Gmina Goleszów (woj. śląskie) płaciła Poczcie Polskiej około 200 tysięcy złotych rocznie za dostarczanie korespondencji, prawie 10 złotych za list. Wójt zapytała urzędników, czy zgodziliby się dostarczać decyzje o wysokości podatków i opłat za śmieci, dostając połowę stawki listonosza. Zgłosiło się pięciu.
Na stronie gminy Goleszów w powiecie cieszyńskim pojawiła się informacja, że od stycznia tego roku korespondencję urzędu gminy będą mieszkańcom dostarczać urzędnicy. Gmina wyjaśnia, że to sposób na oszczędzanie pieniędzy.
Jak mówi wójt Goleszowa Sylwia Roik-Cieślar, w zeszłym roku za dostarczanie korespondencji za potwierdzeniem odbioru gmina zapłaciła prawie 200 tysięcy złotych, a w tym roku cena za jeden list wzrosła o 60 groszy do 9,80 złotych. W dodatku gmina ma coraz więcej pism do dostarczenia.
Czytaj też: Katowice gasną, by oszczędzić kilka milionów złotych rocznie. "Tylko żeby nie było rabunków"
Chodzi głównie o informacje o wysokości podatków oraz opłat za wywóz śmieci. Prawie 14 tysięcy pism rocznie.
Zadanie dobrowolne i dodatkowo płatne
W zeszłym roku gmina zrobiła pilotaż. Okazało się, że mieszkańcy są zadowoleni z takiego rozwiązania. - Mieszkańcy mieli bezpośredni kontakt z pracownikiem referatu, mogli o coś dopytać na miejscu - wyjaśnia Roik-Cieślar. I dodaje: - Zaczęłam rozmawiać z pracownikami, czy są chętni do roznoszenia listów. Odzew był bardzo pozytywny, zgłosiło się pięciu urzędników.
Zapewnia, że nowe zadanie urzędników jest dobrowolne i dodatkowo płatne. Czasami robią to przy okazji wizji lokalnych, na przykład dotyczących ścięcia drzewa, często po godzinach pracy. Za każdy list - jak mówi samorządowiec - dostają połowę stawki listonosza.
Gmina szuka również innych sposobów na oszczędzanie, obniża temperaturę ogrzewania w budynkach, czasowo wyłącza lampy na ulicach, zmieniła też harmonogram sprzątania. - Panie sprzątają w godzinach pracy urzędu, żeby jak najmniej zużywać prądu - wyjaśnia wójt.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24