" - napisał Chęciński.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KS Spójnia Landek, UM Sosnowiec