70-latka i jej 48-letnia córka zginęły we własnym domu w Gruszewni pod Częstochową od ciosów nożem - wskazują wstępne wyniki sekcji zwłok. Śledczy wykluczyli, że motywem był rabunek. Przeszukali dom oraz pomieszczenia osób, które mogą mieć związek ze sprawą. Zabezpieczyli noże - wśród nich może być narzędzie zbrodni. Sprawca jest wciąż nieuchwytny.
Prokuratura Okręgowa w Częstochowie prowadzi śledztwo (przejęła je w czwartek od częstochowskiej prokuratury rejonowej) w sprawie podwójnego zabójstwa, do którego doszło we wsi Gruszewnia w powiecie kłobuckim, w pobliżu Częstochowy. Ofiary to 70-letnia kobieta i jej 48-letnia córka.
- Przeprowadzono sekcje zwłok zabitych kobiet w Zakładzie Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego w Katowicach. Wstępne wyniki wykazały, że kobiety zginęły od ciosów ostrym narzędziem, najprawdopodobniej nożem - przekazał nam w czwartek Tomasz Ozimek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
Dotąd nie udało się ustalić, w którym dniu kobiety zmarły.
Zabezpieczyli noże, rabunek jako motyw wykluczyli
Jak dodał Ozimek, przesłuchano już kilkanaście osób, w tym krewnych zmarłych. Przeszukano dom i posesję, gdzie doszło do morderstwa oraz kilka pomieszczeń, należących do osób, które wedle śledztwa mogą mieć związek z tą sprawą.
W trakcie przeszukania śledczy zabezpieczyli liczne ślady i dowody, w tym noże. Sprawdzają teraz, czy wśród nich jest narzędzie zbrodni.
- Za wcześnie, aby mówić o motywie zbrodni. Na pewno nie był to rabunek - dodał Ozimek.
Rodzina od soboty nie miała kontaktu z kobietami
Ciała kobiet zostały znalezione we wtorek, 9 sierpnia, około godziny 17.40 w domu jednorodzinnym w Gruszewni.
Jak informowała Aleksandra Nowara, rzeczniczka śląskiej policji, martwą 48-latkę znalazła osoba z rodziny. Przyjechała w odwiedziny, ponieważ od soboty, 6 sierpnia nie miała kontaktu z kobietami. - Z młodszą z kobiet na pewno był jeszcze kontakt w niedzielę po południu - uściślił dzisiaj Tomasz Ozimek.
Osoba bliska zawiadomiła policję, która w innym pomieszczeniu znalazła ciało 70-latki. Kobiety miały liczne rany, zadane ostrym narzędziem.
Według informacji śledczych, kobiety mieszkały razem same w domu pośród innych zabudowań i pól. - 48-latka miała męża, który pracuje za granicą - mówi Ozimek. Wszystko wskazuje na to, że mężczyzna w chwili zbrodni był za granicą, dopiero po informacji o śmierci bliskich wrócił do Polski.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24