Pięcioletni chłopiec znalazł się sam na ulicy w Pszczynie we wtorek rano. - Rodzina jest w trudnej sytuacji. Mama pięciolatka jest w szpitalu z drugim dzieckiem, a chłopcem opiekuje się jej 21-letni brat - mówi Jadwiga Śmietana, rzeczniczka pszczyńskiej policji.
Chłopiec tego samego dnia wrócił pod opiekę wujka, ale na tym, jak podkreśla Śmietana, nie kończy się interwencja. - W środę będzie tam dzielnicowy, będzie rozeznawać sytuację rodziny, rozmawiać z sąsiadami. W środę o sprawie zostanie też powiadomiony ośrodek pomocy społecznej i sąd rodzinny - dodaje policjantka.
Chodzi o sprawdzenie, czy chłopiec jest bezpieczny i czy rodzina nie potrzebuje wsparcia.
Robotnicy: gdzie są rodzice
Chłopca zauważyli na ulicy robotnicy. Była siódma rano. Zaniepokoili się, bo maluch był sam i miał na sobie tylko piżamę i skarpetki. Zaczęli go wypytywać, gdzie są jego rodzice.
Niczego się nie dowiedzieli, więc zaprowadzili chłopca do komendy policji..
Wujek spał, chłopca ucieszył jego widok
"Podczas rozmowy z policjantami chłopiec nie potrafił podać swojego imienia ani adresu zamieszkania. Dzielnicowa postanowiła ruszyć z dzieckiem w teren, by spróbować ustalić miejsce zamieszkania i znaleźć jego opiekunów. W pierwszej kolejności odwiedzili pobliskie przedszkole, jednak nikt nie rozpoznał chłopca. Sytuację utrudniał fakt, że maluch na każde pytanie odpowiadał twierdząco" - opisuje pszczyńska policja.
- Policjanci na różne sposoby próbowali zagadać chłopca. Ale on na każde pytanie odpowiadał "tak" - wyjaśnia Jadwiga Śmietana.
W końcu wrócili z dzieckiem w miejsce, gdzie zostało znalezione. "W pewnym momencie policjantka zauważyła, że chłopiec zaczął się uśmiechać, co potraktowała jako ważny sygnał. Idąc za dzieckiem, które wyraźnie poznawało okolicę, mundurowi dotarli pod drzwi jednego z mieszkań" - czytamy w policyjnym komunikacie.
Jak relacjonuje policja, "chłopiec zdecydowanie wskazywał na konkretne drzwi". Jednak nikt nie reagował na pukanie i wołanie.
W końcu policjanci nacisnęli klamkę. Drzwi okazały się otwarte. W środku był tylko 21-letni mężczyzna - wujek chłopca, brat jego mamy. Spał. Był trzeźwy.
- Chłopiec zareagował na widok wujka ze spontaniczną radością - mówi Śmietana.
Policjantka przyznaje, że dziecko nie zostało przebadane przez lekarza. Równocześnie zapewnia, że policjanci nie zauważyli śladów przemocy, także w zachowaniu chłopca.
Autorka/Autor: mag/ tam
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock