Superwizjer

"Uwolnić kapitana". Andrzej Lasota o pobycie w meksykańskim więzieniu

Kapitan Andrzej Lasota został oskarżony o przemycenie prawie ćwierć tony kokainy wartej około 30 milionów dolarów. Meksykańska prokuratura zażądała dla niego kary wieloletniego więzienia. - Problemy zaczęły się, gdy prokurator meksykański zdecydował, że najpierw nas zamkną, a potem zobaczą, co z nami zrobić - mówi TVN24 kapitan Lasota, który przez ponad 20 miesięcy czekał na proces w jednym z najcięższych meksykańskich więzień. - To jest miejsce, gdzie się ładuje ludzi jak worki cukru. Nie ma co jeść, na czym spać. Były szczury, skorpiony, węże - dodaje. - Na beton kładło się stare kartony, na to koc. Buty pod głowę jako poduszkę - tłumaczy. Jak twierdzi, przesłuchany formalnie nigdy nie został. - Prokuratura nie usiłowała wyjaśnić, co i dlaczego. Usiłowała mnie posadzić. Taki był cel - dodaje. Przyznaje również, że w więzieniu nikt nie zwracał się do niego po nazwisku. Był numerem - 10 tysięcy 32. W rozmowie z Robertem Kantereitem opowiedział, jak udało mu się przetrwać. Gościem w studiu była także Ewa Galica, współautorka reportażu "Superwizjera" "Uwolnić kapitana".

 

ZOBACZ REPORTAŻ EWY GALICY I JAKUBA STACHOWIAKA "UWOLNIĆ KAPITANA"