51-latek trafił do szpitala z obrażeniami głowy i klatki piersiowej. Został pobity na ulicy przez młodego kierowcę. Powód: zwrócenie uwagi na brawurową jazdę. Podejrzany miał na nodze bransoletkę systemu dozoru policyjnego, jest w areszcie.
Do zdarzenia doszło w sobotę około godziny 18 przy alei Niepodległości w Częstochowie. - Rozpędzone renault uderzyło w przydrożny krawężnik - mówi Sabina Chyra-Giereś, rzeczniczka policji w Częstochowie.
Świadkiem tego był 51-letni przechodzień. Zatrzymał się, by sprawdzić, czy nikomu nic się nie stało. - Gdy zauważył, że z samochodu wysiadają młode osoby, zwrócił im uwagę na brawurową jazdę. Wzbudziło to ogromną agresję u kierowcy. Rozpylił gaz w kierunku 51-latka, zaczął go uderzać i kopać po całym ciele - relacjonuje policjantka. - Nikt nie reagował. Ludzie się bali - dodaje.
Twierdzi, że go tam nie było
51-latek trafił do szpitala. Ma połamane żebra i uraz głowy.
Agresor uciekł. - Przestawił samochód, pozacierał ślady. Następnego dnia zatrzymano 27-letniego Adriana B. - Został okazany świadkom i przez nich wskazany - mówi Sabina Chyra-Giereś.
Tomasz Ozimek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie: - Nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że go tam w ogóle nie było.
Sąd przychylił się do wniosku prokuratury i aresztował 27-latka na trzy miesiące. Okazało się, że nosi na nodze bransoletkę systemu dozoru elektronicznego. Poza tym poszukiwany był do odbycia kary 60 dni pozbawienia wolności. Jak wyjaśnia Sabina Chyra-Giereś, prawdopodobnie chodziło o dwie różne sprawy, dwa różne wyroki. Teraz usłyszał zarzut pobicia o charakterze chuligańskim, za co grozi mu do 5 lat więzienia.
Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN24