Bez polityki

"PRL degradował kobiety i zdegradował feminatywy". Maciej Makselon ma apel do "obrońców języka"

Gościem Piotra Jaconia w programie "Bez polityki" w TVN24 GO był Maciej Makselon - redaktor, nauczyciel pisania, a także nauczyciel akademicki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Wspomnieniami wrócił do swojego wystąpienia podczas TEDx, gdzie zwracał uwagę na to, komu i do czego potrzebne są feminatywy. – To wystąpienie nie miało zachęcać do używania feminatywów, nikogo nie będę przekonywał, ponieważ uważam, że to jest każdego prywatna sprawa – mówił. Makselon powiedział jednak, że "agresja wymierzona we wszystkich, którzy używają feminatywów" bardzo go drażniła, dlatego postanowił zestawić "wiedzę z niewiedzą i pokazać, że jeżeli nie wiemy do końca, to nie powinniśmy wchodzić w buty nauczyciela". – Jak wszyscy, jako dziecko, korzystałem zupełnie naturalnie z feminatywów, ponieważ dzieci to po prostu robią. Dla dziewczynki trudne jest do zrozumienia, że ona musi zmienić swój rodzaj gramatyczny, żeby wykonywać jakiś zawód. Jak zapytamy pięciolatki, czy ona chce być prawnikiem, to dla niej będzie to dziwne i niezrozumiałe, bo ona może być prawniczką – wyjaśnił. Rozmówca Jaconia przyznał, że nie przeszkadzało mu wcześniej używanie męskich form, ponieważ był przyzwyczajony do androcentrycznego porządku. – Ja czułem się w nim zaopiekowany jako mężczyzna, bo wszystko kręci się wokół nas w tym języku – mówił. Jego uwagę zwróciła jednak dyskusja o feminatwywach w kontekście "wymysłu feministek i współczesnej mody". – Jeśli u Mickiewicza była zbójczyni, to coś tu nie gra. U Orzeszkowej była gościa, a gdzieś indziej gościni. Więc zacząłem się przekopywać, wychodząc z tej "niewiedzy zainteresowanej" – kontynuował. Zdaniem Makseolna "feminatywy naprawdę nie stanowią żadnego zagrożenia dla polszczyzny". – Tradycjonaliści, ci, którzy tak bardzo tej polszczyzny i polskości chcą bronić, oni powinni być pierwsi do korzystania z feminatywów – dodał.