Rozmowy na szczycie
Kłótnia, która "chyba musiała się wydarzyć" i "dwa fundamentalne błędy" Zełenskiego
Miało być porozumienie i podpisanie umowy korzystnej dla Stanów Zjednoczonych i Ukrainy, a wyszła awantura w Gabinecie Owalnym między Wołodymyrem Zełenskim a Donaldem Trumpem i J.D. Vance. - To było historyczne spotkanie, ale nie z tego powodu, co myśleliśmy - stwierdził krótko Marcin Wrona. Zdaniem korespondenta "Faktów" TVN Wołodymyr Zełenski popełnił "dwa fundamentalne błędy". Pierwszy z nich, jak ocenił dziennikarz, to brak tłumacza, co mogłoby dać prezydentowi Ukrainy chwilę na zastanowienie się nad odpowiedzią. - Wołodymyr Zełenski dobrze porozumiewa się po angielsku, ale nie na tyle dobrze, żeby móc prowadzić po angielsku najważniejsze dla swojego kraju spotkanie w ciągu ostatnich lat. Widać, jak starał się wytłumaczyć, że Stany Zjednoczone odczują skutki wojny i powiedział to w taki sposób, że wywołało to od razu reakcję Donalda Trumpa - argumentował Wrona. Jako drugi błąd uznał, że "Wołodymyr Zełenski najwyraźniej zapomniał o tym, że Donald Trump go po prostu nie lubi, a J.D. Vance to zdecydowany przeciwnik pomocy dla Ukrainy". Jacek Stawiski stwierdził, że nie podejmuje się wskazywania błędów, ale jego zdaniem "ta kłótnia chyba musiała się wydarzyć, bo od miesięcy, jeśli nie od lat, wiemy, że Trump nie przepada za obecną drużyną z Kijowa, co tylko, niestety, wzmacnia propagandową linię Kremla". - Dezawuowanie Zełenskiego jeszcze kilka dni temu, jako dyktatora z mikroskopijnym poparciem, była tylko zapowiedzią tego. Rosji udało się rękami Białego Domu znacząco zdelegitymizować Zełenskiego w oczach wielu Amerykanów i bardzo kluczowych amerykańskich polityków, którzy wyrazili solidarność z prezydentem [Trumpem - red.] - ocenił Stawiski. Zdaniem dziennikarza mało się mówi o zachowaniu Donalda Trumpa w kontekście pokazania publicznie swojej niechęci do prezydenta Ukrainy. - On bardzo chciał, żeby to eksplodowało, zależało mu na tym i jego baza wyborcza przekonała się, jaka jest jego polityka wobec Ukrainy - podsumował Stawiski. Dziennikarze odnieśli się również do szczytu europejskich przywódców w Londynie. - Tęgie głowy będą się zastanawiać, jak z tego wyjść - ocenił Wrona. Zdaniem Stawiskiego "Europa musi się teraz w tym wszystkim odnajdywać", szczególnie w sytuacji, gdyby USA zdecydowały się wycofać ze swojego zaangażowania na Starym Kontynencie. - Dawno nie widziałem takiej intensyfikacji debaty o tym, czym właściwie Europa ma pozostać. Czy wspólnym rynkiem, czy jednością polityczną i w dalszej perspektywie militarną, atomową? - mówił dziennikarz.