Bez polityki
Dorota Masłowska: jesteśmy w pandemonium masowej głupoty
Nie nadążałam za wyzwaniem, które przede mną stanęło, kompletnie nie pasowałam do awansu, który mi zafundowano – w programie "Bez Polityki" Dorota Masłowska rozmawiała z Piotrem Jaconiem na temat początków swojej kariery. Autorka "Wojny polsko-ruskiej pod flagą biało-czerwoną", którą zadebiutowała w wieku 19 lat, podkreślała, że "bardzo traumatyczne było dla niej nagłe przeniesienie do świata, gdzie jest rozpoznawalna powszechnie, gdzie jej twarz jest na okładkach gazet, i gdzie jest oceniana przez wszystkich". - Nie miał mi kto wytłumaczyć na czym polega to, że ludzie nienawidzą znanych osób, awansujących osób, nienawidzą osób, które odnoszą sukces - dodała. Piotr Jacoń pytał również o unikanie politycznych deklaracji. - Obywatelskie zaangażowanie kogoś z rozpoznawalnym imieniem i nazwiskiem bardzo się zniekształca i rośnie. Latami tego unikałam, dlatego, że wszędzie, gdzie przychodziłam, powstawała afera - mówiła pisarka. W rozmowie odniosła się jednak do masowych protestów. - Powstało bardzo dużo fajnych transparentów podczas manifestacji. Sama je tworzyłam, ale nie wierzę w ich moc - stwierdziła. Pytana o to, dlaczego je tworzyła odpowiedziała, że "fajnie było udać przed sobą, że mamy na coś wpływ". Dorota Masłowska zawód pisarki określila jako "totalnie intuicyjne poszukiwania we wszystkim, w większości skazane na porażkę". - Ale czasami jakieś diamenty się napatoczą - oświadczyła.