Kobiecy Punkt Widzenia
Jana Shostak: jestem na celowniku. Wpis Terleckiego? "Straszny przykład tego, kto jest naszym reprezentantem w polityce"
Jej krzyk po raz pierwszy na szeroką skalę usłyszeliśmy przed siedzibą Ambasady Białorusi w Warszawie. Dziś już niemal codziennie krzyczy przed siedzibą Komisji Europejskiej, bo - jak mówi - słowa już dawno przestały wystarczać. To krzyk bezradności. Krzyk, przez który "jest na pewnego rodzaju celowniku", i przez który we własnym kraju jest uważana za terrorystkę. - W momencie, w którym przychodzę codziennie na minutę krzyku, od czasu do czasu przychodzi tajniak, który ewidentnie jest z Białorusi - mówi Jana Shostak w programie "Kobiecy Punkt Widzenia". Mocno wierzy w to, że białoruska rewolucja jest kobietą. - Gdyby nie kobieta prezydentka, która miała śmiałość wystartować za męża, gdyby nie trzy kobiety, które zjednoczyły opozycję, gdyby nie grupa kobiet, która 12 sierpnia z białymi kwiatami wyszła po dniach masakry, gdyby nie one, nie byłoby szansy na chęć zmiany. Nie byłoby też energii, która jest z jednej strony łagodna, a z drugiej uparta – ocenia w rozmowie z Małgorzatą Mielcarek. Białoruska aktywistka odniosła się również do sugestii Ryszarda Terleckiego, by Swiatłana Cichanouska szukała wsparcia w Moskwie. - Kolejny, straszny przykład tego, kto jest naszym reprezentantem w polityce. To są słowa, które dyskwalifikują w polityce - komentuje.