Ćwierć miliona złotych zadośćuczynienia domaga się kierowca z Siemianowic Śląskich, który niesłusznie trafił do więzienia na cztery i pół miesiąca. W czwartek przed Sądem Okręgowym w Katowicach ruszył proces w tej sprawie.
- Mój klient chce, by jego koszmar jak najszybciej się skończył. Prokuratoria jednak nie jest skłonna do ugody, twierdząc, że powód jest kryminalistą, a jego sytuacja w wyniku tego, co się stało, wcale się nie pogorszyła - powiedziała mec. Marta Trzęsimiech-Kocur, pełnomocniczka kierowcy.
Reprezentująca interesy Skarbu Państwa Prokuratoria Generalna domaga się oddalenia powództwa.
134 dni przez pomyłkę
W 2010 r. 40-latek został skazany na pół roku więzienia w zawieszeniu za zniszczenie mienia podczas awantury w mieszkaniu wujka. Zgodnie z orzeczeniem sądu, przez dwa lata nie mógł popełnić przestępstwa.
Po pewnym czasie mężczyznę zatrzymała policja, informując, że sąd w Siemianowicach Śląskich nakazał osadzić go na pół roku w zakładzie karnym. Kierowca początkowo myślał, że zmieniły się przepisy i dlatego zapada taka decyzja.
Spędził w zakładach karnych 134 dni. Po wyjściu na wolność postanowił sprawdzić, dlaczego właściwie został zamknięty. Okazało się, że doszło do pomyłki w sądzie, który uznał, że skazany w okresie zawieszenia wykonania kary dopuścił się kradzieży.
Rzeczywistym sprawcą tego przestępstwa był mężczyzna o tym samym nazwisku, ale innym numerze PESEL. Sędzia, który się pomylił, został przez sąd dyscyplinarny ukazany naganą i pozbawiony kierowniczej funkcji.
Kolejna rozprawa ma się odbyć pod koniec kwietnia.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: pw/roody / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TTV