Andrzej Duda, burmistrz Kolna (woj. podlaskie), wydał zarządzenie z wytycznymi, które mają na celu obniżenie zużycia energii elektrycznej. Urzędnicy dostali m.in. zakaz ładowania w pracy prywatnych telefonów komórkowych. Burmistrz tłumaczy, że takie rozwiązania są konieczne, aby samorząd mógł spełnić ustawowy wymóg osiągnięcia w tym roku minimum 10 procent oszczędności.
- Jeśli naładujemy telefon komórkowy w domu, to bateria przez osiem godzin na pewno wytrzyma. Oczywiście o ile nie będziemy korzystać z internetu. Natomiast jeśli ktoś zapomni naładować telefonu, to może przynieść do pracy, też ładowany w domu, powerbank - mówi tvn24.pl burmistrz Kolna Andrzej Duda.
Zarządzeniem z 7 grudnia 2022 roku wprowadził w urzędzie wytyczne, które mają na celu obniżenie zużycia energii elektrycznej.
O grzejnikach, farelkach i wodzie w czajnikach. Zarządzenie burmistrza Kolna
Oprócz wspomnianego zakazu ładowania w pracy prywatnych telefonów komórkowych zakładają one m.in., aby urzędnicy w czasie przerw w pracy wyłączali takie urządzenia jak komputery i drukarki, a nie zostawiali ich w stanie czuwania. Burmistrz wymaga też chociażby wyłączania przedłużaczy oraz "zbędnego oświetlenia na korytarzach". Zakazuje też używania "urządzeń elektrycznych typu grzejniki, farelki, grzałki" oraz pisze o gotowaniu w czajnikach elektrycznych tylko takiej ilości wody, jakiej akurat potrzebujemy.
- Chodzi o to, żeby nie gotować pełnego czajnika jeśli chce się zrobić na przykład dwie kawy - wyjaśnia nam burmistrz.
Jak mówi Duda, wdrożenie tego typu rozwiązań jest konieczne, aby samorząd mógł uniknąć kar ustawowych.
Czytaj też: Katowice gasną, by oszczędzić kilka milionów złotych rocznie. "Tylko żeby nie było rabunków"
- Z artykułów 37-38 ustawy z 7 października 2022 roku (o szczególnych rozwiązaniach służących ochronie odbiorców energii elektrycznej w 2023 roku w związku z sytuacją na rynku energii elektrycznej - red.) wynika, że samorządy mają w tym roku obniżyć zużycie energii o minimum 10 procent. Inaczej czekają nas kary w wysokości do 20 tysięcy złotych - wyjaśnia Duda.
Czytaj też: Urzędy będą musiały zmniejszyć zużycie prądu. Kto się nie dostosuje, może ponieść konsekwencje
Burmistrz: już teraz jest dość energooszczędnie
Burmistrz podkreśla, że w przypadku Kolna takie obniżenie zużycia nie będzie łatwą sprawą, bo od lat miasto jest dość energooszczędne.
- Na wszystkich budynkach użyteczności publicznej zamontowane są panele fotowoltaiczne, a wszystkie latarnie w mieście mają oświetlenie ledowe i korzystają z inteligentnego sterowania poborem mocy. Dzięki temu od godziny 23 do 4 na bocznych ulicach latarnie pobierają o połowę mniej energii niż w pozostałych godzinach, w których świecą - wyjaśnia burmistrz.
Szacują, że od marca zapłacą więcej nawet o 60-70 procent
Miasto jest w grupie zakupowej w skład której wchodzą samorządy z województwa podlaskiego i warmińsko-mazurskiego. Płaci rocznie za prąd około 300 tysięcy złotych.
- Umowa obowiązuje do marca. Szacujemy, że po tym terminie cena wzrośnie nawet o 60-70 procent. Mamy też nadzieję, że znajdzie się dostawca i nie będzie tak jak w przypadku Łomży i Suwałk, gdzie nie znalazł się chętny a umowy obowiązywały do 1 stycznia - przyznaje samorządowiec.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: UM Kolno