Fakty po Faktach
Witold Jurasz, gen. Stanisław Koziej, Andrzej Nowak, Joanna Kasprzak-Dżyberti, Agnieszka Kosowicz
Na podstawie tych informacji, które mam, dostępnych publicznie, nie zalecałbym prezydentowi wprowadzenia stanu wyjątkowego - mówił w "Faktach po Faktach" gen. prof. Stanisław Koziej, były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Przyznał, że nasze władze może dysponują innymi, niejawnymi informacjami, dzięki którym mógłby zmienić zdanie. W taki scenariusz nie wierzy Witold Jurasz, dziennikarz portalu Onet.pl oraz były chargé d’affaires RP na Białorusi. - Kondycja polskiej dyplomacji i polskiego wywiadu jest taka, że obawiam się, że nasi rządzący wiedzą dokładnie tyle samo, co my - stwierdził. Widzi on jednak zagrożenie, które niosą za sobą białorusko-rosyjskie ćwiczenia Zapad-2021. - Scenariusz tych manewrów przewiduję zaistnienie konfliktu granicznego, który następuje w wyniku interwencji NATO - stwierdził.
Kolejnymi gośćmi Piotra Kraśki byli Andrzej Nowak, sołtys wsi Suchy Bór oraz Joanna Kasprzyk-Dżyberti, prezeska Stowarzyszenia Na Rzecz Rozwoju Wsi Suchu Bór. Do ich miejscowości trafiło 70 uchodźców ewakuowanych przez polski rząd z Afganistanu. - Mieszkańcy Suchego Boru byli za tym, żeby pomagać - powiedział sołtys. - Dzisiaj rozmawialiśmy, bo jestem z tymi uchodźcami cały czas w kontakcie, i kilku z nich powiedziało, że chciałoby tu zostać, że czują się tu bezpieczni. Oddychają z ulgą, że żadnych wybuchów nie mają za plecami, że nie muszą uciekać. Bardzo martwią się o swoje rodziny, które zostały w Afganistanie - mówiła Joanna Kasprzyk-Dżyberti. W programie "Fakty po Faktach" rozmawiano też o migrantach koczujących po białoruskiej stronie granicy na wysokości Usnarzu Górnego. - Przykro mi to powiedzieć, ale dzisiaj, kiedy traf chciał, przypada 30. rocznica podpisania przez prezydenta Lecha Wałęsę dokumentu akcesyjnego do konwencji genewskiej, czyli dokumentu o ochronie uchodźców - powiedziała Agnieszka Kosowicz, prezeska zarządu Fundacji Polskiego Forum Migracyjnego. Jej zdaniem to, co dzieje się w Usnarzu, "jest łamaniem tej konwencji i praw ludzi do szukania ochrony". - Już wiemy, że regularnie migranci są łapani w lasach i wywożeni w pobliże białoruskiej granicy - dodała.