Fakty po Faktach

Radosław Sikorski, Ignacy Morawski, prof. Witold Orłowski

Gdyby Kaczyński znów kandydował, to chętnie bym się z nim zmierzył i spowodował, żeby jeszcze raz przegrał - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 Radosław Sikorski. Odpowiedział w ten sposób na pytanie, czy widziałby się w roli kandydata na prezydenta Polski i dodał, że o tym "matka partia zadecyduje". Szef polskiej dyplomacji odnosił się również do ewentualnego objęcia przez niego któregoś ze stanowisk w Unii Europejskiej, w trakcie których negocjowania jest obecnie premier Donald Tusk. Stwierdził, że nie wybiera się do Brukseli, ale wszystko zależy od decyzji szefa rządu. - Premier daje i premier odbiera - podsumował Sikorski. Pytany o unijne teki, na których zależałoby Polsce, powiedział, że oprócz stanowiska komisarza do spraw obronności i rozszerzenia UE "są też inne, które są bardzo ciekawe z naszego punktu widzenia". - Ale pozwólmy premierowi negocjować. Myślę, że wchodzi też w grę stanowisko wiceprzewodniczącego komisji, co byłoby awansem dla naszego kraju - dodał minister spraw zagranicznych. Radosław Sikorski był też pytany o słowa Jarosława Kaczyńskiego na wiecu w Pułtusku, na którym prezes PiS mówił o incydencie z 14 czerwca, kiedy to w Osinowie Dolnym niemiecka policja pozostawiła pięcioosobową rodzinę Afgańczyków, której wcześniej odmówiono wjazdu na teren Niemiec. - Kaczyński jak zwykle szczuje i zmyśla. To, że policje: polska w Niemczech, a niemiecka do Polski, mogą przejeżdżać, to dobrze, a nie źle. Radiowóz niemiecki jeden, lub maksimum dwa, popełniły błąd, za co minister spraw wewnętrznych Niemiec przeprosiła ministra Siemoniaka. Przypomnę, że tysiące migrantów podróżują, i tak było na olbrzymią skalę za czasów rządów Kaczyńskiego, gdy on był wicepremierem do spraw bezpieczeństwa, z Polski do Niemiec, a nie odwrotnie - ocenił Sikorski. Przypomniał, że cała Unia, ale w szczególności Polska, stoją w obliczu wojny hybrydowej prowadzonej przez Rosję i Białoruś i do tego, by stawić jej czoło, potrzeba międzynarodowej współpracy, a nie "demonizowania sąsiadów". Dopytywany o pakt migracyjny, w którego sprawie PiS chce zorganizowania referendum, powiedział, że rząd premiera Tuska "uzyskał pisemne potwierdzenie, że nikt nie będzie zmuszany do przyjęcia migrantów". Podał przykład, że solidarność europejska, o której mowa jest w pakcie, może polegać na przykład, że wysłaniu oficerów straży granicznej za granicę, ale zwrócił uwagę, że Polska ze względu na to, że jest krajem granicznym UE, może być wręcz beneficjentem zasady solidarności.

 

Następnie prof. Witold Orłowski i Ignacy Morawski mówili o decyzji Komisji Europejskiej o uruchomieniu procedury nadmiernego deficytu wobec Polski.